Po odwołaniu przez premiera prezesa GUS Józefa Oleńskiego ruszyły poszukiwania kandydatów na jego następcę. Najczęściej pada nazwisko Bohdana Wyżnikiewicza, który był szefem tej instytucji na początku lat 90.
W rządzie nikt o ewentualnej kandydaturze nie chce mówić nawet nieoficjalnie. Na korytarzach urzędu najczęściej pada nazwisko Bohdana Wyżnikiewicza, który był szefem tej instytucji na początku lat 90.
Na razie obowiązki prezesa pełni prof. Janusz Witkowski, który był zastępcą odwołanego w poniedziałek prof. Józefa Oleńskiego. Ale jak wynika z naszych informacji, raczej nie pozostanie długo na tym stanowisku.
– Nie odmówił premierowi kierowania GUS-em w tej szczególnej sytuacji, ale on nie chce być prezesem. Nie sądzę, żeby wystartował w konkursie – uważa osoba znająca Witkowskiego.
Eksperci zgodnie podkreślają, że konkurs powinien zostać ogłoszony i rozstrzygnięty jak najszybciej. – To bardzo ważne stanowisko, zwłaszcza że zaraz rozpoczyna się narodowy spis powszechny, który jest wielkim przedsięwzięciem – mówi Jan Guz, szef OPZZ i Rady Statystycznej przy GUS.
Zdaniem ekspertów to właśnie wśród członków rady można szukać kandydatów na nowego szefa GUS. Wymienia się tu m.in. prof. Józefa Zegara.
Prof. Ryszard Cichocki, ekspert rady ds. społecznych, podkreśla, że premier będzie miał trudne zadanie. – Szefem GUS musi być fachowiec, który cieszy się uznaniem w środowisku akademickim, jest menedżerem i zapanuje nad spisem powszechnym. Jest tylko kilka takich osób w kraju – dodaje.
Tymczasem w samym urzędzie najczęściej mówi się o możliwym powrocie Wyżnikiewicza, który szefował GUS w latach 1991 – 1992. On sam jednak ostrożnie zaprzecza: – Nikt ze mną na ten temat nie rozmawiał, ja już swoje zrobiłem i nie zamierzam się zgłaszać do konkursu – mówi.
Wyżnikiewicz kilka tygodni temu ostro skrytykował GUS za publikację o OFE. Jego zdaniem była bulwersującym przykładem wykorzystania statystyki do celów politycznych. Z raportu wynikało, że dla wysokości przyszłych emerytur nie ma znaczenia, czy będą one pochodziły z ZUS, czy ZUS i OFE.
– Oleński, który doradzał Jarosławowi Kaczyńskiemu, budował sobie w urzędzie polityczny przyczółek i otaczał się ludźmi z PiS. Tusk nie mógł znieść, że urzędem publikującym tak ważne dane wciąż rządzi tamta opcja – mówi osoba pracująca w GUS.
Oficjalnym powodem dymisji Oleńskiego były wyniki kontroli przeprowadzonej przez KPRM. Wykazały one m.in., że prezes GUS hojnie premierował swoich urzędników, wypłacając im w sumie 3,5 mln zł na umowy-zlecenia. Jak napisaliśmy wczoraj, kilka dni temu pracownicy urzędu wysłali do rządu list z apelem o odwołanie Oleńskiego.
Wyjaśnień w sprawie tej dymisji zażądał wczoraj PiS. Politycy tej partii sugerują, że za zmianą prezesa GUS może stać chęć wpływania przez rząd na statystyki. Urząd publikuje najważniejsze dane dotyczące sytuacji gospodarczej kraju, np. długu publicznego, PKB, inflacji, zamożności obywateli. To, jak niebezpieczne jest fałszowanie tych danych, pokazuje przykład Grecji. Tam po zmianie władzy okazało się, że deficyt jest dwa razy wyższy niż podawany.