W noworocznym orędziu do Francuzów prezydent Emmanuel Macron powiedział we wtorek, że zaplanowana reforma emerytalna zostanie doprowadzona do końca. Dodał jednak, że liczy na to, iż rząd zdoła wypracować ze związkami zawodowymi kompromis, który położy kres protestom.

Ze względu na ciągnące się od 5 grudnia strajki, które są wyrazem protestu przeciw reformie emerytalnej, wtorkowe wystąpienie prezydenta było szczególnie oczekiwane, spodziewano się bowiem, że Macron wykorzysta tę okazję, by odnieść się masowych kontestacji Francuzów - podkreślił "Le Figaro".

"Nie było to niespodzianką, że szef państwa potwierdził, iż +reforma emerytalna, w którą się zaangażował (...) będzie doprowadzona do końca+", ponieważ jest to +projekt oparty na sprawiedliwości społecznej i postępie+" - napisał paryski dziennik.

Macron podkreślił jednak, że zdaje sobie sprawę, iż "kwestia tak ważna (...) rodzi niepokoje i obawy", dlatego też zadaniem gabinetu premiera Edouarda Philippe'a będzie teraz szybkie wypracowanie kompromisu, w porozumieniu z organizacjami pracodawców i "tymi związkami, które będą tego chciały".

Hasłem wystąpienia prezydenta była "jedność narodu" i Macron zapowiedział, że podejmie w najbliższych tygodniach "nowe decyzje", które pozwolą walczyć z "siłami, które podminowują" tę jedność. "Widzę zbyt wiele podziałów w imię pochodzenia, religii i interesów" - dodał prezydent i zapowiedział, że rok "2020 powinien otworzyć dekadę odnalezionej jedności" Francuzów.

Przywódca populistycznej lewicowej partii Francja Nieujarzmiona, Jean-Luc Melenchon, napisał na Twitterze po wystąpieniu Macrona, że jego słowa były "wypowiedzeniem wojny tym, którzy odrzucają reformę".

"Le Figaro" przypomina, że protest przeciw reformie emerytalnej we Francji trwa od 27 dni i jest już dłuższy niż strajk z 1995 roku, kiedy to centroprawicowy premier Alain Juppe musiał wycofać się z podobnej reformy po demonstracjach, które trwały od 24 listopada do 15 grudnia. Wszystko wskazuje też na to, że obecny protest będzie dłuższy niż strajki pracowników kolei państwowych SNCF z przełomu 1986 i 1987 roku, które trwały 28 dni.

W oczekiwaniu na noworoczne wystąpienie prezydenta przywódca partii komunistycznej (PCF) Fabien Roussel powiedział w ubiegłym tygodniu: „Macron, który złoży życzenia (Francuzom) 31 grudnia, ma do ogłoszenia tylko jedną rzecz - to, że wycofuje reformę emerytalną i wreszcie otworzy się na drogę dialogu".

Reforma, którą przygotowuje rząd, ma zlikwidować wszelkie specjalne systemy, pozwalające na wcześniejsze odejście na emeryturę. Ogólnokrajowa akcja strajkowa przeciw tym planom sparaliżowała transport, doprowadziła do zamknięcia szkół i wyprowadziła na ulice ponad pół miliona ludzi.

Macron w swym flagowym projekcie reformatorskim chce podnieść wiek emerytalny z 62 do 64 lat; uważa, że obowiązujący teraz system jest zbyt kosztowny. Rząd chce pozostawić teraz niezmieniony minimalny wiek przejścia na emeryturę w wieku 62 lat, ale chcąc zachęcić Francuzów do dłuższej pracy, ustalił tzw. preferowany wiek przejścia na emeryturę na 64 lata.

Związki zawodowe twierdzą, że reforma emerytalna jest częścią prezydenckich planów, polegających na zniesieniu ciężko wywalczonych praw pracowniczych i chcą zachować system, który pozwala niektórym pracownikom przejść na emeryturę już w wieku 50 lat.