Kluby PiS, SLD i PSL skrytykowały w środowej debacie projekt ustawy autorstwa PO dotyczący fundacji politycznych. Bubel, gniot, próba obejścia przepisów o finansowaniu partii - w ten sposób o projekcie wypowiadali się posłowie PiS i SLD. PJN chce dalszych prac nad projektem.

Klub PiS chce odrzucenia projektu w pierwszym czytaniu. Posłowie PiS grożą, że jak ustawa zostanie przegłosowana, to ich klub rozważy zaskarżenie jej do Trybunału Konstytucyjnego.

Przedstawiciele PO, odnosząc się do zarzutów podnoszonych w trakcie środowej debaty zadeklarowali, że uzasadnione zastrzeżenia sformułowane wobec projektu - m.in. w opiniach autorstwa Sądu Najwyższego i prokuratora generalnego - zostaną uwzględnione w toku prac sejmowych.

Projekt przewiduje, że partia finansowana z budżetu państwa będzie musiała przeznaczać 25 proc. otrzymywanej subwencji na działalność fundacji politycznej. Jeśli tego nie zrobi, straci tę część subwencji.

Fundacje mają zastąpić istniejący obecnie fundusz ekspercki, mają odgrywać rolę think-tanków tworzących ekspertyzy i analizy na rzecz partii. Ponadto ustawa w proponowanym kształcie zakazywałaby partiom prowadzenia płatnych kampanii promocyjnych w radiu i telewizji oraz kampanii billboardowych.

Entuzjastycznie na temat projektu wypowiadał się podczas sejmowej debaty przedstawiciel klubu PO Cezary Tomczyk. Według niego, projekt ma na celu poprawę jakości życia politycznego i doprowadzi do zinstytucjonalizowania zaplecza eksperckiego partii. "Wspólnie możemy zmienić polską politykę i ta ustawa daje na to szanse" - mówił.

Poseł PiS Andrzej Dera, który zapowiedział, że PiS złoży wniosek o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu, oświadczył, że jest to "niebywały bubel prawny" i "gniot". Argumentował, że do projektu krytycznie odniósł się także Sąd Najwyższy i prokurator generalny w swoich opiniach.

Dera powiedział, że w opinii Sądu Najwyższego projekt stanowi próbę obejścia istniejących ograniczeń prawnych w finansowaniu partii politycznych, w tym m.in. ze źródeł zagranicznych. Z kolei w opinii prokuratora generalnego - mówił poseł - wejście w życie ustawy umożliwi dodatkowy, niepodlegający kontroli i ograniczeniom sposób finansowania partii politycznych.

Na późniejszej konferencji prasowej Dera oraz Beata Mazurek (PiS) przekonywali, że projekt jest niezgodny z prawem unijnym, polską konstytucją i istniejącym porządkiem prawnym. Według nich, PO de facto chodzi o umożliwienie finansowania partii z niekontrolowanych źródeł.

Dwójka posłów zapowiedziała, że jeśli ustawa zostanie uchwalona, to PiS będzie się zastanawiało nad zaskarżeniem jej do Trybunału Konstytucyjnego.

Przedstawiciel SLD Witold Gintowt-Dziewałtowski w swoim wystąpieniu podczas debaty również przywołał krytyczne opinie wobec projektu - autorstwa m.in. Sądu Najwyższego, prokuratora generalnego i Biura Analiz Sejmowych. Jak mówił, projekt budzi szereg wątpliwości, w tym natury konstytucyjnej.

Poseł argumentował, że główne cele przewidziane w projekcie o fundacjach można osiągnąć stosując obowiązujące przepisy. Nie ma żadnej przeszkody, by tworzyć fundacje polityczne - mówił.

Na późniejszej konferencji prasowej politycy SLD bardziej szczegółowo omówili zarzuty dotyczące projektu PO. Jak ocenił wiceszef klubu Sojuszu Marek Wikiński, ustawa - jeśli przeszłaby w takim kształcie jak proponuje PO - dałaby możliwość "prania brudnych pieniędzy dla partii politycznych, co - dodał - "może prowadzić do korupcji politycznej".



Zdaniem Wikińskiego, ustawa może doprowadzić do omijania przepisów ustawy o finansowaniu partii politycznych. "Zezwala, aby fundacje polityczne mogły prowadzić swoją działalność poza granicami Rzeczpospolitej Polskiej, pozwala, aby wpłaty na rzecz fundacji dokonywały przedsiębiorstwa i osoby zagraniczne" - zaznaczył. Przypomniał, że zabrania tego właśnie ustawa o finansowaniu partii.

Według Gintowt-Dziewałtowskiego, ustawa może prowadzić także do niekontrolowanego przepływu pieniędzy między partią i fundacją.

Wątpliwości posła SLD budzi też brak w projekcie ustawy jakichkolwiek ograniczeń, jeśli chodzi o zatrudnienie w fundacji. "Przy braku tych przepisów cały aparat partyjny zamiast utrzymywać ze środków na finansowanie partii politycznych, można zatrudnić w fundacji i nikt nie będzie w stanie dojść, czy urzędnicy zatrudnieni w fundacji pracują na rzecz fundacji, czy partii" - uważa Gintowt-Dziewałtowski.

"To jest zły projekt" - mówił poseł PSL Eugeniusz Kłopotek, który przyznał jednak, że on i kilku jego kolegów podpisało się pod projektem. Powiedział, że kiedy projekt powstawał, "była inna sytuacja".

Kłopotek zastrzegł, że jego klub na pewno nie zgodzi się przekazywanie 25 proc. subwencji na działalność fundacji i podobnie jak przedstawiciele PiS i SLD przywołał krytyczne opinie do projektu różnych instytucji. Zapowiedział, że PSL będzie zastanawiał się nad decyzją w sprawie projektu podczas piątkowego posiedzenia klubu.

Poseł PJN Jacek Pilch przyznał, że choć projekt budzi kontrowersje, to - według PJN - warto nad nim pracować nadal w komisji.

Na popołudniowej konferencji prasowej posłowie PO: Agnieszka Pomaska, Cezary Tomczyk i Krzysztof Tyszkiewicz, odnosząc się do krytycznych opinii takich instytucji jak Sąd Najwyższy czy prokurator generalny zapowiedzieli, że zostaną one uwzględnione w projekcie.

"Już przygotowaliśmy katalog uwag, jakie zostały zgłoszone do tego projektu (...). Większość tych uwag w projekcie będzie uwzględniona" - zapowiedziała Pomaska.

Odnosząc się do krytycznego stanowiska PSL wobec projektu, wyrażonego w środowej debacie, powiedziała: "rozmawiamy, jesteśmy na dobrej drodze do tego, by dojść do kompromisu w tej sprawie". Z kolei Tomczyk przypomniał, że Kłopotek był wśród wnioskodawców projektu, a negocjacje między szefami klubów PSL i PO trwają.

Poseł zadeklarował też otwartość PO na ewentualną zmianę zapisu dotyczącego tego, że 25 proc. subwencji ma być przekazywane na działalność fundacji politycznej. Taki postulat zgłosił w środę poseł PSL Eugeniusz Kłopotek. "Jesteśmy otwarci, nie widzę powodu, dlaczego nie mielibyśmy dyskutować o tej liczbie" - mówił Tomczyk.