Lewicowy rząd zaproponował reformę sposobu wybierania członków Rady Głównej Władzy Sądowniczej (CGPJ). Opozycja podniosła alarm w Brukseli.
Według hiszpańskiej konstytucji CGPJ jest „organem kierowniczym sądownictwa”, a do jej funkcji należy powoływanie, awanse, nadzór i egzekwowanie odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów. Rada Główna Władzy Sądowniczej składa się z 20 członków oraz przewodniczącego, którym jest prezes Sądu Najwyższego. Dwunastu sędziów i ośmiu przedstawicieli zawodów prawniczych o „uznanej renomie” jest wybieranych przez parlament większością trzech piątych głosów na pięć lat.
I właśnie to chce zmienić rząd premiera Pedro Sáncheza. Projekt ustawy złożony w ubiegłym tygodniu zachowuje co prawda wymaganie uzyskania większości trzech piątych, ale tylko w pierwszym głosowaniu. Po upływie 48 godzin wybór członków Rady miałby być możliwy zwykłą większością. Rządzący nie ukrywają, że inicjatywa jest motywowana politycznie. Od 2018 r. trwa pat i stan prowizoryczny, bowiem po dwukrotnie rozpisanych w 2019 r. wyborach parlamentarnych partie działające na hiszpańskiej scenie politycznej nie zdołały zbudować większości wymaganej do wyboru nowego składu rady. Jest on blokowany przez opozycyjną, centroprawicową Partię Ludową (PP), która ‒ nie bez podstaw ‒ obawia się, że mniejszościowy rząd Pedra Sáncheza chce wprowadzić do CGPJ bliższych mu światopoglądowo sędziów.
Szef PP Pablo Casado zwrócił się do Komisji Europejskiej z prośbą o „ocenę” reformy proponowanej przez gabinet, w którego skład wchodzi Hiszpańska Socjalistyczna Partia Robotnicza (PSOE) i skrajnie lewicowa Podemos.
„Z punktu widzenia poszanowania praworządności, niedopuszczalne jest, by w odpowiedzi na ostrzeżenia przed ryzykiem upolitycznienia organu zarządzającego sądownictwem hiszpańskim, rząd właśnie usuwał bariery uniemożliwiające wybór sędziów z klucza partyjnego” ‒ napisał w liście wysłanym do Didiera Reyndersa, komisarza odpowiedzialnego za wymiar sprawiedliwości w UE. Casado odwołuje się tym samym do raportu nt. praworządności we Wspólnocie opublikowanego pod koniec września br.
Komisja Europejska podkreśliła w nim znaczenie ograniczenia wpływu władzy ustawodawczej lub wykonawczej na sądownictwo w celu wzmocnienia niezawisłości sądów. Co więcej, w rozdziale poświęconym Hiszpanii jest wprost mowa o CGPJ i konieczności zapewnienia, by Rada nie była postrzegana jako organ podatny na upolitycznienie.
‒ Reforma systemów wymiaru sprawiedliwości w państwach członkowskich powinna być zawsze przeprowadzana w porozumieniu ze wszystkimi właściwymi stronami, w tym z Komisją Wenecką ‒ powiedział Christian Wigand, rzecznik KE, pytany o plany hiszpańskiego rządu. ‒ Państwa członkowskie muszą przestrzegać standardów UE, aby zagwarantować, że niezależność sądów nie będzie zagrożona ‒ dodał.
Anonimowi rozmówcy z KE cytowani przez hiszpański dziennik „El País” wprost wyrażają „głębokie zaniepokojenie” planami Sáncheza, ostrzegając, że zmiany składu CGPJ nie można dokonać, omijając wszelkie procedury.
Szef hiszpańskiego rządu oznajmił jednak w piątek w Brukseli, że nie wycofa się z planów reform i całą odpowiedzialność złożył na opozycję. ‒ Skoro PP korzysta z prawa do blokowania konstytucji, władza ustawodawcza ma obowiązek zmienić prawo w celu wyegzekwowania konstytucji ‒ uciął Sánchez.
Popisy retoryczne socjalisty mogą jednak nie wystarczyć, by przekonać KE. Pobłażliwość wobec Madrytu najprawdopodobniej byłaby odebrana jako dowód stosowania podwójnych standardów przez unijne instytucje wobec poszczególnych krajów członkowskich. Zwłaszcza że PSOE należy w europarlamencie do tej samej frakcji co holenderska Partia Pracy (PvdA) ‒ macierzyste ugrupowanie Fransa Timmermansa, byłego komisarza ds. praworządności i jednego z głównych krytyków polskiej reformy wymiaru sprawiedliwości.
Wiceminister spraw zagranicznych RP Paweł Jabłoński, komentując w ubiegłym tygodniu na Twitterze sytuację za Pirenejami, przypomniał, że w Polsce, tak jak w Hiszpanii, członków KRS wybiera parlament większością trzech piątych głosów. „(…) rząd zmienia zasady wyboru tamtejszej KRS. Nadal (jak w Polsce) sędziów będzie wybierał parlament. Ale zamiast większości 3/5 (jak w Polsce) ma być 50 proc. +1. Opozycja: zamach na trójpodział władzy, «zabijają Monteskiusza». Ciekawe czy Věra Jourová interweniuje” ‒ napisał wiceszef polskiej dyplomacji.
„Polska nie chce sankcji wobec Hiszpanii, tylko tego by KE przestrzegała Traktatów. Ustrój sądownictwa to wewnętrzna sprawa państw członkowskich, a każdy kraj UE musi być traktowany tak samo; podwójne standardy to naruszenie europejskiej praworządności” ‒ uściślił w jednej z kolejnych wiadomości na Twitterze.
Prawicowe ugrupowanie Vox w hiszpańskim parlamencie jako możliwość wyjścia z impasu zaproponowało powrót do regulacji z 1980 r. Zgodnie z nimi 12 członków Rady byłoby wybieranych przez samych sędziów. Pozostałych ośmiu – przez Kortezy.
Co ciekawe, o przyjęcie właśnie takiego rozwiązania apeluje też Europejskie Stowarzyszenie Sędziów (EAJ). „Hiszpania cofa się w zakresie podstawowych wymogów niezawisłości sądownictwa. Zamiast skorzystać z tej legislacyjnej szansy na zreformowanie systemu powoływania (członków CGPJ ‒ red.) i powrót do poprzedniego systemu, w którym sędziowie wchodzący do Rady byli wybierani przez innych sędziów (…), zwiększa ryzyko (wprowadzenia) nadmiernych wpływów politycznych (w Radzie)” ‒ czytamy w oświadczeniu EAJ.