19 przedstawicielek Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych nadal okupuje sejmową galerię. Domagają się wprowadzenia zakazu zatrudniania ich w szpitalach na podstawie kontraktów.

Niedzielne negocjacje pielęgniarek z minister zdrowia Ewą Kopacz i wiceministrem Jakubem Szulcem zakończyły się fiaskiem. Rozmowy zostały zerwane. Kopacz oświadczyła, że przedstawicielki OZZPiP wprowadziły ją w błąd w sprawie swoich postulatów.

"Spędzimy kolejną noc na sejmowej galerii, podtrzymujemy nasze stanowisko w sprawie kontraktów, nie zmieniamy zdania. Będziemy kontynuowały protest. Warunki są bardzo trudne, śpimy na podłodze. Koleżanki dostarczyły nam dresy i koce" - powiedziała w niedzielę wieczorem PAP Lilianna Pietrowska z OZZPiP.

We wtorek przed Sejm mają przyjechać przedstawicielki pielęgniarek z całego kraju, planowana jest pikieta.

OZZPiP podkreśla, że zatrudnienie na kontraktach powoduje zwiększenie godzin pracy, a tym samym obniża jakość świadczeń zdrowotnych, zagrażając bezpieczeństwu pacjentów. Zdaniem pielęgniarek kontrakty są dla nich niekorzystne, bo nie dają m.in. prawa do urlopu. Podkreślają także, że dyrektorzy szpitali, szukając oszczędności, wymuszają zatrudnienia na podstawie kontraktów.

"Przez cztery dni wprowadzano mnie w błąd. Byłam na każde zawołanie pań, rozmawialiśmy długie godziny"

Zdaniem minister Kopacz, brak takiego rozwiązania byłby niezgodny z konstytucją. "Każdy powinien mieć możliwość wyboru, na jakiej zasadzie chce być zatrudniony" - mówiła minister zdrowia. Kopacz podkreśla, że jest grupa pielęgniarek, które obecnie pracują na kontraktach, i są z tego zadowolone.

Kopacz oświadczyła w niedzielę, że przedstawicielki OZZPiP podczas negocjacji wprowadziły ją w błąd. Kopacz podkreśliła, że Ministerstwo Zdrowia przedstawiło pielęgniarkom zabezpieczenia mające na celu ochronę przed przymuszaniem ich do pracy na podstawie umów cywilnoprawnych, czyli kontraktów. "Dzisiaj okazało się, że nie jest ważne zabezpieczanie, ważne jest to, aby wyeliminować z wolnego rynku zatrudnienia taką formę, jaką jest umowa kontraktowa" - dodała.

"Przez cztery dni wprowadzano mnie w błąd. Byłam na każde zawołanie pań, rozmawialiśmy długie godziny" - podkreśliła minister zdrowia. Zaznaczyła, że możliwość zatrudniania pielęgniarek na podstawie kontraktów istnieje od 1998 r. Przypomniała, że w 2005 r. Trybunał Konstytucyjny orzekł, że nie można zakazywać pracy na podstawie kontraktów.

Iwona Borchulska z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych zapewniała w niedzielę na konferencji prasowej w Sejmie, że pielęgniarki nigdy w trakcie rozmów nie wprowadzały w błąd minister Kopacz.

W piątek Sejm uchwalił ustawę o działalności leczniczej

"Jest nam przykro, że nie przekonałyśmy pani minister. Stoimy cały czas na tym samym stanowisku, że pielęgniarki nie mogą pracować na kontraktach w formie wprowadzonej zapisem ustawy o działalności leczniczej" - zaznaczyła. Jak podkreśliła, w trakcie rozmów przedstawicielki OZZPiP były merytoryczne.

Wyraziła jednocześnie nadzieję, że uda się zmienić przepisy ustawy w Senacie. Dodała, że pielęgniarki cały czas szukają dobrego rozwiązania, ale - jak zaznaczyła - ich argumenty nie trafiają do minister Kopacz.

W piątek Sejm uchwalił ustawę o działalności leczniczej, która precyzuje przepisy dotyczące zatrudniania pielęgniarek w szpitalach w tej formie. Początkowo w projekcie ustawy zapisano, że pielęgniarki będą mogły być zatrudniane wyłącznie na podstawie umowy o pracę, jednak PO zgłosiła poprawkę, która dopuściła także zatrudnienie na podstawie kontraktów.

Obecnie pielęgniarki mogą m.in. prowadzić praktykę medyczną w miejscu wezwania, czyli np. przyjeżdżać do pacjentów. Muszą wcześniej zarejestrować działalność gospodarczą i wtedy mogą podpisywać kontrakty z Narodowym Funduszem Zdrowia. Pielęgniarki podkreślają, że dyrektorzy szpitali obchodzą.