Mężczyzna, który we wrześniu próbował dokonać samospalenia pod kancelarią premiera, mówił prawdę o patologiach w urzędzie skarbowym na warszawskiej Pradze - dowiedziała się "Rzeczpospolita".

Andrzej Ż., były pracownika Urzędu Skarbowego Warszawa Praga, a wcześniej policjant, przed próbą samospalenia zostawił list adresowany do Donalda Tuska, w którym wskazywał na liczne nieprawidłowości do jakich miało dochodzić urzędzie. Po tragedii, jak przypomina "Rzeczpospolita", sam premier zapewniał, że w urzędzie, w którym pracował Andrzej Ż., zostały przeprowadzone liczne kontrole, które nie wykazały nadużyć.

Jednak "Rzeczpospolita" dotarła do raportu z kontroli, jaką w praskiej skarbówce jesienią 2009 r. przeprowadziła Izba Skarbowa. Kontrola potwierdzała oskarżenia Andrzeja Ż. Z raportu wynika, że w urzędzie w wielu wypadkach nie wszczynano w ogóle postępowań karnych, ale czekano na ich przedawnienie. Urząd nie monitorował też zawieszonych spraw, nie prowadziono ewidencji zawiadomień, do 2008 roku, czyli do czasu, gdy sprawę zaczął ujawniać Andrzej Ż., nie odnotowywano dat i sposobu zakończenia spraw. Rozstrzygnięcia skarbówki zapadały nawet z 46 miesięcznym opóźnieniem.