Szykuje się druga ofensywa w sprawie spółek Skarbu Państwa. Politycy PO chcą jak najszybciej wrócić do prac nad ustawą o nadzorze właścicielskim, która m.in. zmienia zasady wyłaniania ich szefów. Wpływy stracą nie tylko nominaci PSL, lecz także ludzie związani z Grzegorzem Schetyną.
– Niebawem powinna zapaść decyzja, w jakiej formie projekt zostanie przedstawiony parlamentowi – przyznaje Tadeusz Aziewicz, wiceszef komisji skarbu z PO. Jego zdaniem ustawa powinna być priorytetem nowego ministra Mikołaja Budzanowskiego.
Ojcem ustawy jest Jan Krzysztof Bielecki. To on namawiał premiera Donalda Tuska do szybkiego wprowadzenia nowych rozwiązań. Jak wynika z naszych informacji, polityczna decyzja szefa rządu już zapadła. – Tuskowi zależy na szybkim jej wdrożeniu – przyznaje jeden z prominentnych polityków Platformy. W nieoficjalnych rozmowach Tusk miał ostatnio zapowiedzieć swoim współpracownikom „radykalne odpolitycznienie spółek”. – Chce usunąć ludzi związanych z działaczami PO i PSL – dodaje osoba z władz Platformy.
W wolnym tłumaczeniu oznacza to przede wszystkim pozbawienie wpływów w spółkach byłego marszałka Sejmu Grzegorza Schetyny. To on w poprzedniej kadencji zablokował ustawę Bieleckiego. Był to zresztą jeden z głównych powodów jego konfliktu z Donaldem Tuskiem. Teraz marszałkiem jest jednak Ewa Kopacz, która zapewne bardzo szybko przeprowadzi ustawę przez Sejm.
Kiedy ustawa trafi do parlamentu? Resort skarbu odpowiedział nam jedynie, że jedną ze strategii MSP będzie wprowadzenie zasad ładu korporacyjnego w spółkach. Ale już dwa dni przed wyborami Bielecki oświadczył, że nowy parlament powinien ponownie zająć się ustawą o nadzorze. – Wielomiesięczna praca nad tą kwestią musi wrócić po wyborach – podkreślał. Zgodnie z ustawą kandydaci na członków rad nadzorczych spółek musieliby uzyskiwać rekomendację 10-osobowego komitetu nominacyjnego, w którym zasiadałyby osoby z doświadczeniem z biznesie. Ponadto miałaby powstać instytucja spółek kluczowych (nieprzewidzianych do prywatyzacji), nieobjętych ustawą kominową. – Niezwykle ważne jest, jak nimi zarządzać. To jest w końcu 200 mld zł. Trudno znaleźć większe źródło dochodu, chociażby w samej dywidendzie – mówił Bielecki przed wyborami.
W ostatnich tygodniach pojawił się też pomysł utworzenia Funduszu Gwarancyjnego, do którego miałaby trafiać część pieniędzy z państwowych spółek. Fundusz dawałby gwarancje dla inwestycji infrastrukturalnych. – Jest kwestią do rozstrzygnięcia, czy ten Fundusz dopisać do ustawy o nadzorze właścicielskim. Tej koncepcji nie było jeszcze na etapie prac nad ustawą w Sejmie – przyznaje jeden z posłów PO.
Plany PO mogą jednak napotkać opór koalicjanta. Wicepremier Waldemar Pawlak krytykuje pomysł powołania komitetu nominacyjnego. – Po co tworzyć sztuczne twory? To jest niejasne rozwiązanie, a przecież minister skarbu jest odpowiedzialny konstytucyjnie za spółki – mówi „DGP” szef ludowców. Dodaje jednak, że PSL jest gotowe rozmawiać o ustawie. – Ale na razie jej nie ma, jak będzie na stole, to będziemy rozmawiać.
Dlatego nasi rozmówcy z PO nie wykluczają, że zmiany w spółkach mogą zacząć się już szybciej. Na celowniku ma być zwłaszcza energetyka, na czele z PGE. – Bo w energetyce wpływy Grzegorza są silne – mówi polityk Platformy.
Jak wynika z nieoficjalnych informacji, neutralizować je mógłby Krzysztof Kilian, obecny wiceprezes Polkomtelu. – Ma dostać od Tuska zadanie związane właśnie ze spółkami Skarbu Państwa – twierdzi jeden z naszych rozmówców. Kilian miał wejść do rządu, ale w końcu pozostał w Polkomtelu. Jednak na korytarzach firmy coraz częściej mówi się o tym, że pod koniec roku Kilian ma odejść ze spółki.
Komentarz prawny
Maciej Gawroński, ekspert Krajowej Izby Gospodarczej
Zasady nadzoru w spółkach Skarbu Państwa wymagają zdecydowanego usprawnia, bo to w znacznej mierze od kompetencji i efektywności członków rad nadzorczych zależy wartość firm. Inwestorzy są w stanie zapłacić za dobrze zarządzane i nadzorowane spółki nawet o 20 proc. więcej niż za podobne, ale o mało przejrzystej strukturze nadzoru. Dobrym pomysłem jest stworzenie komitetu nominacyjnego, czyli niezależnego od polityków ciała, które wybierałoby przedstawicieli rad w spółkach z udziałem Skarbu Państwa. Podobny model wprowadzono kilka lat temu w Norwegii i dzięki temu efektywność spółek państwowych zdecydowanie wzrosła. Dziś to nie forma własności firm jest podstawowym problemem, ale jakość nadzoru.