Wśród czarnoskórej społeczności jest najwięcej ofiar pandemii.
– Przedstawiciele mniejszości etnicznych żyją zwykle w większej zbiorowości, na mniejszej powierzchni mieszkaniowej i w bardziej zagęszczonych osiedlach. Dlatego w tych środowiskach ryzyko zachorowania na COVID-19 jest większe – ogłosił w zeszłym tygodniu Jerome Adams, naczelny lekarz kraju, Afroamerykanin. Dodał przy tym, że koronawirus nie ma żadnych biologicznych preferencji, by infekować czarnoskórych obywateli, i że zwiększone ryzyko to kwestia warunków społecznych.
W piątek miejski wydział zdrowia w Nowym Jorku podał, że Afroamerykanie i Latynosi dwukrotnie częściej umierają na COVID-19 niż biali i osoby pochodzenia azjatyckiego. Podobne dane zarejestrowały inne metropolie z dużym odsetkiem mniejszości rasowych, jak Chicago i Milwaukee w Wisconsin, gdzie w lipcu ma się odbyć partyjna konwencja demokratów, która oficjalnie zatwierdzi Joego Bidena jako kandydata w wyborach prezydenckich.
W Nowym Jorku, jeśli chodzi o liczbę zgonów, na pierwszym miejscu jest najbiedniejsza i najliczniej zamieszkana przez mniejszości etniczne dzielnica Bronx, która do Izby Reprezentantów wysyła znaną z mocno lewicowych poglądów Alexandrię Ocasio-Cortez. Dalej idą Queens, Brooklyn i Manhattan. Na końcu jest Staten Island – na jej zabudowę przypadają domki jednorodzinne oraz hale przemysłowe i magazyny. Według Centrum Chorób Zakaźnych (CDC) w skali całego kraju Afroamerykanie stanowią jedną trzecią wszystkich hospitalizowanych, podczas gdy w całym społeczeństwie jest ich 13 proc.
Nie tylko zagęszczenie jest problemem. – Na COVID-19 bardziej podatne są osoby cierpiące na choroby przewlekłe, a te występują częściej w biedniejszej części populacji, która nawet pomimo reformy zdrowotnej Baracka Obamy w dalszym ciągu ma gorszy zakres nawet nie tyle dobrej, co niezbędnej opieki medycznej – mówi DGP Sharrelle Barber z Drexel University. – Pierwszy przykład z brzegu: problemem Afroamerykanów z dużych miast jest cukrzyca i otyłość. Ci z najgorszą polisą ubezpieczeniową nie mają dostępu do insuliny w takich ilościach, jakiej by potrzebowali – dodaje.
Zły stan zdrowia, często wynikający z biedy, jest głównym czynnikiem rokowań przy koronowirusie. W Chicago Afroamerykanie stanowią 28 proc. zakażonych, ale aż 44 proc. ofiar śmiertelnych choroby. Według Arline Geronimus, która prowadzi badania nad zdrowiem publicznym na University of Michigan, na gorszą kondycję zdrowotną, a w konsekwencji większą podatność na epidemię u mniejszości etnicznych wpływają też – oprócz tak znanych czynników, jak choroby serca – zanieczyszczenie powietrza, brak snu, stres wynikający z dyskryminacji czy trudniejszych warunków pracy.
COVID-19 okazuje się nową bitwą w walce o prawa obywatelskie. – Naszym celem powinna być legislacja zmierzająca do wyrównania nierówności finansowych, społecznych i rasowych. Kongres powinien powołać specjalną komisję, która zbada, jakie bolączki najbardziej dręczą amerykańskie społeczeństwo jako całość – powiedział w sobotę podczas wideokonferencji liderów wspólnoty afroamerykańskiej Jesse Jackson Jr., niegdyś czynny polityk Partii Demokratycznej, a w 1988 r. jeden z jej kandydatów na prezydenta.
Donald Trump stwierdził, że dane o nierównościach go przerażają i że będzie robić wszystko, by ten problem rozwiązać. Ale w kontekście tego, że prezydenta czekają za pół roku wybory, nie jest to dla niego sprawa priorytetowa. Afroamerykanie i tak w ponad 90 proc. głosują na demokratów, a wspomniane miasta, które najbardziej dotknęła epidemia – szczególnie Nowy Jork – to bastiony lewicy. Z kolei białe stany rolnicze o niedużej gęstości zaludnienia, jak Idaho czy Nebraska, są republikańskie, a w nie COVID-19 szczególnie mocno nie uderzył. Dlatego Trump będzie kierować swoje przesłanie do elektoratu, który inaczej postrzega zagrożenie epidemią, przejmując się raczej utratą wolności przemieszczania się i kondycją gospodarki.