„Przez swoją obecną odmowę przestrzegania warunków otwartej i uczciwej konkurencji oraz wyważonego porozumienia w sprawie rybołówstwa, Wielka Brytania sprawia, że umowa handlowa - na tym etapie - jest mało prawdopodobna” - oświadczył Barnier, cytowany przez agencję Reutera.
Przemawiając po kolejnej rundzie negocjacji w Londynie, Barnier ocenił, że nie ma żadnych postępów w kwestii pomocy publicznej.
„Czas na reakcję szybko się kończy” - powiedział na konferencji prasowej, odnosząc się do pięciu miesięcy, które pozostały do zakończenia okresu przejściowego przysługującego Wielkiej Brytanii odkąd formalnie opuściła UE pod koniec stycznia.
Główny negocjator brytyjski David Frost oznajmił natomiast, że Londyn będzie „energicznie” pracować, aby osiągnąć porozumienie z Unią Europejską w sprawie przyszłych stosunków.
„Oczywiście musimy przygotować się na każdy wynik i możliwe, że nie osiągniemy porozumienia, ale będziemy bardzo energicznie starali się to zrobić” - powiedział Frost telewizji Sky News.
W połowie czerwca premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson przekazał podczas wideokonferencji przewodniczącym instytucji unijnych, że Londyn nie będzie wnioskował o przedłużenie okresu przejściowego po brexicie.
Wielka Brytania opuściła UE 31 stycznia. W okresie przejściowym, obowiązującym do końca 2020 roku, strony starają się wynegocjować umowę w sprawie przyszłych relacji. W tym czasie Zjednoczone Królestwo jest wprawdzie poza instytucjami unijnymi, ale stosuje się do praw i obowiązków związanych z przynależnością do Wspólnoty oraz korzysta z wynikających z tego przywilejów, w tym z uczestnictwa w jednolitym rynku.
Po kolejnych rundach negocjacji w sprawie przyszłych relacji, które zakończyły się minimalnymi postępami, strony zgodziły się, że potrzebny jest "nowy impuls" w rozmowach.
Atmosfera nie jest dobra - Londyn zarzuca Brukseli złą wolę, a Bruksela oskarża Downing Street o niedotrzymywanie wcześniejszych ustaleń.
Punktem spornym jest to, co Bruksela nazywa równymi warunkami gry. UE obawia się, że Wielka Brytania zacznie stosować "dumping regulacyjny" i chcąc zyskać przewagę konkurencyjną będzie obniżać standardy w zakresie praw pracowniczych, ochrony środowiska czy praw konsumenckich.
UE chce zatem, by w zamian za dostęp do unijnego rynku Wielka Brytania dostosowywała się do unijnych regulacji, także tych przyszłych. Londyn uważa, że byłoby to zaprzeczeniem idei brexitu, który polega na tym, by się uwolnić od unijnych regulacji, ale zarazem wskazuje na cały szereg przykładów, gdzie brytyjskie regulacje są bardziej wyśrubowane niż unijne, i których wcale nie zamierza zmieniać.
Patowa sytuacja utrzymuje się w kwestii rybołówstwa. Wielka Brytania chciałaby pełnego dostępu do unijnego rynku swoich produktów rybnych, ale UE domaga się w zamian za to takiego samego dostępu do brytyjskich łowisk, jaki ma obecnie, co z kolei jest nie do zaakceptowania dla Downing Street, a jeszcze bardziej dla brytyjskich rybaków, którzy w nadziei na niezależną politykę w rybołówstwie masowo poparli brexit.
Wreszcie nierozwiązana pozostaje kwestia tego, co jest określane jako zarządzanie przyszłymi umowami, czyli kto będzie rozstrzygał ewentualne spory i jaka ma być w tym rola Trybunału Sprawiedliwości UE. Wielka Brytania nie zgadza się, by rozstrzyganiem sporów zajmował się TSUE, gdyż - jak argumentuje - nie będzie on bezstronny.