Bez zakłóceń przebiega w środę akcja wydobywania 33 górników z kopalni miedzi i złota San Jose w Chile. Specjalna kapsuła wywiozła dotychczas 11 górników, na których czekały wzruszone rodziny oraz prezydenci Chile i Boliwii, Sebastian Pinera i Evo Morales.



Po 10 godzinach od rozpoczęcia akcji jako 11. wydobyty został Jorge Galleguillos, który przez 40 lat pracował w różnych chilijskich kopalniach. Według ratowników, to właśnie Galleguillos mógł najbardziej ucierpieć pod względem emocjonalnym.

Wcześniej kapsuła wywiozła 31-letniego Alexa Vegę, którego ojciec pomagał w akcji ratunkowej pod fałszywym nazwiskiem - ponieważ władze nie zezwalały krewnym na udział w niebezpiecznych pracach.

Z kolei pierwszym górnikiem, którego w środę ok. godz. 5 rano czasu polskiego na powierzchnię wydobyła specjalna kapsuła Feniks 2, był Florencio Avalos. Mężczyzna miał na sobie przeciwsłoneczne okulary, chroniące go przed światłem po 69 dniach spędzonych ponad 600 metrów pod ziemią. Górnika powitała na ziemi żona z 7-letnim synem oraz prezydent Sebastian Pinera.

Ok. godziny później kapsuła wywiozła drugiego górnika - Mario Sepulvedę. Jego radosne okrzyki oczekujący na ziemi słyszeli jeszcze zanim na powierzchni pojawiła się kapsuła. Po powitaniu z żoną Sepulveda bezustannie skakał i wykonywał ćwiczenia, najwyraźniej chcąc zademonstrować ratownikom medycznym, w jak dobrej jest formie - relacjonuje AP.

W następnej kolejności z kopalni na pustyni Atacama wyjechali m.in. jedyny Boliwijczyk wśród górników Carlos Mamani oraz 19-letni Jimmy Sanchez, który jest najmłodszym z mężczyzn oczekujących na ratunek.

Mamani, na którego czekała żona Veronica, krzyczał po wyjściu na powierzchnię "Gracias, Chile!" ("Dziękuję, Chile!). Pinera i Pierwsza Dama Chile trzymali w tym czasie małe boliwijskie flagi.

Z kolei Sanchez, ojciec 4-miesięcznego dziecka, to górnik w trzecim pokoleniu; w kopalni pracują również jego bracia. Po wyjściu na ziemię młody mężczyzna powiedział, że być może Bóg chciał zostawić go na chwilę w kopalni, by dać mu czas na refleksję o "wprowadzeniu do życia zmian".

Na uwolnienie czeka jeszcze 22 górników

"(Akcja) nie skończy się, dopóki wszyscy 33 nie wyjdą na ziemię" - podkreślił Pinera. Dodał, że akcja ratunkowa i poprzedzające ją przygotowania udowodniły, że "gdy Chilijczycy się zjednoczą, są w stanie dokonać wielkich rzeczy".

Swoje uznanie dla sprawnej akcji wyraził szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso, który chwalił z jednej strony "siłę i koleżeńską postawę górników", a z drugiej - skuteczność ratowników.

Uratowani mają zająć pierwsze piętro w szpitalu w Copiapo, gdzie zostaną umieszczeni w pokojach z osobnymi łazienkami. Ci, którzy cierpią na większe problemy zdrowotne, będą leczeni na drugim piętrze, gdzie będzie obowiązywał ograniczony dostęp członków rodziny.

W czasie ewakuacji górnicy mają na sobie specjalnie zaprojektowane kombinezony z aparaturą do mierzenia ciśnienia, tętna i innych parametrów, które są przekazywane ekipie lekarskiej. Wszyscy zostali także zaopatrzeni w specjalne okulary.

Minister zdrowia Chile Jaime Manalich mówił po wydobyciu pierwszych ośmiu mężczyzn, że wszyscy są w dobrym zdrowiu. Wyjaśnił, że żaden z górników nie potrzebuje specjalnej opieki medycznej - nawet 47-letni Jose Ojeda cierpiący na cukrzycę.

Wcześniej minister informował, że po ponad dwóch miesiącach pod ziemią górników trapić będą głównie problemy ze skórą oraz dolegliwości stomatologiczne. "Ale nie są to chorzy ludzie" - zaznaczył Manalich.

Jeśli akcja ratownicza będzie przebiegać zgodnie z planem, powinna zakończyć się w czwartek ok. południa czasu polskiego.