Sewilla jako pierwsze miasto w Hiszpanii upamiętni ofiarę przemocy domowej, nazywając jej nazwiskiem jedną z ulic. Władze miasta chcą w ten sposób uczcić Anę Orantes Ruiz, zamordowaną przez swojego byłego męża.

Jak poinformowały w czwartek władze stolicy Andaluzji, w Sewilli uruchomiono już procedury służące nazwaniu jednej z ulic nazwiskiem zabitej w 1997 r. matki ośmiorga dzieci. Dodały, że inicjatywa wyszła od jednego ze stowarzyszeń walczących o równość praw mężczyzn i kobiet.

60-letnia Orantes Ruiz została brutalnie zabita przez swojego byłego męża, Jose Parejo, kilka dni po wywiadzie, jakiego udzieliła regionalnej telewizji Canal Sur. Ujawniła w nim, że przez 40 lat małżeństwa była bita i zastraszana przez swojego małżonka. Kobieta zdradziła też, iż próbował on zgwałcić jedną z ich córek.

Zamordowanie Orantes Ruiz wstrząsnęło hiszpańską opinią publiczną. W kolejnych dniach po zabójstwie kobiety na światło dzienne wyszły błędy w prowadzeniu procesu rozwodowego i kuriozalny werdykt, zgodnie z którym kobieta miała mieszkać w tym samym domu co jej oprawca.

Akcja władz andaluzyjskiej stolicy jest kolejnym działaniem służącym powstrzymaniu stosunkowo powszechnego w Hiszpanii, zdaniem organizacji feministycznych, zjawiska przemocy domowej. Inną inicjatywą wprowadzoną w ostatnim czasie są subsydia regionalnego rządu Aragonii wypłacane firmom zatrudniającym ofiary przemocy domowej.

Z szacunków władz Hiszpanii wynika, że w 2018 r. przeznaczono około 80 mln euro na budowę miejsc tymczasowego pobytu dla prześladowanych przez swoich partnerów kobiet, a także na akcje uświadamiające o potrzebie walki z przemocą domową.

Od 2003 r., kiedy zaczęto prowadzić statystyki na temat przemocy domowej, w Hiszpanii śmierć z rąk swoich małżonków lub partnerów poniosło 976 kobiet. Najbardziej tragiczny był 2008 r., kiedy zginęło ich 79. Z kolei najniższą liczbę ofiar zanotowano w 2018 r. - 47.

Wśród regionów Hiszpanii, w których w 2018 r. zginęło najwięcej kobiet, przewodzi Andaluzja. W ub.r. w rezultacie agresji ze strony mężów i partnerów życie straciło tam 12 kobiet.

Marcin Zatyka (PAP)