Powtórzył, że nie zamierza opuszczać Libii, zapewniał, że "Trypolis jest bezpieczny", a kraj "całkowicie spokojny".
Kadafi potępił przy tym Radę Bezpieczeństwa ONZ za nałożenie sankcji przeciw jego reżimowi i skierowanie do Międzynarodowego Trybunału Karnego sprawy używania siły przeciwko demonstrantom.
Tych, którzy protestują przeciwko jego władzy nazwał "małą grupą rebeliantów, która jest otoczona i zostanie pokonana". Twierdził, że ma za sobą "pełne poparcie narodu libijskiego", a winą za ofiary śmiertelne obarczył "terrorystyczne bandy, z pewnością należące do Al-Kaidy".