W przypadku tworzenia rządu, PO chce dać szansę części zwolnionym w tej kadencji oficerom na powrót do służby. PSL proponuje podział zbrojeniówki. A PiS – zwiększenie liczebności wojsk i sojusz polsko-amerykański. Przyjrzeliśmy się propozycjom wyborczym dotyczącym wojskowości.
PiS chce dalej stawiać na dobre relacje z Ameryką, m.in. poprzez realizację podpisanych ostatnio deklaracji oraz zwiększenie liczebności wojska operacyjnego do 150 tys. żołnierzy. Obecnie zawodowców w mundurach mamy nieco ponad 100 tys., a podobne zapowiedzi to ugrupowanie składało również w 2015 r. Tym razem PiS zapowiada kontynuację całego szeregu programów, m.in. armatohaubic Krab, rakiet Patriot (nie ma takich rakiet – jest system Patriot z rakietami innego typu – przyp. red.) czy wyrzutni rakietowych Himars.
Rządzący zapowiadają także zakup samolotów F-35 oraz modernizację „flotylli w oparciu o polski przemysł”. To może być problematyczne – nasze okręty są w większości bardzo wiekowe, a nasze stocznie nie mają niezbędnego know-how. W programie PiS nie przeczytamy jednak o różnicach zdań w obozie rządzącym – wydaje się, że to jest program, pod którym podpisałby się minister Mariusz Błaszczak. Ale przy innym ministrze te priorytety, m.in. stawianie na radykalne zwiększenie liczebności żołnierzy czy szybki zakup F-35, mogą być inne. W kręgach rządowych pojawia się np. pomysł odpłatnej, ochotniczej służby zawodowej dla absolwentów szkół średnich. – Z badań wynika, że to cieszyłoby się dużym powodzeniem – mówi jeden z naszych rozmówców z kręgów rządowych.
Nieco inne kwestie podkreśla Platforma Obywatelska, która chce zmiany w Wojskach Obrony Terytorialnej. „Przywrócimy priorytet kadrowy i sprzętowy dla armii zawodowej. Jednostki Obrony Terytorialnej zostaną włączone do wojsk operacyjnych jako element systemu rezerw”. Oprócz tego „awans ma być wynikiem umiejętności”. – Chodzi o przywrócenie poziomu zdolności obronnych, jaki Polska miała kilka lat temu, czyli sprzed czystki kadrowej przeprowadzonej przez ministra Macierewicza. Ci, którzy padli ofiarami czystki, powinni mieć możliwość powrotu – zapowiada były minister obrony Tomasz Siemoniak. Priorytetem dla wojska ma się znów stać program „Wisła”, czyli obrona przeciwlotnicza. Oznacza to de facto zwolnienie z zakupem samolotów F-35. PO chce, by podpisywane kontrakty z zagranicznymi koncernami łączyły się z zakupem technologii tzw. offsetem, co bywa jednak wysoce problematyczne. Także PO nie uniknęła błędu w programie, pisząc o powrocie dowództwa „dywizji lotnictwa szturmowego”, którego to nigdy nie było. To zostało w dokumencie zaktualizowane.
Zupełnie inny pomysł od PiS i PO ma na polski przemysł PSL (Koalicja Polska). „Polska Grupa Zbrojeniowa utrzymywana jest dzięki sztucznym kroplówkom z budżetu i zamiast być producentem, staje się coraz częściej jedynie pośrednikiem w zawieraniu kontraktów zbrojeniowych. Zamiast modelu jednego koncernu stworzymy prężnie działające grupy kapitałowo-branżowe o skonkretyzowanych specjalnościach. Grupy tego rodzaju powinny tworzyć najlepsze polskie spółki państwowe i prywatne”.
Wprowadzenie takiego pomysłu byłoby w polskiej zbrojeniówce rewolucją, dlatego z dużą pewnością zablokowałyby to związki zawodowe. Z kolei „zamówienia na sprzęt wojskowy powinny być kierowane, wzorem innych krajów, w trybie podstawowego interesu bezpieczeństwa państwa do konkretnych zakładów zbrojeniowych”. Jeśli takie działanie byłoby nagminne, na pewno spotkałoby się z ostrą reakcją Komisji Europejskiej.
Próżno szukać pomysłów na obronność w programach Lewicy i Konfederacji. W programie tej drugiej można przeczytać, że potrzebny jest „wysoki poziom wyszkolenia strzeleckiego i obronnego społeczeństwa, niemożliwy do utrzymania bez możliwości posiadania broni palnej przez każdego wyszkolonego i uczciwego obywatela”. Za to w programie Lewicy o obronności nie ma zupełnie nic. Ale głos w tej sprawie zabrał m.in. były poseł, obecnie kandydat Piotr Gadzinowski. – Ku zdumieniu niektórych moich pacyfistycznych przyjaciół opowiedziałem się też za przywróceniem sześciomiesięcznej powszechnej służby wojskowej. Służby nieobowiązkowej, ale zalecanej i propagowanej przez państwo polskie – pisze na swoim blogu lewicowy polityk. – Szkolenie wojskowe, dobrze zorganizowane, może być ciekawą szkołą życia dla setek tysięcy dziewcząt i chłopaków. Dlatego jestem zwolennikiem utrzymania Wojsk Obrony Terytorialnej. Ale w innej niż obecna formuła. Wojsk obywatelskich, a nie partyjnych – dodaje.
W przyszłym roku bud żet Ministerstwa Obrony narodowej będzie wynosił ok. 50 mld zł. Nowy minister będzie miał nad czym się głowić.