Nie na darmo Pan Bóg nas posłał w diabły za zrywanie jabłek z drzewa wiadomości. Wiedza boli. Wiadomości też. Coraz bardziej zaczynam się przychylać do przekonań Dody, które wyraziła w wywiadzie z Jackiem Żakowskim w „Polityce”, wygłaszając wielką pochwałę ignorancji. Niestety mnie jakaś tajemnicza siła wciąż popycha w stronę internetu i gazet i mimo wieloletniego treningu nadal wiele rzeczy dziwi mnie i zdumiewa. Ponoć i tak mam szczęście, że nie oglądam telewizji.
Właściwie media są tu niewinne. Relacjonują jedynie, co się dzieje. A dzieje się. Oto przykłady tylko z jednego dnia.
Kwiatek z kryminalnej łączki. Trwające od czasów, że najstarsi górale nie pamiętają, „śledztwo honorowe polskiej policji” w sprawie zabójstwa jej komendanta głównego. Mamy przełom. Okazuje się nagle, że zginął przypadkowo zastrzelony przez złodzieja samochodów. OK – jestem paranoikiem i bolszewikiem, ale ta śmiała teoria prokuratorów zwyczajnie obraża moją inteligencję. Jak mam uwierzyć, że ponoć „najwybitniejszy” polski złodziej nagle wybiera się po jakieś podrzędne auto? To raczej robota na egzaminie wstępnym do szkoły złodziei samochodów na Pradze, a nie dla czempiona. No dobrze. Załóżmy, że mu ostatnio nie szło z bentleyami i postanowił skorzystać ze starej biznesowej zasady „jak ci coś nie idzie, wróć do podstaw” i poszedł ukraść tego strucla. Z bronią? Czy policja polska zna dużo takich przypadków, że gdy przestępcy idą kraść samochody, to są przygotowani jak na mokrą robotę? Musieliby być skrajnymi idiotami, a raczej nie są. Przecież kradzież samochodu w RP to krótkotrwały zabór mienia, za który sądy Najjaśniejszej nie każą więzieniem. Ponadto ów spec ukradł wcześniej kilkaset samochodów i jakoś w pakiecie nie zabijał właścicieli. Bardzo ciekawe wydaje się również, że samochód pozostawił nietknięty na miejscu. „Kupy się nie trzymie” – jak mawiał mój pierwszy pracodawca.

Nie mogę uwolnić się od wiadomości. I źle, bo czytam, a potem cierpię

Kwiatek z ideologicznej łączki. Parlament Europejski przyjął rezolucję, że „powszechna dostępność środków antykoncepcyjnych i liberalne prawo aborcyjne przyczynią się do powstrzymania globalnego ocieplenia”. Urzekła mnie ta historia. Muszę chyba pomyśleć o kandydowaniu do tego zacnego gremium, bo oni na pewno muszą tam w dużych ilościach przyjmować jakieś środki zmieniające nastrój i ogólnie musi tam być wesoło. Do niesłychanej buty i pychy wszystkich wyznawców globalnego ocieplenia, głoszących, że człowiek ma na to jakikolwiek wpływ, zdążyłem się już przyzwyczaić, choć jesteśmy plamką we wszechświecie, nawet nie wiemy, jak dużą, a nawet na tej plamce odpowiadamy za kilka procent emisji dwutlenku węgla. Do tak rewolucyjnych wniosków jednak nadal nie dorosłem. Nie dorosłem do Europy.
Kwiatek z gospodarczej łączki. „Eksperci” rządowi, a nawet „wybitni profesorowie” przekonują, że wprowadzenie progresywnego podatku w postaci tzw. składki ZUS od działalności gospodarczej nie tylko jest sprawiedliwe, lecz także zwiększy wpływy do budżetu państwa o co najmniej 4 miliardy złotych. Drodzy „wybitni eksperci”, a nawet „wybitni profesorowie”, otóż ja, prosty, drobny przedsiębiorca z Podlasia, rzucam Wam wyzwanie – załóżcie się ze mną o cokolwiek, że będzie dokładnie odwrotnie. Więcej nawet – jeśli nie ustalicie progu minimalnego podatku ZUS, czyli że przy dochodzie równym zeru podatek ZUS wyniesie również zero, to wpływy do budżetu spadną o co najmniej 80 proc. Nikt nie wykaże jakiegokolwiek zysku. Mamy ponad 200 lat doświadczeń z różnymi opresjami i obecna jest dość letnia. Damy radę. Już raz dawaliśmy – ponad 90 proc. przedsiębiorców płaciło podatki według najniższej stawki, przed wprowadzeniem podatku proporcjonalnego dla osób prowadzących działalność gospodarczą. Dało się. Da się i tym razem. Dziwi mnie tylko to, że „wybitni eksperci” i „wybitni profesorowie” mają za nic doświadczenie i z uporem godnym lepszego dzieła budują sobie w arkuszach kalkulacyjnych te odrealnione modele i ogólnie zachowują się, jakby z realnym życiem ostatni raz mieli do czynienia w grupie muchomorków w przedszkolu.
I tak upływa dzień za dniem kompulsywnego konsumenta mediów. Amen.