MSZ Białorusi we wtorek zwróciło się do ambasadorów UE i Polski, aby opuścili ten kraj na konsultacje, oraz wezwało swoich ambasadorów w Brukseli i Warszawie do Mińska. Nie zmieniamy stanowiska co do sankcji wobec Białorusi - oświadczył premier Donald Tusk.

Poproszony o komentarz w sprawie reakcji Mińska na sankcje unijne zatwierdzone we wtorek w Brukseli, premier Donald Tusk oświadczył, że stanowiska co do sankcji wobec Białorusi nie zmienia się z oczywistych względów.

Dodał, że wyjazd polskiego ambasadora z Mińska do Polski po wezwaniu białoruskiego MSZ jest "naturalną reakcją". "Nie chcę teraz improwizować, ale wiadomo, że dyplomacja przewiduje działania, więc nie sądzę, żeby tutaj było jakoś inaczej" - powiedziałn szef polskiego rządu.

Ministrowie ds. europejskich państw UE na spotkaniu w Brukseli formalnie zatwierdzili we wtorek sankcje w postaci zakazu wizowego oraz zamrożenia aktywów wobec 21 kolejnych przedstawicieli reżimu białoruskiego. Sankcje objęły 19 sędziów i dwóch milicjantów.

"Decyzja Rady UE świadczy o tym, że Unia Europejska kontynuuje politykę jawnego nacisku. Niejednokrotnie na wszystkich szczeblach wyjaśnialiśmy, że polityka taka w stosunkach z Republiką Białoruś nie ma perspektyw" - napisał w oświadczeniu rzecznik białoruskiego MSZ Andrej Sawinych.

"W odpowiedzi strona białoruska zabroni wjazdu na Białoruś tym osobom z Unii Europejskiej, które przyczyniły się do wprowadzenia posunięć ograniczających" - zapowiedział.

W oświadczeniu napisał: "Stały przedstawiciel Białorusi przy UE oraz ambasador Białorusi w Polsce zostali wezwani na konsultacje. Szefowej przedstawicielstwa UE w Republice Białoruś i ambasadorowi Polski na Białorusi także zaproponowano, by wyjechali do swoich stolic na konsultacje, aby przekazać swoim władzom twarde stanowisko strony białoruskiej o niedopuszczalności nacisków i sankcji".

"W razie kontynuowania nacisków na Białoruś zostaną podjęte inne działania w celu obrony naszych interesów" - ostrzegł rzecznik MSZ. "Mamy nadzieję, że urzędnicy UE i państw członkowskich Unii uświadomią sobie szkodliwość drogi siłowej" - dodał.

"Propozycje Białorusi dotyczące rozwoju dialogu, współdziałania i współpracy z Unią Europejską na podstawie zasad równoprawności i wzajemnego szacunku pozostają w mocy" - zaznaczył Sawinych w oświadczeniu.

Prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka oznajmił 20 lutego, że w razie konieczności Białoruś może ostro odpowiedzieć na sankcje Unii Europejskiej. "Zrozumcie, że na razie znosimy te sankcje, którymi wy, Europejczycy, machacie nam przed nosem. Ale jeśli tylko przekroczycie czerwoną linię, odpowiemy bardzo ostro" - oznajmił Łukaszenka, przyjmując listy uwierzytelniające od ośmiu ambasadorów, w tym Luksemburga, San Marino i Norwegii.

Łukaszenka podkreślił, że Białoruś leży "w centrum Europy" i przez jej terytorium ze wschodu na zachód przewożonych jest "100 mln ton ładunków". "Budujemy terminale na granicy, przepuszczamy wasze ładunki w tę i z powrotem, zapewniamy im bezpieczeństwo. (...) Nie rozumiem, czego jeszcze potrzeba Europejczykom? Niestabilnej Białorusi? Przecież nie. Nie podoba się wam Łukaszenka i kurs, który obrał? Ale my od niego nie odstąpimy, dopóki jestem wybierany na prezydenta" - oznajmił.

Łukaszenka ostrzegł, że liczenie na zmianę postawy Białorusi poprzez sankcje, zarzuty czy żądania jest drogą donikąd. Podkreślił, że jego kraj ma wielu przyjaciół, a współpraca z Rosją, Chinami, Indiami i Azją Środkową w zupełności mu wystarczy.

Sankcje wobec przedstawicieli władz w Mińsku, w tym Łukaszenki, UE wprowadziła w związku z fałszowaniem wyników wyborów prezydenckich w 2006 roku oraz represjami wobec opozycji na Białorusi. Sankcje zostały zamrożone w okresie ocieplenia stosunków między Brukselą a Mińskiem, ale wznowiono je po wyborach prezydenckich 19 grudnia 2010 r., rozbiciu opozycyjnej demonstracji w dniu głosowania i skazaniu jej uczestników, w tym byłych kandydatów opozycyjnych, na pobyt w kolonii karnej. Od tego czasu sankcje były przez Brukselę poszerzane.

Sankcje UE miały też inną formę. Zamrożono aktywa trzem firmom związanym z reżimem, a także zakazano eksportu na Białoruś materiałów, które mogłyby być wykorzystywane do represjonowania opozycji czy tłumienia manifestacji.

W marcu 2011 roku Mińsk ujawnił, że stworzył listę przedstawicieli UE, w tym z Polski, objętych zakazem wjazdu na Białoruś. Listy nie opublikowano; według mediów "czarna lista" stworzona przez Mińsk w odpowiedzi na sankcje unijne objęła 150 osób.

Kancelaria Prezydenta: decyzja Mińska źle wpłynie na relacje z Polską i UE

Kancelaria Prezydenta uważa, że decyzja białoruskich władz o wydaleniu ambasadorów Polski i UE niewątpliwie negatywnie wpłynie na relacje Białorusi z Polską i UE. "Prezydent z żalem przyjął informację o tej niezrozumiałej decyzji" - czytamy w jej komunikacie.

"Dzisiaj władze w Mińsku wezwały Ambasadora RP oraz Stałą Przedstawiciel UE do opuszczenia Białorusi - co niewątpliwie negatywnie wpłynie na relacje Białorusi z Polską i Unią Europejską. Prezydent z żalem przyjął informację o tej niezrozumiałej decyzji. Podkreślenia wymaga to, że państwo polskie nie ustanie w budowaniu jak najlepszych relacji z obywatelami Białorusi, a polskie władze będą konsekwentnie wspierać ich dążenie do tworzenia społeczeństwa obywatelskiego" - czytamy w komunikacie Kancelarii Prezydenta przesłanym we wtorek PAP.

Kancelaria Bronisława Komorowskiego przypomniała, że 26 lutego 2012 roku obywatele Białorusi wystosowali do władz petycję dotyczącą wprowadzenia małego ruchu granicznego z Polską - co świadczy o tym, że chcą oni jak najlepszych stosunków z Polską i jak najlepszych relacji z Polakami.

Pod petycją do władz o wprowadzenie małego ruchu przygranicznego z Polską działacze kampanii obywatelskiej "Mów Prawdę!" zebrali w Brześciu około 3 tys. podpisów. W petycji, którą przekazano władzom Brześcia, apeluje się także o przyspieszenie prac nad budową międzynarodowego przejścia pieszego Brześć - Terespol.

1 marca rozpocznie się wydawanie zezwoleń na bezwizowe przekraczanie granicy Białorusi z Łotwą. Białoruś podpisała także umowę o małym ruchu przygranicznym z Polską, ale to tej pory nie została ona ratyfikowana przez Mińsk.

We wtorek białoruskie MSZ na swoich stronach internetowych poinformowało, że władze Białorusi zwróciły się do ambasadorów UE i Polski, aby opuścili ten kraj oraz wezwały swoich ambasadorów w Brukseli i Warszawie na konsultacje do Mińska.

"To ze strony Białorusi krok nieprzyjazny wobec Unii Europejskiej, który spotka się z odpowiedzią całej UE - tak decyzję władz białoruskich komentuje MSZ.

Schetyna ws. Białorusi: liczymy na solidarność i głos UE

Szef sejmowej komisji spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna (PO) liczy na solidarność i głos ze strony UE po tym, jak władze Białorusi wydaliły z tego kraju polskiego i unijnego ambasadora. Wyraził oczekiwanie, że wszyscy ambasadorzy państw UE opuszczą Mińsk.

"Liczymy na solidarność i głos Unii Europejskiej, na oświadczenie lady Catherine Ashton w tej sprawie, ale także na solidarność ambasadorów krajów UE" - powiedział na wtorkowym briefingu prasowym Schetyna.

Jak dodał, oni wszyscy - tak jak polski i unijny ambasador - powinni opuścić Białoruś, żeby wykazać "elementarną solidarność". "Tak jak jesteśmy solidarni wszyscy z Białorusinami, z tymi, którzy siedzą w więzieniach, którzy tam mieszkają i są represjonowani, tak kraje UE powinny być solidarne z ambasadorem Polski, Polską i UE" - podkreślił Schetyna.

"Mam nadzieję, że wszystkie kraje UE w sposób bardzo jednoznaczny i taki bardzo precyzyjny będą się zachowywać. Tylko takie działanie - solidarne, konsekwentne -może przynieść efekty. Mam nadzieję, że tak się stanie" - dodał szef sejmowej komisji spraw zagranicznych.

Schetyna ocenił ponadto, że wtorkowe wezwanie białoruskiego prezydenta to "dzwonek alarmowy i rzecz po raz kolejny podkreślająca, w jaki sposób Łukaszenka, Białoruś traktuje Unię Europejską".

Zaznaczył jednocześnie, że jest to też "pokazanie i docenienie roli Polski". "Ambasador Polski razem z ambasadorem UE został z Białorusi na jakiś czas odesłany. Uważam, że to też powinna być dla nas wszystkich wielka lekcja, że musimy zachowywać się w tych sprawach bardzo stanowczo, bardzo racjonalnie, systematycznie i konsekwentnie. Nie ma zgody ma łamanie praw człowieka na Białorusi i będziemy zawsze o tym mówić" - podkreślił Schetyna.

Powiedział również, że jest dumny, iż polski głos obrony praw człowieka na Białorusi został usłyszany.

Szef komisji spraw zagranicznych zwrócił też uwagę, że sankcje, które Unia wprowadza dla reżimu Łukaszenki są sankcjami kierunkowymi, niedotykającymi narodu białoruskiego. "Dotykają tych, którzy wspierają reżim i uważamy, że to jest najlepsza droga do tego, żeby egzekwować racjonalne zachowanie ze strony białoruskiej" - dodał polityk PO.

Zapewnił też, że nie ma zgody na łamanie praw człowieka na Białorusi. "Będziemy zawsze o tym mówić" - dodał Schetyna.

We wtorek białoruskie MSZ na swoich stronach internetowych poinformowało, że władze Białorusi zwróciły się do ambasadorów UE i Polski, aby opuścili ten kraj oraz wezwały swoich ambasadorów w Brukseli i Warszawie na konsultacje do Mińska.

MSZ: to ze strony Białorusi krok nieprzyjazny wobec całej UE

To ze strony Białorusi krok nieprzyjazny wobec Unii Europejskiej, który spotka się z odpowiedzią całej UE - oświadczył we wtorek rzecznik MSZ Marcin Bosacki w reakcji na decyzję o wydaleniu z Mińska ambasadorów Polski i UE.

Bosacki dodał na specjalnie zwołanym briefingu, że warunki powrotu do dialogu z Unią są władzom białoruskim od dawna znane: zaprzestanie represji wobec społeczeństwa obywatelskiego na Białorusi i wejście na drogę demokratyzacji.

Eberhardt: Łukaszenka przecenia rolę Białorusi w polityce unijnej

Wicedyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich w Warszawie dr Adam Eberhardt o reakcji Alaksandra Łukaszenki na unijne sankcje wobec Białorusi:

"Niezwykle nerwowa reakcja prezydenta Łukaszenki na rozszerzenie unijnych sankcji wobec Białorusi jest potwierdzeniem, że Łukaszenka woli wybrać pogłębiającą się izolację Białorusi niż jakiekolwiek ustępstwa.

Strategia Łukaszenki zakłada, że współpraca z Unią Europejską musi być realizowana na jego warunkach. Tego typu +prężenie muskułów+ jest jednak świadectwem przeceniania roli, jaką odgrywa Białoruś w polityce unijnej.

Skuteczność unijnych sankcji wobec Białorusi jest niewielka. Są one raczej świadectwem przywiązania Unii Europejskiej do kwestii przestrzegania podstawowych praw obywatelskich. Mają charakter symboliczny".

Malicki: reżim na Białorusi czuje się mocno

Dyrektor Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego Jan Malicki o zwróceniu się białoruskiego MSZ do ambasadorów UE i Polski, aby opuścili Białoruś:

"To wielka demonstracja białoruskich władz. Oznacza ona, że reżim na Białorusi czuje się mocno. I ma silne poparcie Moskwy. Albo jedno i drugie.

Władze Białorusi uznały, że po decyzji Unii Europejskiej zatwierdzającej sankcje dla przedstawicieli reżimu białoruskiego nie ma także dla nich odwrotu. I zdecydowały się na starcie ze światem demokratycznym. Wyjazd ambasadorów na konsultacje nie oznacza jednak zerwania stosunków, ale mocne ograniczenie wzajemnych kontaktów.

Wobec reżimu na Białorusi Unia Europejska i świat demokratyczny nie może ustąpić. Były już próby łagodzenia stosunków, ale reżim się nie zmienia. Polska i kraje UE próbowały już różnych rozwiązań. Przykładem może być wizyta ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego i jego niemieckiego odpowiednika Guido Westerwelle przed wyborami prezydenckimi na Białorusi. Ich wizyta nie zmieniła reżimu, którego funkcjonariusze siłą rozpędzali demonstracje, pałowali ludzi i wsadzali ich do więzienia.

Nie widzę możliwości, by Unia ustąpiła i mogła znowu wrócić do sytuacji współpracy, obietnic i pomocy, jeśli nie będzie jakichś realnych zmian ze strony rządu białoruskiego. Poczynając od wypuszczenia i rehabilitacji więźniów politycznych, którzy do tej pory są przetrzymywani".