Przemoc domowa rośnie w całej Europie. Polska nie jest wyjątkiem.
Weszła w życie tzw. ustawa antyprzemocowa, której zadaniem jest poprawa sytuacji ofiar przemocy domowej. Jak pisaliśmy we wczorajszym DGP, umożliwia ona policjantom m.in. wydawanie nakazu natychmiastowego opuszczenia mieszkania przez oprawcę. Na zwołanej w poniedziałek konferencji minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro i wice minister Marcin Romanowski przekonywali, że od dziś kobiety są lepiej chronione. – To dobre prawo, ale wątpliwe, by jeden dokument odmienił sytuację, która się pogarsza. Pandemia doprowadziła do dużego wzrostu przemocowych zachowań – słyszymy w organizacjach pozarządowych.
– Dobrym rozwiązaniem ustawowym jest to, że zdejmuje z ofiary część odpowiedzialności za dalsze działania. Nie musi składać oficjalnego zawiadomienia, szukać dla siebie schronienia. Ale pytania się mnożą. Czy policja została dostatecznie przeszkolona z nowych przepisów? Czy w dobie pandemii będzie gdzie umieścić sprawcę, który np. zadeklaruje, że nie ma dokąd pójść? – pyta Monika Perdjon, interwentka kryzysowa.
O skali problemu mówi Joanna Gzyra-Iskandar z Centrum Praw Kobiet. – Od początku roku do 21 listopada odebrałyśmy już 3,7 tys. połączeń interwencyjnych. W całym 2019 r. było to 2960. Jeśli chodzi o konsultacje (m.in. prawne), to tylko w Warszawie w tym samym okresie udzieliłyśmy ich 709, a w 2019 r. – 383 – mówi. Bywa, że podczas jednego dnia osoba na dyżurze odbiera 50 alarmujących telefonów, dlatego do centrum, jak i innych organizacji pomocowych trudno się dodzwonić.
Wyjściem, także dla osób, które przebywają w towarzystwie przemocowca, może być skontaktowanie się z osobami, które już w kwietniu na portalu społecznościowym założyły profil udający sklepik z kosmetykami, które „uratują ci skórę”. Do prowadzących go wolontariuszek zgłosiło się już przeszło 800 osób potrzebujących pomocy i ją uzyskały.
Joanna Włodarczyk jest współautorką raportu „Pandemia przemocy” przygotowanego przez Fundację Dajemy Dzieciom Siłę. – Badania pokazują, że młodzież, która przez większość pandemii przebywa w domu, doświadcza krzywdzenia. Aż 9 proc. dzieci doznało przemocy psychicznej ze strony bliskich dorosłych, 3 proc. fizycznej. 5 proc. było jej świadkiem wobec współdomownika – mówi. Podkreśla, że to, jak znosimy pandemię, zależy od – nazwijmy to – punktu wyjściowego. Jeśli dzieci miały dobre relacje z rodziną, koronawirus być może nie spowodował wielkich szkód. Tam jednak, gdzie już wcześniej dochodziło do napięć, sytuacja prawdo podobnie się pogorszyła. Doświadczenie krzywdzenia występowało częściej, jeśli wśród domowników była osoba nadużywająca alkoholu. Częściej z przemocą musiały mierzyć się dziewczynki niż chłopcy (blisko 35 proc. wobec ok. 20 proc.), i nastolatki w wieku 16–17 lat niż w wieku 13–15 lat (33,5 proc. wobec 23 proc.).
Pandemia doprowadziła do gwałtownego wzrostu domowych napięć nie tylko w Polsce. W całej Europie, według WHO, w czasie pierwszej fali na wiosnę liczba połączeń na infolinie przeznaczone dla ofiar przemocy wzrosła o 60 proc. I chociaż obostrzenia w trakcie drugiej fali są mniej surowe, Rada Europy odnotowała, że wraz z jej wprowadzeniem połączeń znów przybywa.
We Francji tylko w czasie dwóch pierwszych miesięcy wiosennego lockdownu na infolinię dzwoniono 44 tys. razy (w porównaniu z 96 tys. połączeń w całym 2019 r.). Pięciokrotnie wzrosła też liczba policyjnych interwencji domowych. Latem statystyki wróciły do średniej sprzed pandemii, ale wprowadzenie nowych obostrzeń jesienią sprawiło, że organizacje przygotowały się do nowej fali przemocy. Udało im się przekonać francuski rząd do bardziej stanowczych działań. Trwają rozmowy m.in. na temat ustanowienia punktów pomocy dla ofiar przemocy w centrach handlowych oraz w 20 tys. aptek w kraju.
W Niemczech z kolei liczba połączeń na infolinię dla kobiet wzrosła od kwietnia o ok. 20 proc. Prowadząca ją organizacja Söchting nie jest jednak pewna, czy to rzeczywiście pokłosie nasilającego się zjawiska. Możliwe, że obecnie więcej osób wie, gdzie szukać wsparcia, ponieważ od miesięcy infolinia jest wskazywana w mediach jako miejsce pierwszego kontaktu.
Z kolei w Hiszpanii niepokojące jest to, że w ciągu 10 pierwszych miesięcy tego roku liczba skarg składanych w związku z przemocą domową spadła o 6 proc. W ocenie rządu może to oznaczać, że w czasie zamknięcia kobiety mają utrudniony dostęp do pomocy.
W Wielkiej Brytanii projekt Counting Dead Women odnotowujący liczbę kobiet zamordowanych przez mężczyzn szacuje, że od 23 marca do początku lipca ofiar śmiertelnych przemocy domowej mogło być nawet 50. W Belgii w tym roku padł już niechlubny rekord – z rąk mężczyzn zginęło 21 kobiet, z czego cztery tylko w czasie pierwszych 10 dni jesiennego lockdownu.
W Polsce takich statystyk nie ma.