Protesty przeciwko ACTA nie milkną. Oficjalnie premier Tusk zapowiedział, że kontrowersje wokół tej umowy nie spowodują dymisji.
Przytyk skierowany do odchodzącej prezes UKE Anny Streżyńskiej, której Tusk podczas oficjalnego podziękowania za pełnienie urzędu wypomniał, że nie poinformowała rządu o zagrożeniu związanym z podpisaniem ACTA, jest najlepszym dowodem na to, że rządowi bardzo przydałoby się znaleźć winnego. Żadnych ruchów kadrowych jednak nie będzie. Najłatwiej byłoby pociągnąć do odpowiedzialności ministra kultury, ale w rzeczywistości decyzje zapadły gdzie indziej. – Za szybkim podpisaniem umowy optował minister Sikorski, któremu zależy na dobrych stosunkach z USA, a od strony wpływu na przedsiębiorczość monitorował ją Waldemar Pawlak – mówi osoba z kręgów rządowych. Pawlak zasugerował, że rząd powinien zastanowić się nad przesunięciem podpisania umowy. Sikorski zaś podkreśla, że MSZ tylko pośredniczyło od strony dyplomatycznej. Tym samym zainteresowanie skupiło się na Zdrojewskim i ministrze cyfryzacji Michale Bonim. Na razie rząd trwa na stanowisku, że decyzja, choć kontrowersyjna, nie była błędem.