Parlament Węgier przyjął we wtorek deklarację polityczną, w której odrzucił przyłączenie się do konwencji stambulskiej, akcentując jednocześnie znaczenie ochrony dzieci i kobiet. Przeciw uchwalonej deklaracji protestowały opozycyjne posłanki.
W deklaracji, zgłoszonej przez współrządzącą Chrześcijańsko-Demokratyczną Partię Ludową (KDNP), wezwano rząd Węgier, by nie podejmował kroków na rzecz uznania konwencji i aby w instytucjach UE zajmował stanowisko, że Unia nie powinna przyłączać się do tego dokumentu.
W uzasadnieniu sprzeciwu wobec konwencji zwrócono uwagę, że konwencja stambulska Rady Europy przewiduje w realizacji jej zapisów opieranie się na definicji płci społecznej, a węgierski parlament nie chce włączać pojęcia płci społecznej do prawa narodowego i nie podziela poglądów RE w kwestii gender.
„Mamy prawo ochronić nasz kraj, naszą kulturę, nasze prawa, tradycje i wartości narodowe, którym nie może zagrażać ani odbiegająca od przekonań większości ideologia gender, ani nieograniczona lub przyznająca korzyści na podstawie płci społecznej imigracja” – napisano w deklaracji, przyjętej 115 głosami za, przy 35 przeciwnych i trzech wstrzymujących się.
Przeciwko deklaracji zaprotestowało wspólnie kilka opozycyjnych posłanek, m.in. Koalicji Demokratycznej, Jobbiku, Węgierskiej Partii Socjalistycznej i partii Polityka Może Być Inna. Szefowa frakcji partii Dialog Timea Szabo zarzuciła premierowi Viktorowi Orbanowi i szefowi parlamentu Laszlo Koeverowi, że wytoczyli wojnę kobietom, a decyzja parlamentu odbiera możliwość skutecznego występowania przeciw przemocy wobec kobiet i dzieci.
Z Budapesztu Małgorzata Wyrzykowska (PAP)