W miniony czwartek – Trybunał Konstytucyjny orzekał akurat w dniu, w którym Kościół katolicki wspomina Jana Pawła II – jeszcze więcej niż zwykle usłyszeliśmy o wartości ludzkiego życia. Każdego i w każdej fazie rozwoju.
Pięknie było się wzruszyć z prowadzącą główne wydanie Wiadomości Danutą Holecką, wspominając naukę Papieża Polaka. TVP akurat na ten dzień miała dla widzów wieczorną antyaborcyjną fabułę pt. „Każde życie jest cudem”.
Kłopot w tym, że rządzony przez PiS system ochrony zdrowia nie ratuje ani każdego, ani za każdą cenę. Narodowy Fundusz Zdrowia nie płaci szpitalom dobrymi uczynkami, które można dowolnie pomnażać. W realnym świecie za życie płaci się pieniędzmi: menedżerowie zdrowia decydują, czy przeszczepiać więcej serc, czy więcej nerek. Kto dłużej pożyje? Kto lepiej rokuje, że wróci na rynek pracy, by płacić podatki? Czy warto nasze wspólne pieniądze „zainwestować” w wysokospecjalistyczną procedurę dla seniora, czy wyłożyć je na ekstremalnie drogi lek dla dziecka. To przykre i nieprzyjemne dylematy. Dobrze, że żaden ze szlachetnych sędziów TK nie musi na co dzień ich rozstrzygać.
Dla rodziców kalekich dzieci pieniądze to potwornie drogie meble, sprzęt do ćwiczeń, samochody, ortezy, pionizatory, implanty. Tony pampersów, preparaty na odleżyny, masujące materace i setki godzin pracy rehabilitantów, za które płaci się samemu, jeśli chce się zobaczyć jakiś efekt. I całe lata bez jednej przespanej nocy. „Do heroizmu nie można zmuszać. Walkę o życie trzeba zacząć od wsparcia tych, którzy ciężar takiego trudnego życia mają nieść” – napisała w weekend s. Małgorzata Chmielewska, która od lat jest przy najsłabszych i najbardziej potrzebujących. „Orzeczenie Trybunału nie jest troską, jest chwytem politycznym (...). Troska o starców, dorosłych niepełnosprawnych, dzieci nie tylko niepełnosprawne, lecz z trudnych warunków, chore psychicznie, chore na raka – to także działalność pro-life. Tu jako państwo dajemy ciała”.