Przekazanie przez Rosjan stenogramów to pierwszy krok, mam obietnicę następnych; nie wykluczam kolejnej wizyty w Moskwie, żeby odebrać inne dokumenty - powiedział we wtorek szef MSWiA Jerzy Miller.

"My jesteśmy umówieni na taką współpracę: Rosjanie przekazują to, co mogą z punktu widzenia dobra śledztwa, które prowadzi prokuratura rosyjska. My analizujemy potrzeby nasze, wynikające z procesu funkcjonowania naszej komisji i staramy się jak najszybciej przekazywać sobie dokumenty" - powiedział Miller, który jest szefem Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, w porannej audycji w RMF FM.

Pytany, czy jest zwolennikiem upublicznienia zapisu dźwiękowego ostatnich minut lotu prezydenckiego tupolewa, Miller odpowiedział, że należy się nad tym zastanowić. "Jeżeli stan końcowy przygotowanych taśm będzie taki, aby społeczeństwo mogło posłuchać, żeby emocje z tej taśmy również przebijały, a nie tylko treść. Na razie jesteśmy na etapie analizy technicznej" - zaznaczył.

Jego zdaniem należy w tej sprawie zachować zdrowy rozsądek i umiar. "To, co jest potrzebne, aby społeczeństwo wiedziało, że wszystko zostało wyjaśnione, to wymaga opublikowania. To, co jest zbędne, narusza tylko prywatność. Szanujmy tych, którzy zginęli" - podkreślił.

Pytany o prawdopodobne przyczyny katastrofy z 10 kwietnia pod Smoleńskiem i o to, kto mógł popełnić błąd, Miller zaznaczył, że wciąż jest za wcześnie na stawianie hipotez. "Prawdopodobnie przyczyn katastrofy jest wiele i nie wykluczam, że również obsługi naziemnej, dlatego że trudne warunki pogodowe podczas lądowania wymagają perfekcyjnej współpracy tych, którzy lecą i tych, którzy kontrolują" - dodał szef MSWiA.