Narodowe Centrum Sportu za opóźnienia w budowie Stadionu Narodowego będzie się domagać odszkodowania od konsorcjum projektantów – dowiedział się „DGP”.
– Nie mogę w żaden sposób skomentować tej informacji. W tej chwili nie powiem ani „tak”, ani „nie” – odpowiadała na nasze pytania wczoraj rzeczniczka NCS Daria Kulińska.
Stadion Narodowy projektowało konsorcjum trzech pracowni, których liderem jest renomowana JSK Architekci Sp. z o.o. Jej wiceszef Mariusz Rutz był wyraźnie zaskoczony naszymi pytaniami. – Nic o tym nie wiem. Projekty były przekazywane zgodnie z umową – tłumaczył.
Jednak według naszych nieoficjalnych informacji decyzja o egzekwowaniu kar wynikających z umowy już w NCS zapadła. – Po prostu ktoś musi być winny opóźnień na stadionie. Skoro schody da się naprawić najpóźniej we wrześniu, to czemu otwarcie stadionu ma się odbyć dopiero w końcu listopada – komentuje jedna z osób zaangażowanych w budowę.
Na łamach „DGP” jako pierwsi poinformowaliśmy, że stadion nie będzie gotowy w czerwcu. Z raportu audytorskiej firmy EC Harris, do którego dotarliśmy, wynikało, że realną datą jest dopiero luty 2012 r. Eksperci, którzy przez kilka miesięcy analizowali dokumentację stadionu, uznali, że problem stanowią projekty instalacji sanitarnych, elektrycznych i teleinformatycznych. W sumie naliczyli 8,5 tys. zmian, a także wskazali wiele opóźnień w przekazywaniu wykonawcom projektów. Po naszym tekście NCS przez kilka tygodni przekonywało, że winni opóźnień są wykonawcy i popełnione przez nich błędy, np. przy montażu schodów. Ostatecznie zdecydowali o zmianie lidera wykonawców i austriacką Alpine zastąpiła polska Hydrobudowa. Odstąpiono jednak od naliczania kar (ponad 300 mln zł) i jako nowy termin ukończenia budowy ustalono 30 listopada.
– Decyzja o egzekwowaniu kar od projektantów oznacza, że raport EC Harris był przygotowany poprawnie i nie da się go zlekceważyć – mówi nasz rozmówca. Wczoraj oficjalnie potwierdziliśmy, że nadal brakuje np. projektu murawy. Wykonawcy mają go otrzymać dopiero w lipcu. Podobnie dopiero w ostatnich dniach maja do wykonawców wpłynął projekt zmian w instalacjach dotyczący kilkunastu kilometrów rur i przewodów.
– To jasno dowodzi, że czerwcowy termin otwarcia był nierealny, nawet gdyby nie było problemu ze schodami – mówi nasz rozmówca.