Beata Szydło (PiS) porównuje zadłużenie, jakie dokonało się w Polsce za rządów Donalda Tuska, do tego, do jakiego doszło we Włoszech w ostatniej kadencji Silvio Berlusconiego. PiS apeluje też, by unijne ograniczenia w emisji CO2 weszły w życie dopiero po kryzysie.

"W sobotę ustąpił wieloletni premier Włoch Silvio Berlusconi. Natomiast w tym tygodniu prawdopodobnie po raz kolejny premierem Polski zostanie Donald Tusk. Ci dwaj politycy mają ze sobą wiele wspólnego" - powiedziała wiceszefowa PiS na środowej konferencji prasowej w Sejmie.

Szydło argumentowała, że obaj politycy zamiast "poważnie rządzić" koncentrowali swą uwagę przede wszystkim na medialnej propagandzie.

"Silvio Berlusconi od 2008, czyli za czasów jego ostatniej kadencji, zadłużył Włochy o około 300 mld euro. W czasie ostatniej kadencji rządów Donalda Tuska Polska zadłużyła się o 300 mld zł. Biorąc pod uwagę fakt, że PKB Włoch jest czterokrotnie wyższy od PKB Polski, to można powiedzieć, że bilans wyszedł na zero i mamy ten sam skutek" - powiedziała posłanka PiS.

Tusk odwraca uwagę opinii publicznej

Według niej Tusk również teraz - zamiast zająć się poważną sytuacją ekonomiczną - próbuje odwrócić uwagę opinii społecznej, "pokazując różne możliwości, obiecując różne rzeczy". "A co tak de facto się zdarzy i co de facto zrobi - tego nie wie nikt" - oceniła.

Zaznaczyła, że w tej sytuacji PiS będzie "krok po kroku" przedstawiało zadania, jakie - jego zdaniem - rząd powinien zrealizować. W środę wraz z nowym posłem PiS Pawłem Szałamachą Szydło przedstawiła pierwsze takie zadanie.

"9 grudnia odbędzie się szczyt kończący naszą prezydencję w Unii Europejskiej. Do dzisiaj owoce tej prezydencji są znikome. Oczekujemy od premiera Tuska, żeby podczas tego szczytu doprowadził do tylko jednej rzeczy - do przedłużenia w czasie początku obowiązywania dyrektywy unijnej dotyczącej emisji CO2 o trzy lata" - oświadczył Szałamacha.

"To jest do przeprowadzenia, my nie oczekujemy, żeby cała polityka energetyczno-klimatyczna została zmieniona, tylko tego, aby moment rozpoczęcia obowiązywania (nowych zasad) został przeniesiony na moment (...) po spowolnieniu gospodarczym europejskim, po kryzysie" - dodał.

Pakiet klimatyczny UE ma wejść w życie od 2013 r.

Zakłada 20-proc. redukcję emisji gazów cieplarnianych, zwiększenie efektywności wykorzystania energii o 20 proc. oraz zwiększenie wykorzystania energii ze źródeł odnawialnych do 20 proc. - wszystko to do roku 2020.

Szereg krajów Unii, w tym i Polska, ma prawo do bezpłatnych uprawnień do emisji CO2, które jednak stopniowo będą redukowane i od 2020 r. również polskie elektrownie będą musiały kupować wszystkie uprawnienia do emisji na aukcjach.

Zdaniem Szałamachy nowe zasady spowodują spowolnienie gospodarcze oraz problemy w domowych budżetach w związku ze wzrostem cen za energię.

"Nie można w warunkach spowolnienia gospodarczego nakładać ciężarów regulacyjnych na całą gospodarkę i portfele domowe, a później dramatycznie czy bohatersko próbować zwalczać skutki takiej błędnej polityki" - podkreślił Szałamacha.