Rywalizacja przed zbliżającymi się wyborami prezydenckimi we Francji przerodziła się w środę w ostrą wymianę zdań po wyjętym z kontekstu doniesieniu, że socjalistyczny kandydat Francois Hollande nazwał prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego "parszywcem".

Sojusznicy prezydenta ostro zareagowali na doniesienie w gazecie "Le Parisien", krytykując lewicowego kandydata i domagając się publicznych przeprosin, zanim jeszcze potwierdzono czy też wyjaśniono wypowiedź przypisywaną Hollande'owi i jej kontekst.

Dominique Dord, skarbnik partii Sarkozy'ego UMP (Unia na rzecz Ruchu Ludowego), nazwał "oburzającym" epitet przytoczony przez gazetę, a w wiadomości sms-owej do agencji Reutera napisał, że Hollande powinien wycować się z wyścigu do fotela prezydenckiego.

Szef UMP Jean-Francois Cope oświadczył: "Wszyscy jesteśmy głęboko wstrząśnięci".

Nadine Morano, minister ds. szkoleń zawodowych, oceniła, że wypowiedź Hollande'a nie pasuje do standardów, jakich można by się spodziewać po kandydacie prezydenckim, i wraz z deputowaną Valerie Rosso-Debord zażądała publicznych przeprosin.

Morano powiedziała, że "aż brak słów" na te "będące nie do przyjęcia" epitety. Rosso-Debord uznała, że "to czerwona kartka". "Nie obraża się prezydenta Republiki" - oświadczyła.

Kandydat socjalistów mówił o Sarkozym jako "nieudanym prezydencie" i "parszywym facecie"

Jeszcze mocniej dała wyraz oburzeniu minister ds. budżetu, wydatków publicznych i reformy państwa oraz rzecznik rządu Valerie Pecresse. "Jeśli już padły (takie epitety)", Hollande "powinien to wyjaśnić i wycofać się" - mówiła.

Zamieszanie i gromy ściągnął okrojony cytat z artykułu w "Le Parisien", którego autor, relacjonując rozmowę z nieformalnego lunchu z Hollande'em i dziennikarzami, napisał, że kandydat socjalistów mówił o Sarkozym jako "nieudanym prezydencie" i "parszywym facecie" (fr. sale mec).

Przedstawiciele Partii Socjalistycznej powiedzieli Reuterowi, że ich kandydat na prezydenta nie obraził bezpośrednio Sarkozy'ego podczas nieformalnego lunchu i że przytoczone słowa wyjęto z kontekstu.

Słowa te "nie zostały powiedziane w taki sposób, ani też w ogóle w tym sensie" - oświadczyła rzeczniczka kampanii socjalistów Najat Vallaud-Belkacem w programie informacyjnym telewizji BFM.

Według Reutera awantura przypomina wydarzenia z 2002 roku, kiedy startujący w wyborach prezydenckich ówczesny socjalistyczny premier Lionel Jospin mówił o swym rywalu Jacques'u Chiracu, że jest on kandydatem "zużytym, podstarzałym i zmęczonym".

Dość powszechnie uznano, że podjęcie tego ataku personalnego zaszkodziło Jospinowi, który nie przeszedł do drugiej tury wyborów, zajmując trzecie miejsce za Chirakiem i liderem Frontu Narodowego Jean-Marie Le Penem, i w kwietniu 2002 roku zrezygnował z czynnego uprawiania polityki.