PSL chce rozmawiać o zaproponowanych przez premiera Donalda Tuska w expose rozwiązaniach dotyczących składki zdrowotnej rolników. Politycy Platformy zapewniają, że w koalicji "nie ma tarć" oraz że z ludowcami negocjuje się dobrze, tak jak przez ostatnie cztery lata.

"Musimy być wzajemnie otwarci na dyskusję, również w kwestiach trudnych, które mają wejść w życie w najbliższych miesiącach" - mówił we wtorek PAP szef klubu Platformy Rafał Grupiński.

Premier zapowiedział expose m.in. stopniowe zrównywanie i podwyższanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn, reforma KRUS, podwyższenie o 50 proc. ulgi prorodzinnej na trzecie i kolejne dziecko, podniesienie składki rentowej o 2 pkt proc. po stronie pracodawców.

Zaproponował też, by rolnicy posiadający gospodarstwo powyżej 6 ha płacili połowę składki zdrowotnej. PSL proponowało wcześniej, by taką składkę opłacały tylko osoby, które mają co najmniej 15 ha ziemi.

Wicemarszałek Sejmu Eugeniusz Grzeszczak (PSL) powiedział PAP, że jego klub chce negocjować z Platformą te rozwiązania. "Powyżej 15 hektarów ta składka jest do zaakceptowania, nawet przez samych rolników" - zauważył.

Nieoficjalnie ludowcy mówią, że liczą na to, iż uda im się przekonać PO i "spotkać się" gdzieś pomiędzy propozycjami PO i PSL w sprawie wielkości gospodarstwa, których właściciele mieliby płacić składkę zdrowotną z własnej kieszeni.

Klub PSL złożył w zeszłym tygodniu w Sejmie projekt ustawy w tej sprawie

"Będą spotkania, będą negocjacje. My przedstawiliśmy swój projekt. W expose usłyszeliśmy wstępny zarys propozycji premiera Tuska, a więc musimy rozmawiać i razem opracować pewien kompromis" - powiedział PAP rzecznik PSL Krzysztof Kosiński.

Klub PSL złożył w zeszłym tygodniu w Sejmie projekt ustawy w tej sprawie. Zgodnie z nim składka zdrowotna rolników i domowników z gospodarstw, które przekraczają 15 hektarów wyniesie 18,72 zł miesięcznie. Tymczasem według koncepcji przedstawionej przez premiera takie pieniądze płaciliby gospodarze mający od 6 do 15 ha. Ci z większym areałem musieliby natomiast wykładać 36 zł miesięcznie.

"Myślę, że spotkamy się gdzieś w środku. Są dwie propozycje i te rzeczy hektarowe da się na pewno uzgodnić" - powiedział rozmówca PAP z PSL. Jako przykładowy kompromis ludowcy podają gospodarstwo 10-hektarowe, którego właściciel płaciłby składki z własnej kieszeni.

Minister rolnictwa Marek Sawicki mówił w TVN24, że różnice między propozycjami jego partii a tym, czego chce PO, wynoszą około 70 mln zł.

Stanisław Żelichowski (PSL) uważa, że wielkości gospodarstwa wcale nie są najważniejsze. "Jeżeli mówi się o 6 hektarach, to powstaje pytanie, czy 6 hektarów pod pieczarkarnią, pod kurnikiem, pod paprykarnią, to jest to samo, co 6 ha gruntu piątej klasy. To ma inną wartość" - zauważył.

Grupiński pytany o reakcję ludowców na projekt zmian składki zdrowotnej zapewnił, że w koalicji tarć nie ma

Według niego "ogólna treść" zaproponowanych przez Tuska rozwiązań jest dobra, ale należy je teraz jeszcze doprecyzować. "Premier rzucił pewne hasła, bo tak w każdym kraju wygląda expose, natomiast hasła trzeba teraz obrać treścią" - podkreślił.

Grupiński pytany o reakcję ludowców na projekt zmian składki zdrowotnej zapewnił, że w koalicji tarć nie ma. "Trzeba pamiętać o tym, że cały ten trudny pakiet zmian jest pomyślany jako szczepionka na kryzys. To jest kwestia ochrony miejsc pracy, tworzenia nowych, zachęcania do inwestowania w Polsce" - podkreślił.

"Zatem to, co dziś wydaje się trudne, w przyszłości w wymiarze społecznym może przynieść jedynie korzyści. W tym duchu musimy dyskutować wewnątrz koalicji, aby pokazywać ten plan poprzez jego całościowe konsekwencje" - powiedział PAP polityk.

Jak ocenił, PSL - już po wyborach, ale przed utworzeniem rządu - miał "pełną świadomość konieczności zmian, jakie chce zaproponować premier". "Trudno byłoby uwierzyć, że PSL wszedł z zamkniętymi oczyma do koalicji, w której jakoby nie było dyskusji co do szczegółów zmian, także tych trudnych, dotyczących rolnictwa i mieszkańców wsi. Jeśli pojawiają się dzisiaj jakieś różnice zdań co do szczegółów, to jestem przekonany, że zostaną one szybko pokonane" - zaznaczył.

Szef klubu PO zapewnił też, że z koalicjantem negocjuje się dobrze, "jak przez ostatnie cztery lata".

Źródła PAP w kierownictwie PO oceniły, że protesty ludowców ws. składki zdrowotnej mogą być interpretowane jako wewnętrzna rozgrywka w PSL - pomiędzy wicepremierem Waldemarem Pawlakiem a ministrem rolnictwa Markiem Sawickim.



"Poszukamy porozumienia, bo rozumiemy, że są potrzeby budżetowe na ten i przyszły rok"

W samym PSL pojawiają się bowiem nieoficjalne głosy, że rozwiązania zaproponowane przez szefa rządu są do zaakceptowania przez Stronnictwo. Jeden z bliskich współpracowników szefa ludowców Waldemara Pawlaka wyjaśnił w rozmowie z PAP, że w niektórych województwach ogromna większość gospodarstw ma mniej niż 6 hektarów powierzchni.

Szef klubu parlamentarnego PSL Jan Bury powiedział dziennikarzom, że jeśli premier wskazał w expose konkretne wielkości dotyczące gospodarstw i wynikających z nich wielkości składek, to znaczy, że ma odpowiednie wyliczenia.

"Ja rozumiem, że teraz premier na bazie tych wyliczeń i zapowiedzi poprosi, żeby ministrowie odpowiedzialni za ten obszar przygotowali do tego założenia" - oświadczył. Jego zdaniem nad propozycjami szefa rządu musi teraz usiąść minister rolnictwa wraz z ekspertami, dokonać odpowiednich obliczeń i poszukać rozwiązań dobrych dla rolników z jednej strony, a dla państwa z drugiej.

"Poszukamy porozumienia, bo rozumiemy, że są potrzeby budżetowe na ten i przyszły rok" - oświadczył Bury.

Koalicjanci muszą się też porozumieć w sprawie podatku dochodowego, jakim premier chce obciążyć rolników. Tusk zapowiedział w expose, że od 2013 roku dla gospodarstw rolnych zacznie być wprowadzana rachunkowość, a następnie opodatkowanie dochodów na ogólnych zasadach.

Żelichowski zwraca uwagę, że podatek rolny, który ma być zastąpiony podatkiem dochodowym, był przekazywany samorządom

Grzeszczak zapewnił, że nie jest to coś, co "przeraża PSL". Jak podkreślił, już teraz możliwość przejścia na rozliczanie podatku VAT spowodowała, że wielu rolników z tego korzysta, bo mogą "wrzucać" w koszty np. paliwo czy nawozy.

"Podobnie jest z tą dochodowością. Nie ma mowy o drugim podatku, bo niektórzy myślą, że będą dwa podatki ryczałtowy, czyli rolny, i dochodowy" - oświadczył polityk. Jego zdaniem mieszkańcy wsi obawiają się biurokracji związanej z rozliczeniami podatku dochodowego.

Żelichowski zwraca uwagę, że podatek rolny, który ma być zastąpiony podatkiem dochodowym, był przekazywany samorządom. Podkreślił, że należy teraz odpowiedzieć na pytanie, jak uzupełnić im ubytek w budżetach, który powstanie po wprowadzeniu reformy.

Polityk zaznaczył, że zgodnie z danymi Instytutu Ekonomiki Rolnictwa za 2010 rok tylko 200 tys. gospodarstw rolnych - z 1,5 mln, które są ubezpieczone w KRUS - miało dochód. Żelichowski przekonuje, że wszyscy posiadający ziemię, płacili podatek, a po zmianach będzie to tylko ta grupa rolników, która zarabia.

Jako argumenty za wprowadzeniem podatku dochodowego wymienił objęcie mieszkańców wsi przywilejami, które mają rozliczający się z fiskusem, np. możliwością ulg na dzieci.

Olszewski zapewnił, że podstawowym celem rządu i PO jest uchronienie Polski przed negatywnymi skutkami kryzysu

"W poprzedniej kadencji liczyliśmy to wszystko i wychodziło, że do interesu trzeba dopłacić 6 miliardów zł rocznie" - powiedział Żelichowski. Pytany, czy premier ma świadomość, że PSL ma takie wyliczenia, powiedział, że nie wie.

PSL patrzy za to przychylnie na zapowiedziane również w expose wydłużenie wieku emerytalnego. Jak powiedział nieoficjalnie PAP jeden z polityków tego ugrupowania, Stronnictwo nie będzie "umierać" za to, że wiek przejścia na emeryturę kobiet będzie wydłużony do 67 lat. "Chociaż z drugiej strony nie wiem, czy jest to ratowanie budżetu, skoro zmiany będą odłożone w czasie" - zwrócił uwagę polityk.

Sekretarz klubu PO Paweł Olszewski zapewnia, że projekty, które będą projektami rządowymi, "z całą pewnością" uzyskają akceptację zarówno PO, jak i koalicjanta - PSL. "Chciałoby się mieć nadzieję, żeby partie opozycyjne zachowały się na tyle odpowiedzialnie, że szczególnie przy tych projektach, które dotyczą sfery finansów i gospodarki również nas wspierały. Nie można wykluczyć, że w niektórych przypadkach tak właśnie będzie" - podkreślił.

Olszewski zapewnił, że podstawowym celem rządu i PO jest uchronienie Polski przed negatywnymi skutkami kryzysu.

"Expose premiera zapowiadające konkretne reformy zostało bardzo dobrze przyjęte przez rynki finansowe, zarówno w Polsce, jak i za granicą. Są to konieczne działania, po to właśnie, żeby uchronić Polaków przed tym, co dzieje się w Grecji, a co może się dziać we Włoszech i w innych krajach" - dodał poseł.