Eugeniusz Kłopotek mówi, że nie przekonują go tłumaczenia ministra skarbu Aleksandra Grada, iż do przetargu na majątek stoczni zgłosił się tylko jeden poważny inwestor, więc to o niego zabiegali urzędnicy. "Być może jeszcze coś ma w zanadrzu CBA, trudno mi powiedzieć. I to tak się będzie rozszerzać ten krąg. Wtedy premier nie będzie miał innego wyjścia, jak po prostu podać cały rząd od dymisji" - dodał.

"Ja wiem, że tonący brzytwy się chwytał i chciano utrzymać na siłę kogokolwiek. Jednak z tych podsłuchanych rozmów wynika, że ustawiano wszystko pod tego jednego" - mówi Kłopotek w RMF FM.

Zapytany o to, "czy robiono to dla korzyści osobistych czy mówiąc górnolotnie dla Polski", odpowiedział: "Za daleko jest mówić, że robiono to dla korzyści osobistych, ale skoro było kilku, nawet 10 czy nawet więcej podmiotów zarejestrowanych, które miały ochotę wziąć udział w tym przetargu, a ustawiano wszystko pod jednego to niestety jest to bardzo poważne oskarżenie".

"Czyli, gdyby premier zapytał o zdanie koalicjanta - Grad powinien odejść" - zapytał Konrad Piasecki z RMF FM.

"Widać wyraźnie, że premier jest dosyć mocno zdeterminowany chociażby w sprawie tej pierwszej afery. Myślę, że i tutaj Grad poleci" - odparł Kłopotek.

"Być może jeszcze coś ma w zanadrzu CBA, trudno mi powiedzieć. I to tak się będzie rozszerzać ten krąg. Wtedy premier nie będzie miał innego wyjścia, jak po prostu podać cały rząd od dymisji" - dodał.

Czytaj więcej na dziennik.pl.