Kandydaci do Narodowych Sił Rezerwowych chcą przeżyć przygodę, motywacja finansowa nie jest decydująca; najlepsza zachęta dla kandydatów to kontakt z żołnierzami i sprzętem - mówili w czwartek uczestnicy konferencji podsumowującej doświadczenia rocznego funkcjonowania NSR.

"Wojsko jest dzisiaj poważnym, widocznym pracodawcą. I wojsko chce być atrakcyjnym pracodawcą, aby ci, którzy poświęcają się służbie wojskowej - oprócz tego, że widzą możliwość zabezpieczenia bytu materialnego dla siebie i dla najbliższych - znajdowali możliwość spełnienia swoich oczekiwań, możliwość kształcenia się, zdobywania dodatkowej wiedzy" - powiedział wiceminister obrony Czesław Piątas otwierając konferencję.

Zastępca szefa zarządu szkolenia Sztabu Generalnego płk Ryszard Grzeliński powiedział, że rośnie zainteresowanie przeszkoleniem na żołnierza NSR. Z ponad 4 tys. tych, którzy zdali egzaminy, ponad 2,8 tys. podpisało kontrakty, 955 z nich zaczęło w maju przeszkolenie - dodał.

Szef Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego płk Roman Ćwikliński mówił o rekrutacji kandydatów. Podkreślił, że efekty kampanii promocyjnej, np. reklamowych filmików i ulotek, zwiększa współpraca z jednostkami wojskowymi.

Mjr Mirosław Staniarz z WKU w Ełku, która ma wyjątkowo dobre efekty w rekrutacji kandydatów do NSR, zwrócił uwagę, że w regionie dotkniętym ponad 20-procentowym bezrobociem problemem jest ograniczona dyspozycyjność. "Na 154 typowanych do ćwiczeń, dziesięciu zrezygnowało w chwili wydawania kart, a nie wiemy, jakie będzie stawiennictwo" - powiedział.

Zdaniem przedstawiciela 21. Brygady Strzelców Podhalańskich problem z dyspozycyjnością wiąże się z tym, że rezerwiści chcą służyć blisko miejsca zamieszkania.

Program Narodowych Sił Rezerwowych rozpoczął się w 2010 roku

Charakteryzując kandydatów do NSR, paneliści mówili, że są to ludzie dojrzali, zaangażowani, świadomi swojej roli. Ich motywacja to często spełnienie chłopięcych marzeń, podbudowanych spotami reklamowymi i filmami, "z reguły amerykańskimi". Dlatego też chcą więcej praktycznych zajęć w jednostkach wojskowych.

Marcin Sińczuch z Wojskowego centrum Edukacji Obywatelskiej podkreślił, cytując badania demoskopijne, że chętni do NSR chcą mieć kontakt z żołnierzami i nowoczesną techniką, przeżyć przygodę, natomiast na motywy finansowe wskazuje niespełna co szósty. Wielu traktuje NSR jako przepustkę do służby stałej.

Zdaniem Lecha Konopki z BBN, emerytowanego generała i byłego zastępcy szefa SGWP, to jest słaby punkt programu NSR. "Nie wiadomo, czy to mają być zwarte pododdziały w jednostkach wojskowych, czy przepustka do służby wojskowej. Wielu oczekuje, że zostanie żołnierzami zawodowymi, a nie rezerwistami" - powiedział. Pytał, czy nie jest błędem nazywać rezerwą kandydatów do służby i zaproponował, by za kilka miesięcy ponownie zorganizować podobną dyskusję.

Program Narodowych Sił Rezerwowych rozpoczął się w 2010 roku. Dotychczas zgłosiło się ok. 13 tys. chętnych, około 8 tys. przeszło przeszkolenie. NSR zostały pomyślane jako wzmocnienie jednostek w sytuacjach kryzysowych - nie tworzą odrębnych jednostek ani związków taktycznych, ochotnicy, podpisujący kontrakt na okres 2-6 lat, są przydzielani do już istniejących jednostek. Docelowo NSR mają liczyć 20 tys. żołnierzy rezerwy uzupełniających stutysięczną armię służby czynnej.