Rosjanin Aleksiej Jakimienko wygrał w Warszawie 56. edycję turnieju Pucharu Świata Grand Prix FIE "O Szablę Wołodyjowskiego". W finale pokonał reprezentanta Korei Południowej Woo Young Wona 15:13.

Po raz pierwszy od kilku lat do Warszawy zjechali wszyscy najlepsi szabliści świata, gdyż każde zawody mają obecnie wpływ na kwalifikacje do igrzysk olimpijskich w Londynie, a dodatkowo "Wołodyjowski" miał rangę Grand Prix, więc do zdobycia była większa liczba punktów.

W czołowej czwórce znalazło się trzech z czterech najwyżej notowanych obecnie szablistów świata oraz 39. na liście FIE Giampiero Pastore. Doświadczony Włoch w pojedynku o awans do finału prowadził z Jakimienką 13:11, ale cztery kolejne trafienia zadał Rosjanin.

W drugim półfinale, który był rewanżem za finał ubiegłorocznych mistrzostw świata, Won ponownie okazał się lepszy od lidera rankingu FIE Niemca Nicolasa Limbacha, zwyciężając 15:13.

W finale początek należał do mistrza świata, ale drugi w klasyfikacji szablistów Jakimienko objął prowadzenie 8:5. Chwilę później było już jednak po 11. Rosjanin odskoczył na 13:11, ale Azjata znowu wyrównał. Następne dwie akcje należały jednak do Jakimienki, który za zwycięstwo w turnieju otrzymał okazałą szablę i pięciolitrowego szampana.

"Praca w Rosji francuskiego trenera Christiana Bauera już zaczyna przynosić efekty. To obecnie prawdopodobnie najlepszy fachowiec na świecie szkolący mężczyzn. Na trzech ostatnich igrzyskach olimpijskich jego zawodnicy sięgnęli po złote medale, kolejno: reprezentacja Francji, Włoch Aldo Montano i Chińczyk Man Zhong. Teraz ma wydobyć z kryzysu rosyjską szablę" - powiedział prezes Polskiego Związku szermierczego Jacek Bierkowski.

Na jego zaproszenie Bauer w piątek dał czterogodzinny wykład, na który zostali zaproszeni wszyscy polscy trenerzy. "Może nie ujawnił wszystkich tajników warsztatu, ale w naszej sytuacji, to była wspaniała lekcja" - dodał Bierkowski.

Polacy, podobnie jak w poprzednich latach, byli tłem dla najlepszych. Żadnemu z biało-czerwonych nie udało się awansować do czołowej "32" zawodów. W pierwszej rundzie turnieju głównego odpadli Marcin Koniusz i Adam Skrodzki (obaj AZS AWF Katowice).

Koniusz, najwyżej notowany z Polaków - obecnie 34. w światowym rankingu, przegrał z zajmującym 76. pozycję Włochem Massimiliano Murolo 9:15. Natomiast 46. na liście FIE Skrodzki uległ siódmemu w tej klasyfikacji triumfatorowi warszawskiego turnieju sprzed dwóch lat Rumunowi Raresowi Dumitrescu 6:15. Polacy zostali sklasyfikowani, odpowiednio, na 39. i 58. miejscu.

Pozostałych 16 reprezentantów Polski odpadło w sobotnich eliminacjach.

W sięgającej 1955 roku historii tej imprezy Polakom nie wiodło się najlepiej - wśród triumfatorów są tylko cztery polskie nazwiska: zmarły przed sześcioma laty Jerzy Pawłowski, Emil Ochyra, Tadeusz Piguła i Norbert Jaskot. Od ostatniego triumfu Polaka minęło już 14 lat.