Obradujący na Maderze Komitet Wykonawczy UEFA potwierdził dziś, że cztery ukraińskie miasta - Kijów, Lwów, Charków i Donieck, będą wraz z polskimi: Warszawą, Gdańskiem, Poznaniem i Wrocławiem, współgospodarzami piłkarskich mistrzostw Europy w 2012 roku.

Prezydent UEFA kilkakrotnie podkreślił, że piątkowa decyzja Komitetu Wykonawczego była jednomyślna. Jednocześnie UEFA odłożyła na przyszłość rozstrzygnięcie, gdzie odbędą się spotkania fazy pucharowej turnieju.

"Nie zdecydowaliśmy jeszcze o kalendarzu rozgrywek. Podjęliśmy jedynie decyzję o meczach grupowych. Mamy jeszcze czas na ustalenia dotyczące fazy pucharowej, a zależeć ona będzie od rozwoju bazy hotelowej i lotnisk" - poinformował Platini.

"Kłopoty ma nie tylko Donieck (miało się tam odbyć jedno ze spotkań ćwierćfinałowych), ale także Gdańsk. Eksperci UEFA będą nadal monitorować postępy prac - wciąż jest wiele do zrobienia. Pokładam jednak zaufanie w obu krajach" - dodał.

"Wycierpieliśmy się, ale udało się osiągnąć sukces"

Prezes Ukraińskiej Federacji Piłki Nożnej Hrihorij Surkis na salę obrad wchodził z marsową miną, jako ostatni. Po ogłoszeniu decyzji wyraźnie się odprężył, uśmiechnął.

"Wycierpieliśmy się, ale udało się osiągnąć sukces. Dynamika naszej pracy już jest dobra, a będzie przyspieszona. Rację ma prezydent UEFA, który dał nam jeszcze jedną szansę, by pokazać jak Ukraina jednoczy się wokół tego turnieju. Każdego dnia musimy udowadniać jak szybko się rozwijamy" - powiedział Surkis.

Wpływowy prezes ukraińskiej federacji nie krył wzruszenia, gdy opowiadał o 90. urodzinach ojca, które musiał opuścić, by wziąć udział w posiedzeniu. Jak podkreślił - decyzja UEFA, to dla niego najlepszy prezent.

Obrady Komitetu Wykonawczego przebiegały bardzo spokojnie. Szef turnieju Martin Kallen omówił sytuację w obu krajach, później Lato i Surkis wygłosili krótkie oświadczenia. Zprezentowali także zebranym logo, które szersza publiczność zobaczy w poniedziałek. Na czas dyskusji obaj opuścili salę, ale zostali na nią ponownie poproszeni po 21 minutach.

"Wysłuchaliśmy raportu, padło kilka pytań i zdecydowaliśmy się poprzeć wniosek naszej administracji. Wszystko odbyło się spokojnie" - mówił Platini.



W prezentacji Kallen skupił się na poprawie bazy hotelowej na Ukrainie - szczególnie na fakcie zawarcia licznych umów dotyczących rezerwacji hoteli na potrzeby turnieju. W tym aspekcie Ukraina przewyższa Polskę.

W konkluzji prezentacji przedstawił dwa możliwe warianty - wybrać dwa lub cztery ukraińskie miasta. Za pierwszym z nich przemawiały znacznie niższe koszty oraz potrzeba zaangażowania mniejszej liczby osób. Z kolei wariant pełny stał w zgodzie z pierwotnymi założeniami projektu i miał pełne gwarancje rządowe. Kallen rekomendował przyjęcie tej właśnie wersji.

W maju UEFA zadecydowała, że turniej odbywać się będzie w czterech polskich miastach. W przypadku Ukrainy potwierdzono jedynie Kijów. Pozostałe musiały w sześć miesięcy znacznie przyspieszyć proces przygotowań do mistrzostw. Piątkowa decyzja oznacza pozytywną ocenę ich wysiłków.

Tusk: to wspólny sukces Polski i Ukrainy

"To jest duży wspólny sukces Polski i Ukrainy, że jest tak, jak to sobie zaplanowaliśmy od pierwszego dnia. Od początku było wiadomo, że rozpoczęcie będzie w Warszawie, a finał w Kijowie. Wszyscy powinni być usatysfakcjonowani, nikt nie został oszukany" - powiedział Tusk dziennikarzom w Brukseli.

"Bardzo się cieszę, że Ukraina uzyskała w końcu ten uspokajający komunikat ze strony UEFA. Cieszę się, bo przechodziliśmy podobną drogę" - podkreślił Tusk.

"U nas od alarmu, że nie ma szans pięliśmy się w górę aż do najwyższej z możliwych ocen, a Ukraina miała niezły początek, później gwałtowne załamanie i nawet straszono ją, że odbierze się jej organizację EURO. Teraz wszystko wróciło do normy: przez normę rozumiem harmonijną współpracę z ukraińskimi partnerami. Ja nie zapominam, kto tak naprawdę wygrał tę organizację mistrzostw dla Polski i Ukrainy. Każdy, kto ma taką długą pamięć jak ja, wie, że to Ukraina odgrywała wtedy wiodącą rolę" - zaznaczył szef rządu.

Tusk podkreślił też, że nigdy nie tolerował "niepoważnych" wypowiedzi o tym, że jeśli Ukrainie nie powiedzie się - nawet częściowo - organizacja mistrzostw, to więcej meczów będzie rozgrywanych w Polsce.