Rotacyjną prezydencję w Radzie UE od stycznia sprawuje Rumunia - kraj, w którym w ostatnich latach doszło do regresu demokracji, co pokazuje po raz kolejny, że Unia musi mocniej egzekwować przestrzeganie swoich podstawowych zasad - pisze "Financial Times".
Nie po raz pierwszy na straży unijnych wartości stanęło państwo, w którym są one osłabiane - w 2011 roku przewodnictwo w Radzie UE przejęły Węgry, gdzie "zaledwie kilka dni wcześniej narodowo-populistyczny rząd Viktora Orbana przyjął prawo zagrażające wolności prasy" - zauważa brytyjski dziennik w czwartkowym artykule redakcyjnym.
Osiem lat później Orban nie tylko jest nadal u władzy, ale też "spełniło się wiele najgorszych obaw partnerów Węgier co do pluralizmu mediów, zabezpieczeń demokratycznych i praworządności". Podobne problemy rozprzestrzeniły się na Polskę i Rumunię - podkreśla "FT".
Gazeta zaznacza, że do regresu rumuńskiej demokracji doszło mimo unijnego nadzoru nad prowadzoną przez Bukareszt walką z korupcją i reformami sądownictwa.
"Przez lata wydawało się, że sprawy posuwają się do przodu (...), jednak rząd Partii Socjaldemokratycznej (PSD) od (objęcia władzy w) 2016 roku osłabił antykorupcyjne mechanizmy i instytucje (...). Nie powstrzymały (go) nawet protesty Rumunów i starania prezydenta Klausa Iohannisa" - pisze "FT".
Zdaniem dziennika "na ironię zakrawa", że to właśnie Rumunia przejmuje pieczę nad unijną agendą, która obejmuje procedury z art. 7 traktatu unijnego wszczęte wobec Polski i Węgier z powodu ryzyka zagrożenia praworządności. Tym wyraźniej - podkreśla "FT" - widać potrzebę zreformowania sposobu, w jaki Wspólnota radzi sobie ze sprawami związanymi z naruszaniem zasad rządów prawa.
Według gazety UE powinna poddawać kraje członkowskie corocznemu przeglądowi pod kątem przestrzegania niezawisłości wymiaru sprawiedliwości, demokracji i praw człowieka; procedura ta miałaby obejmować wszystkie kraje unijne, co wytrąciłoby z ręki nowszym członkom Wspólnoty argument o stosowaniu przez Brukselę podwójnych standardów.
Za nową procedurą powinien zdaniem "FT" pójść bardziej elastyczny system kar, a szczególnie powiązanie wypłaty środków z funduszu spójności z przestrzeganiem praworządności i podstawowych zasad UE - "pod warunkiem, że da się to przeprowadzić w sposób uczciwy i zgodny z unijnymi traktatami".
Prawdopodobne przesunięcie europejskiej polityki na prawo po majowych wyborach do europarlamentu nie ułatwi tej reformy, ale "jeśli chroniony ma być charakter UE jako organizacji zbudowanej na zasadach demokracji liberalnej, zmiany te staną się tym pilniejsze" - konkluduje "Financial Times".