W Paryżu marsz odbył się bez żadnych poważnych incydentów, jednak tłum zaczepiał eskortujących pochód policjantów i skandował "Wszyscy nienawidzą policji!". Wykrzykiwał też obraźliwe słowa pod adresem ministra spraw wewnętrznych Christophe'a Castanera.
W całej Francji według MSW protestowało ok. 10,2 tys. osób, ale przedstawiciele ruchu uważają, że było ich 15 tys.
Ponieważ w niedzielę mija trzecia miesięcznica protestów, "żółte kamizelki" będą manifestować w Paryżu przez cały weekend, choć zazwyczaj ich akcje odbywały się tylko w soboty.
Według sondażu opublikowanego w środę ruch staje się coraz mniej popularny, większość Francuzów jest zmęczona protestami. Rząd od kilku tygodni prowadzi zakrojone na szeroką skalę konsultacje społeczne, mające skłonić Francuzów do dialogu i zneutralizować buntownicze nastroje. Jednak część ruchu "żółtych kamizelek" uważa kroki podjęte przez rząd za działania fasadowe i - jak pisze AFP - część społecznej debaty jest dialogiem głuchych.
W czwartek Castaner poinformował, że przez trzy miesiące protestów przesłuchano 8,4 tys. "żółtych kamizelek", a 7,5 tys. aresztowano. Od początku działalności "żółtych kamizelek" zapadło prawie 1 800 wyroków skazujących, a blisko 1,5 tys. spraw wciąż oczekuje na rozprawę.
AFP przypomina, że od rozpoczęcia 17 listopada akcji przez "żółte kamizelki" zginęło 11 osób, co najmniej 1,7 tys. demonstrantów zostało rannych, a prawie 1,3 tys. policjantów, żandarmów i strażaków doznało obrażeń.
Pierwsza manifestacja, połączona z blokowaniem ulic i skrzyżowań, zgromadziła w całej Francji 282 tys. uczestników.
Minister Castaner po raz kolejny potwierdził, że rząd jest przeciwny amnestii dla "żółtych kamizelek", o czym mówił premier w środę wieczorem w programach telewizyjnych.
Demonstracje "żółtych kamizelek" wymierzone są przeciwko polityce gospodarczej i społecznej prezydenta Emmanuela Macrona, a zwłaszcza przeciw zniesieniu podatku od wielkich fortun.