Szef PiS i kandydat partii na prezydenta Jarosław Kaczyński w pierwszym wywiadzie po katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem powiedział o możliwości współpracy z rządem Donalda Tuska. Dawne spory tracą na znaczeniu - podkreślił. Sztabowcy Bronisława Komorowskiego skrytykowali w czwartek jako "nieszczerą" rozmowę Jarosława Kaczyńskiego z salonem24.pl. To zabieg marketingowy - ocenia wiceszef klubu PO Rafał Grupiński.

Jarosław Kaczyński w wywiadzie opublikowanym w czwartek na portalu Salon24 podkreślił, że w tej chwili "warunki do współpracy z rządem, wynikające ze społecznego nastroju, są znacznie lepsze, niż były dotychczas".

Najważniejsza jest Polska

"Różnice polityczne nie mogą dłużej blokować budowy nowoczesnego kraju. Bo łączy nas Polska, a Polska jest najważniejsza" - oświadczył.

Według niego, "jeśli w wyniku wyborów nie powstanie układ monopolistyczny, powinno to doprowadzić do sytuacji, w której różne punkty widzenia zostaną uwzględnione". "Powinno być możliwe zawarcie kompromisów, które pozwolą wyjść z różnych niemożliwości" - dodał. Dopytywany, gdzie widzi pola, na których jest szansa na porozumienie się z rządem Donalda Tuska, Kaczyński odpowiedział: "musimy wspólnie doprowadzić do tego, by państwo było w stanie podjąć wielkie wyzwania".

Jako przykład spraw, którymi wspólnie politycy powinni się zająć, wymienił gospodarkę i rozwój przedsiębiorczości, wykorzystywanie środków europejskich, budowę dróg i autostrad, modernizację kolei oraz służbę zdrowia. "To powinno być jednym z pierwszych zadań przyszłego prezydenta. Wypracować kompromis dotyczący realnej i akceptowalnej przez wszystkich reformy służby zdrowia" - zaznaczył.

Ale najpierw trzeba wzmocnić państwo aby rozwiązywać problemy

"Jest potrzeba wzmocnienia państwa jako naszej wspólnej wartości i jako instytucji, która rozwiązuje problemy. Musimy się zgodzić, że taka potrzeba istnieje. A dalej są już tylko problemy do rozwiązania" - uważa kandydat PiS.

"Jednym z elementów tej nowej sytuacji jest fakt, że dawne spory tracą na znaczeniu. Nie można oczywiście ich unieważnić, ale dziś musimy na nie spojrzeć inaczej. Pewne rzeczy, które się zdarzyły, są faktem i już tego nie zmienimy. Teraz jest czas, żeby myśleć o przyszłości. Jest ku temu dobry moment" - ocenił Kaczyński. Jak dodał, "to nasze zobowiązanie wobec przyszłych pokoleń".

Atmosfera po katastrofie pozwala na przełamanie starych zaszłości

Na stwierdzenie, że do tej pory konkurencyjne obozy wzajemnie się blokowały i nic się nie dało zrobić wspólnie, kandydat PiS odparł: "Tak było. Teraz jest szansa, by to odmienić".

Jarosław Kaczyński mówił też o atmosferze panującej w Polsce po katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem. "Zobaczyliśmy to wszystko, co w społeczeństwie jest dobre. Co było zawsze, ale co tym razem zostało pokazane bardzo mocno na zewnątrz. Tym czymś jest poczucie wspólnoty. Jest szansa na to, by sporne sprawy teraz zostały załatwione dzięki porozumieniu. Mam nadzieję, że my wszyscy tej szansy na porozumienie nie zmarnujemy" - zaznaczył.

Pytany czy tragedię z 10 kwietnia można traktować jako "szansę dla Polski" odpowiedział: "Nie jestem zwolennikiem odwoływania się do takiej wersji polskiej historii, w której szczególną rolę odgrywa ofiara. Wolę, by ofiar nie składano. Gdybym tylko mógł cofnąć czas, to bym go cofnął. Teraz ważne jest pytanie o przyszłość. O to, co z tego wyniknie dla Polski dobrego".



"Czułem, że mam taki obowiązek" - odpowiedział Kaczyński na pytanie, dlaczego zdecydował się kandydować w wyborach prezydenckich. Podkreślił przy tym, że nie chce się odwoływać do relacji z bratem i wszystkie sprawy osobiste, rodzinne, oddziela.

"Teraz rozmawiam jako kandydat na prezydenta. Doszedłem do wniosku, wraz z moimi politycznymi przyjaciółmi, że w tej sytuacji jest szansa dla kraju. Jaka to szansa? By z tego pozytywnego odruchu społecznego, odruchu jedności, który powstał po 10 kwietnia, wniknęło coś, co zmieni jakość naszego życia publicznego. Będzie w nim więcej współpracy. A przez to zmieni się jakość innych dziedzin życia. Na lepsze zmieni się codzienne życie Polaków" - powiedział Kaczyński.

Szef PiS był też pytany m.in. o to. czy katastrofa prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem uruchomiła w społeczeństwie nowe oczekiwania.

Prawda staje się znowu wartością

"Na pewno jest bardzo potężne dążenie do prawdy. Prawdy jako wartości. Wielu ludzi teraz doceniło wartości, które na co dzień w życiu publicznym nie były specjalnie eksponowane. Sądzę też, że zmieniły się postawy w bardzo dużej części społeczeństwa. To kapitał społecznego dobra. Kluczowe jest pytanie, czy potrafimy coś na nim zbudować?" - podkreślił Kaczyński.

Platforma - wywiad nieszczery. To marketing

"Uważam, że (wywiad) jest nieszczery. Jaki jest PiS, wszyscy wiemy, jaki jest Jarosław Kaczyński - też. Za dużo przeżyliśmy i wiemy czego można się spodziewać po PiS-ie" - ocenił szef klubu PO Grzegorz Schetyna w rozmowie z dziennikarzami w Sejmie.

Wiceszef klubu PO Rafał Grupiński uważa z kolei, że - jeśli chodzi o działania J.Kaczyńskiego - to na razie mamy do czynienia z "zabiegami marketingowymi".

Kaczyński nie "gra" tragedią, ale zastępuje go Pospieszalski

Pytany, jak pogodzić zarzuty, że Prawo i Sprawiedliwość gra tragedią smoleńską ze słowami Kaczyńskiego o tym, że chce oddzielić katastrofę (i sprawy rodzinne) od kandydowania, Grupiński odparł: "Wystarczająco pracowity jest Jan Pospieszalski i parę innych osób. Jarosław Kaczyński nie musi się bezpośrednio do tego odwoływać. Jego sztabowcy nieustannie przypominają o żałobie i o tragedii smoleńskiej".

Schetyna pytany, co musiałoby się stać, żeby uwierzył w szczerość deklaracji Kaczyńskiego, wymienił przede wszystkim podjęcie inicjatywy pełniącego obowiązki prezydenta marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego utworzenia nowej Rady Bezpieczeństwa Narodowego. "Jeżeli będzie podjęta ta inicjatywa, jeżeli będzie prawdziwa rozmowa w poniedziałek, to jest oczywiście sygnał do tego, że może być inaczej. Ja bym chciał w to wierzyć, tylko to jest trudne ze względu na doświadczenia, które mamy. Ale zawsze trzeba szukać porozumienia, PO to robiła i będzie robić" - powiedział Schetyna dziennikarzom w Sejmie.

Platforma nie zapomina o genie agresji

Rano w Radiu ZET Schetyna mówił o politykach PiS, że to ludzie, którzy mają w sobie "gen agresji i braku współpracy". Odnosząc się do Jarosława Kaczyńskiego, powiedział, że w tym wieku ludzie się nie zmieniają. "To jest zakłamywanie rzeczywistości" - powiedział szef klubu Platformy. Później w Sejmie Schetyna wyraził nadzieję, iż politycy PiS będą umieli ten gen agresji "przynajmniej dobrze schować".