Władze miasta Toronto i zarząd TTC, czyli komunikacji miejskiej, postanowiły zarobić na nazwach stacji metra. Nazwę będzie można kupić, a na pierwszy ogień pójdzie najprawdopodobniej jedna ze stacji w śródmieściu - Dundas.

Jak w mijającym tygodniu podały lokalne media, jest już pierwszy zainteresowany - znajdujący się w pobliżu stacji Dundas uniwersytet Ryerson (Ryerson University). Według telewizji CP24, uniwersytet byłby gotów zapłacić, jeśli stacja metra nosiłaby nazwę Dundas-Ryerson.

Prawo do nazwania stacji będzie kosztować miliony dolarów. TTC bardzo ich potrzebuje m.in. na remonty stacji. CP24 poinformowała też, że władze TTC są gotowe do kolejnych negocjacji, jeśli pierwsze zakończą się sukcesem.

Nie wszyscy są jednak zadowoleni z próby zmiany tradycyjnych nazw stacji metra. Krytycy ironizują, że w ten sposób mogłaby się np. pojawić stacja metra Coca-Cola i pytają, co można by dodać do stacji metra Museum w pobliżu największego muzeum w Toronto - Royal Ontario Museum. Dziennik "The Star" kpił, że może się pojawić, zamiast stacji Spadina, stacja Spadina-McDonald's i cytował jednego z radnych, brata obecnego mera Toronto, który uznał, że jeśli projekt przyniesie pieniądze, to nie sądzi, by ktokolwiek by się przejmował zmianami nazw.

Jednak, jak podała telewizja CBC, zarząd metra ma najpierw dobrze się przyjrzeć, jak wyglądałyby nowe nazwy i czy spełniałyby wymóg dobrego smaku, zanim wybierze oferenta. W nowych nazwach pozostanie też obecnie funkcjonująca nazwa ulicy, przy której znajduje się stacja, żeby nie sprawiać kłopotów podróżnym - podkreślił dziennik "The Globe and Mail".