Wątpliwości w sprawie kurtki, którą miała funkcjonariuszka ABW w dniu próby zatrzymania Barbary Blidy, są znane komisji śledczej i będą opisane w raporcie - powiedział PAP szef komisji Ryszard Kalisz (SLD). Według PiS wszystko już wyjaśniła prokuratura.

O sprawie kurtki funkcjonariuszki ABW Barbary P., która wraz z dwoma innymi funkcjonariuszami Agencji rankiem 25 kwietnia 2007 r. weszła do domu Blidy, napisała czwartkowa "Gazeta Wyborcza". Zdaniem dziennika po śmierci Blidy agentka miała dostać nową kurtkę. "Nie wiadomo więc, którą zbadali kryminolodzy. Śladów nie znaleźli" - pisze "GW".

Na kurtce, którą agentka dostarczyła do ekspertyzy, nie było śladów prochu z tego rewolweru, mimo że znaleziono je na ciele i ubraniu Blidy. Na zbadanej odzieży agentki nie ma także śladów krwi, choć były na kurtce dowódcy ekipy ABW - też obecnego przy reanimacji Blidy - napisała "GW".

Na początku kwietnia Prokuratura Okręgowa w Łodzi umorzyła śledztwo dotyczące nieprawidłowości przy zabezpieczeniu śladów i dowodów na miejscu zdarzenia po śmierci Blidy.

"To nie jest oskarżenie, ale chciałbym, żeby prokuratura wyjaśniła sprawę"

"Prokuratura prowadziła to postępowanie, badając możliwość ewentualnego przekroczenia uprawnień przez urzędników i funkcjonariuszy, ale moim zdaniem powinna je prowadzić w związku z podejrzeniem nieumyślnego spowodowania śmierci" - powiedział Kalisz.

Dodał, że być może na początku śledztwa przyjęto błędną kwalifikację prawną. "To nie jest oskarżenie, ale chciałbym, żeby prokuratura wyjaśniła sprawę" - zaznaczył Kalisz.

Kalisz powiedział też, że projekt końcowego raportu komisji, nad którym obecnie pracuje, powinien być gotowy w pierwszej połowie czerwca. Wówczas, jak dodał, zostanie zwołane posiedzenie komisji śledczej, a posłowie otrzymają czas na przygotowanie poprawek.

Anna Zalewska (PiS) oceniła natomiast w rozmowie z PAP, że kwestie dotyczące śladów na miejscu zdarzenia, w tym kurtki funkcjonariuszki, zostały już wyjaśnione i zbadane przez prokuraturę. "Materiały dotyczące tych zagadnień są w dyspozycji komisji od dłuższego czasu" - dodała. Zaznaczyła, że nawiązywanie do tych kwestii niedługo przed przedstawieniem projektu raportu jest, jej zdaniem, "odgrzewaniem tematu i ma charakter propagandowy".

Łódzka prokuratura uzasadniając decyzję o umorzeniu, informowała w kwietniu, że nie było dowodów na to, że ślady i dowody były zacierane. Łódzcy prokuratorzy - jak wtedy podawała prokuratura - szczegółowo analizowali etap związany z zabezpieczeniem miejsca zdarzenia do czasu rozpoczęcia oględzin, a także "stadium zabezpieczania śladów i dowodów podczas oględzin miejsca zdarzenia i zwłok".

Według rzecznika łódzkiej prokuratury Krzysztofa Kopani nie ma wątpliwości, że kurtka, w której agentka weszła do domu Barbary Blidy została zabezpieczona, przekazana do badań i poddana szczegółowym badaniom kryminalistycznym.

"Nie ulega wątpliwości, że kurtka, która została jej przywieziona, była koloru granatowego bądź niebieskiego"

"GW" cytuje fragmenty uzasadnienia umorzenia, w którym m.in. prokurator miał napisać, że "po oddaniu kurtki do dyspozycji prokuratora jeden z funkcjonariuszy ABW przekazał Barbarze P. inną kurtkę, koloru niebieskiego lub granatowego, stanowiącą własność funkcjonariuszki z delegatury ABW w Katowicach Anny W. Anna W. zeznała, że w dniu postrzelenia się przez Blidę podczas pobytu w pracy została poproszona przez przełożonego o przywiezienie do domu takiej kurtki w przewidywaniu, że może ona być potrzebna Barbarze P. w związku z możliwością ubrudzenia się krwią".

Zdaniem śledczych, z materiału filmowego zabezpieczonego w sprawie wynika jednoznacznie, w której kurtce funkcjonariuszka ABW weszła do domu. "Była to kurtka czarna, dżinsowa, typu Levis" - dodał Kopania. Przyznał, że inna agentka ABW poproszona została o przywiezienie innej kurtki, ponieważ funkcjonariusze spodziewali się, że kurtka agentki Barbary P. zostanie zabezpieczona jako dowód. "Nie ulega wątpliwości, że kurtka, która została jej przywieziona, była koloru granatowego bądź niebieskiego i tą samą kurtkę funkcjonariuszka ABW dostała od Barbary P. z powrotem" - mówił Kopania.

Decyzję o umorzeniu podjętą przez łódzka prokuraturę okręgową bada obecnie Prokuratura Generalna. Na początku kwietnia PG informowała, że "wnioski z analizy, którą przeprowadzi departament ds. przestępczości zorganizowanej i korupcji, zostaną przekazane nadzorującej śledztwo Prokuraturze Apelacyjnej w Łodzi". Wnioski te - zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa - nie będą jednak wiążące dla prokuratury apelacyjnej. W czwartek rzecznik PG prok. Mateusz Martyniuk powiedział PAP, że analiza wciąż jest prowadzona.