Wysokie kary nie odstraszają osób łamiących ciszę wyborczą. Policja odnotowała kilkadziesiąt takich przypadków w Polsce.

Dolnośląska policja odnotowała kilka zgłoszeń o naruszeniu ciszy wyborczej. Zatrzymano trzy osoby, które zrywały banery lub plakaty wyborcze, powiedział PAP w niedzielę Krzysztof Zaporowski z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu.

Zrywali plakaty wyborcze. Byli pijani

W Lubinie zatrzymanych zostało dwóch mężczyzn, którzy chodząc po mieście zrywali plakaty i banery wyborcze. Po zatrzymaniu okazało się, że są nietrzeźwi. Także w Kudowie Zdrój zatrzymano pijanego 51 - latka, który zrywał banery wyborcze.

Włamał się do lokalu wyborczego

"W Brzeziej Łące w gminie Długołęka nieznany sprawca włamał się w nocy z soboty na niedzielę do lokalu wyborczego, zniszczył toaletę i uszkodził drzwi wejściowe. Jednak nie opóźniło to momentu rozpoczęcia głosowania. Obecnie trwają poszukiwania włamywacza" - mówił Zaporowski.

Z kolei w Kamiennej Górze zatrzymany został 43 - letni mężczyzna, który wyniósł z lokalu wyborczego karty do głosowania. Funkcjonariusze sprawdzają, czy chciał je ukraść czy komuś przekazać.

Nowe plakaty wyborcze

Opolska policja odnotowała kolejne przypadki naruszenia ciszy wyborczej. W Paczkowie doszło do agitacji pod lokalem wyborczym, plakaty pojawiły się w Krapkowicach, Korfantowie i Opolu - powiedział w niedzielę PAP rzecznik policji nadkom. Maciej Milewski.

Agitował na rzecz brata za...piwo

W Paczkowie 25-latek namawiał głosujących do poparcia swojego brata - kandydata do Rady Powiatu, oferując w zamian piwo. "To pierwszy przypadek przestępstwa związanego z wyborami, sprawą zajmuje się policja pod nadzorem prokuratora" - zaznaczył Milewski.

W Opolu na jednym z osiedli zaparkowany został samochód oklejony plakatami wyborczymi, w Krapkowicach mieszkańcy idący do kościoła zauważyli plakaty, których wcześniej tam nie było, a w Korfantowie pojawił się kolejny samochód z materiałami wyborczymi jednego z kandydatów na burmistrza.

Milewski dodał, że policja zaleciła także operatorowi jednej z reklamowych tablic świetlnych w Opolu usunięcie z niej spotu reklamowego, który naruszał ciszę wyborczą.



Wyniósł karty wyborcze

W Kamiennej Górze zatrzymany został 43-letni mężczyzna, który wyniósł z lokalu wyborczego karty do głosowania. Funkcjonariusze sprawdzają, czy chciał je ukraść czy komuś przekazać. Także w Wałbrzychu zatrzymana została jedna osoba, która próbowała wynieść karty do głosowania oraz cztery inne, które przyszły do lokalu wyborczego z karteczkami, na których napisane były wskazówki na kogo mają głosować. "Obecnie trwa ustalanie od kogo otrzymali te kartki i czy ktoś im za to zapłacił" - powiedział PAP rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Wałbrzychu Jerzy Rzymek.

Miał 8 kart do głosowania

Mężczyznę, który miał przy sobie osiem opieczętowanych kart do głosowania, zatrzymała policja w niedzielę po południu w Grójcu (Mazowieckie) - poinformował PAP rzecznik mazowieckiej policji Tadeusz Kaczmarek.

Policjanci znaleźli u mężczyzny osiem kart do głosowania: jedną na burmistrza miasta, trzy do rady gminy i cztery do rady powiatu. Mężczyzna został zatrzymany.

48-latek zmarł podczas głosowania

48-letni mężczyzna zmarł podczas głosowania w miejscowości Florynka w pow. nowosądeckim w Małopolsce. Wypadek nie przerwał pracy komisji. Lokal wyborczy przeniesiono do sali obok.



"Mężczyzna pobrał karty do głosowania i udał się za parawan, aby zagłosować i tam zasłabł" - dyrektor Delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Nowym Sączu, Maria Zięba.

Natychmiast po zdarzeniu, członkowie komisji wezwali pogotowie ratunkowe. "Reanimacja ratowników karetki niestety nie przyniosła efektu, lekarz stwierdził zgon mężczyzny" - powiedziała Zięba.

Obwodowa komisja w porozumieniu z gminną komisją wyborczą zadecydowała o przeniesieniu lokalu wyborczego do innego pomieszczenia w szkole. Jak zapewniła PAP Zięba, przeniesienie lokalu wyborczego trwało około 5 minut. Wykorzystano moment, w którym w lokalu nie było wyborców.

Komisja zabezpieczyła cztery karty do głosowania, które pozostały w lokalu wyborczym.

Przewodniczacy był pijany

Kilka przypadków złamania ciszy wyborczej odnotowali policjanci w Łódzkiem. W jednej z komisji wyborczej jej przewodniczący miał ponad promil alkoholu w organizmie.

Jak poinformowała w niedzielę PAP rzeczniczka łódzkiej policji podinspektor Magdalena Zielińska o dziwnie zachowującym się przewodniczącym policję zaalarmowali pracownicy zakładu karnego, gdzie mieści się komisja. Badanie alkomatem wykazało ponad promil alkoholu w organizmie.

Przewodniczący, który nie jest pracownikiem zakładu karnego, odesłany został do domu. Zastąpiła go inna osoba z komisji. Głosowania nie przerwano.

Mówiąc o złamaniu ciszy wyborczej Zielińska powiedziała, że na jednej z łódzkich ulic zatrzymano auto z naklejonym plakatem jednego z kandydatów do rady miejskiej. W Zgierzu na terenie jednej z komisji wyborczej rozdawano ulotki kandydata na radnego. Poza tym policja otrzymała z województwa informacje o kilku przypadkach zrywania plakatów.

Zabroniona agitacja

Trzy przypadki zabronionej agitacji i dwa incydenty w lokalach wyborczych odnotowano w niedzielę w województwie Pomorskim - poinformowała policja.

W Łebie kobieta i mężczyzna namawiali do poparcia jednego z kandydatów, oferując za każdy głos po 20 zł. W Lęborku do głosowania na wskazanego kandydata klientkę lokalu gastronomicznego namawiał pracownik podający jej posiłek. Natomiast w centrum Lęborka pieniądze za głosy miał oferować niezidentyfikowany dotąd mężczyzna.

Rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Lęborku Daniel Pańczyszyn powiedział PAP, że w przypadku incydentu w Łebie ustalono personalia oferujących pieniądze i wszczęto postępowanie z artykułu Kodeksu karnego mówiącego o przekupstwie wyborczym. Przepis ten stanowi, że osobie, która udziela korzyści majątkowej w zamian głosowanie w określony sposób, grozi od 3 miesięcy do 5 lat więzienia. Jeśli przekupstwo zostanie uznane za przypadek mniejszej wagi osobie oferującej za głosowanie pieniądze grozi do 2 lat pozbawienia wolności, grzywna lub ograniczenie wolności.

Sprawa agitacji w lokalu gastronomicznym będzie wyjaśniana po wyborach.

Do incydentów doszło też na terenie lokali wyborczych w Rumi i Wejherowie. Jak poinformowała PAP sędzia Irma Kul, pomorski komisarz wyborczy, po południu w obwodowej komisji wyborczej nr 8 w Rumi doszło do zerwania plomb na urnie. "Zrobiła to kobieta. Tuż za nią wszedł mężczyzna z aparatem fotograficznym i zaczął robić zdjęcia pozbawionej plomb urnie" - powiedziała komisarz. Jak wyjaśniła Kul, komisja zawiadomiła o incydencie policję, po czym ponownie zaplombowała urnę.

Rzecznik prasowy wejherowskiej policji (na terenie tego powiatu leży Rumia) Anetta Potrykus poinformowała PAP, że policjanci po przybyciu na miejsce nie zastali już sprawców zerwania plomb. "Będziemy próbowali ustalić tożsamość tych osób" - dodała. Potrykus dodała, że w niedzielne popołudnie policjanci zostali też poinformowani o możliwości wyniesienia karty do głosowania z obwodowej komisji wyborczej nr 13 w Wejherowie. "Członkowie komisji nie mieli pewności, czy rzeczywiście do wyniesienia karty doszło. W tej chwili, pod okiem funkcjonariuszy przeliczane są karty do głosowania" - powiedziała Potrykus dodając, że jeśli kart będzie brakować, funkcjonariusze sprawdzą zapis kamer monitorujących korytarz prowadzący do lokalu.

W czasie ciszy wyborczej nie wolno prowadzić agitacji wyborczej na rzecz kandydatów, ani podawać do wiadomości publicznej wyników sondaży wyborczych. Zabronione jest m.in.: organizowanie pochodów, manifestacji, rozdawanie ulotek, rozwieszanie plakatów, zachęcanie do głosowania na poszczególnych kandydatów.

Za czynną agitację grozi grzywna w wysokości do 5 tys. zł. Większa kara grozi osobie, która podczas trwania ciszy wyborczej opublikuje wyniki sondaży wyborczych; grzywna finansowa w tym przypadku może wynieść od 500 tys. zł do 1 mln zł.

Gdy wyborca zauważy złamanie ciszy wyborczej, powinien poinformować o tym policję lub prokuraturę.