Chiny są gotowe wznowić rokowania handlowe z USA, ale trudno jest negocjować, gdy Waszyngton przystawia nam „nóż do gardła” - oświadczył we wtorek wiceminister handlu ChRL Wang Shouwen, komentując najnowszą eskalację konfliktu celnego pomiędzy tymi krajami.

Wznowienie negocjacji będzie zależało od woli osiągnięcia porozumienia po stronie amerykańskiej – dodał wiceminister na konferencji prasowej w Pekinie.

W poniedziałek weszły w życie 10-procentowe cła na importowane do USA chińskie produkty warte 200 mld dolarów rocznie. W odwecie Pekin wprowadził taryfy w wysokości 5-10 proc. na amerykański eksport wart 60 mld dolarów rocznie, w tym na skroplony gaz ziemny (LNG). Wcześniej oba kraje ocliły już wzajemny eksport wart po 50 mld dolarów rocznie.

„Teraz, gdy USA wprowadziły tak olbrzymie restrykcje handlowe (…) w jaki sposób negocjacje mogłyby się posunąć do przodu? To nie są uczciwe negocjacje” - powiedział wiceminister Wang.

Minister finansów USA Steven Mnuchin proponował niedawno wicepremierowi Chin Liu He wznowienie rokowań w sprawie konfliktu handlowego. Według dziennika „Wall Street Journal” Pekin odrzucił ją jednak, gdy Waszyngton wprowadził najnowszą partię ceł. W ostatnich miesiącach obie strony przeprowadziły kilka rund negocjacji, ale nie przyniosły one porozumienia.

Do sprawy odniósł się również w poniedziałek szef chińskiej dyplomacji Wang Yi. Według komunikatu chińskiego MSZ na spotkaniu z przedsiębiorcami w Nowym Jorku oświadczył on, że rozmowy handlowe z USA nie mogą się toczyć w atmosferze „gróźb i presji”.

Wang Yi ocenił, że „pewne siły” w USA „często bezpodstawnie krytykują Chiny w dziedzinie handlu i bezpieczeństwa”, czym „zatruwają atmosferę” i mogą "w jednej chwili zniszczyć dorobek ostatnich czterech dekad chińsko-amerykańskich stosunków" – napisano w komunikacie. Nie wyjaśniono, o jakie siły chodzi.

Godzinę po wejściu w życie nowych ceł w poniedziałek chiński rząd wydał białą księgę, w której zarzucił USA praktyki protekcjonistyczne, zastraszanie innych krajów przy pomocy ceł oraz „nękanie w sferze handlu”. Chińskie władze oceniły jednocześnie swoje własne stanowisko jako ugodowe i zaznaczyły, że „poszukują płaszczyzny porozumienia”.

Wiceminister handlu Wang wyraził we wtorek nadzieję, że konflikt uda się rozwiązać, jeśli obie strony wykażą szczerość i dobrą wolę, ale według analityków żadna ze stron nie jest obecnie skłonna do kompromisu.

„Ostra krytyka (pod adresem Waszyngtonu) sugeruje, że Chiny wolą raczej przeczekać obecną administrację USA, niż wdawać się w negocjacje, które mogą się zakończyć fiaskiem (…) Coraz bardziej prawdopodobne jest, że obie strony nie wznowią przez jakiś czas negocjacji, co najmniej do czasu, aż nastąpi widoczna zmiana w nastroju politycznym którejś ze stron” - ocenił japoński Bank Mizuho w komunikacie przekazanym klientom i cytowanym przez agencję Reutera.

Państwowe chińskie media ponownie ostrzegają, że Chiny nie ugną się pod presją USA. „Chiny to duży i potężny kraj, więc konfrontacja z Chinami, czy to gospodarcza czy militarna, będzie dużo kosztować” - ocenił we wtorkowym artykule redakcyjnym dziennik „Global Times”, związany z oficjalnym organem prasowym rządzącej Komunistycznej Partii Chin (KPCh), dziennikiem "Renmin Ribao".

Amerykański prezydent Donald Trump grozi ocleniem nawet całego chińskiego eksportu do USA, jeśli Pekin nie zrezygnuje z nieuczciwych praktyk handlowych. Trump zarzuca Chinom m.in. kradzież amerykańskiej technologii, brak wzajemności w barierach handlowych i inwestycyjnych oraz dotowanie w nieuczciwy sposób przez chiński rząd rozwoju rodzimej branży technologicznej.

Z Kantonu Andrzej Borowiak (PAP)