Europosłowie PO i PiS są podzieleni w ocenie debaty w PE nt. praworządności w Polsce - zdaniem Ryszarda Czarneckiego (PiS) debata nic nowego nie wniosła, w opinii Danuty Jazłowieckiej (PO) pokazała troskę wiceszefa KE Fransa Timmermansa o Polskę.

Czarnecki powiedział PAP, że "w Polsce jest obecnie - 10 st. C, a w Brukseli niewiele lepiej i jest to pewną metaforą dla sytuacji w relacjach między Warszawą i Brukselą".

"Jeśli ktoś mówił, że jest odwilż w relacjach Polska-Bruksela, to mówię od kilku tygodni, żeby napił się zimnej wody. UE ze względów taktycznych musiała się dostosować do formuły wymuszonej przez polski rząd, a ta formuła to dialog i cierpliwe tłumaczenie, że wszystkie elementy reformy systemu sprawiedliwości w Polsce są już praktykowane od lat w wielu krajach członkowskich Unii Europejskiej" - oświadczył.

Jego zdaniem "Komisji Europejskiej nie wypadało, aby na wyciągniętą dłoń polskiego rządu podawać zaciśniętą pięść". "Timmermans jest cały czas tym zajadłym, lewicowym politykiem, który nie może przeboleć, że w Polsce nie ma lewicy w parlamencie. W jego stosunku do Polski nic się dotychczas nie zmieniło i nie sądzę, że się zmieni" - uznał Czarnecki.

Dodał, że środowa wypowiedź Timmermansa w debacie w PE nt. Polski nie była merytoryczna. "Nie było nic w niej nowego. Nihil novi sub sole. To, że totalna opozycja rzęsiście klaskała, kiedy Timmermans atakował naszą ojczyznę, to świadczy o opozycji. Debata była wyjątkowo krótka, ponieważ wypowiadali się tylko liderzy grup politycznych. Cieszyła się żenująco słabą frekwencją. Europosłowie, mając do wyboru kolejny odcinek unijnej opery mydlanej, czyli debatę o Polsce, a wypicie drinków w sąsiadującym z salą plenarną barze Mickey Mouse, wybrali to drugie. Szczerze mówiąc, przestaję im się dziwić" - powiedział Czarnecki.

W jego opinii to nie ostatni rozdział zajmowania się w PE Polską w kontekście praworządności. "To jest temat dyżurny, który będzie wyciągany przez środowiska polityczne czy kraje nam nieprzychylne" - dodał.

Europosłanka Danuta Jazłowiecka (PO) powiedziała PAP, że w żadnym przemówieniu wiceszefa KE Fransa Timmermansa nie widziała chłodu w stosunku do Polski. „Zawsze widziałam troskę i to jest oczywiste, że musi ona występować wśród rodziny, jaką jest Unia Europejska. Podobnie było podczas środowej debaty – była bardzo mocno okazywana. Do tej troski doszły słowa zadowolenia pana Timmermansa z tego, że rząd rozpoczął dialog z Komisja Europejską” – zaznaczyła.

Dodała, że jak dotąd każde wystąpienie Timmermansa ws. praworządności w Polsce było bardzo konkretne. „W każdym swoim wystąpieniu Timmermans mówił, czego oczekuje od rządu polskiego, jakich zmian związanych z praworządnością” – zaznaczyła.

Jej zdaniem, podczas ostatniej debaty pojawiły się głosy zachęcające rząd Polski do rozmów i „powrotu na drogę demokracji i praworządności”. „Były też głosy bardzo konkretne, które wskazywały, co należy zmienić. Występujący europosłowie zadawali pytania o to, dlaczego polski rząd poszedł w tym kierunku, by łamać demokrację i praworządność. Było bardzo dużo ciepłych, przyjaznych słów wobec Polski. Były nawiązania do historii Polski, Solidarności, drugiej wojny światowej ” – dodała.

Jak przypomniała, przyjęta w czwartek rezolucja zawiera też wezwanie do Rady UE, aby ta informowała Parlament o przebiegu dialogu z Polską związanego z praworządnością. „PE przesunął odpowiedzialność związaną z tą sprawą na Komisję Europejską i Radę UE. Jednocześnie poprosił też o przyspieszenie prac i efektów negocjacji” – wyjaśniła.

Jazłowiecka w czwartkowym głosowaniu poparła rezolucję dotyczącą praworządności w Polsce. Większość europosłów PO nie wzięła udziału w głosowaniu.

„Musiałam zareagować. Jestem za tym, żeby jak najszybciej do Polski wróciła praworządność. W związku z tym poparłam ostatnie dwie rezolucje, bo zależy mi na tym, żeby nasz kraj wrócił na drogę demokracji” – wyjaśniła swoją decyzję. Dodała, że rozumie decyzje innych europosłów PO, którzy nie wzięli udziału w głosowaniu. "Dla wszystkich to była bardzo, bardzo trudna decyzja" - zaznaczyła.

Wiceszef KE Frans Timmermans powiedział w środę podczas debaty w PE ws. praworządności w Polsce, że liczy na rozwiązania w sporze między polskim rządem a KE do końca marca. Na wstępie debaty przedstawił historię sporu dotyczącego praworządności między Warszawą a Komisją Europejską.

Wyraził zadowolenie z tego, że – jak mówił - wznowiony został dialog z polskim rządem. "Ten dialog powinien być kontynuowany i mam nadzieję, że doprowadzi do podjęcia działań, które zaradzą tym problemom przed końcem marca. Dialog jest pożyteczny tylko wtedy, gdy w jego wyniku coś się zmienia (...). Czekam więc na konkretną reakcję ze strony Polski na nasze zalecenia" – powiedział.

Europoseł Ryszard Legutko (PiS), występując podczas debaty w imieniu grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, skrytykował podejście KE wobec Polski w sprawie praworządności. Tłumaczył, że polski rząd naprawia system sprawiedliwości. Europoseł PiS podkreślał, że rezolucja w sprawie Polski, w której eurodeputowani chcą wyrazić poparcie dla działań Komisji Europejskiej w kontekście uruchomionego przez nią art. 7 unijnego traktatu, jest "niedorzeczna", podobnie jak "nękanie Polski przez ostatnie dwa lata".

Europosłowie największych frakcji w PE skrytykowali w czasie debaty polskie władze za działania związane z reformą systemu sądownictwa. Pojawiły się też głosy wspierające władze w Warszawie, jak np. brytyjskiego europosła Nigela Farage’a z eurosceptycznej Grupy Wolności i Demokracji Bezpośredniej.

W czwartek Parlament Europejski poparł w rezolucji działania KE w sprawie uruchomienia wobec Polski art. 7 traktatu o UE. Spośród 617 obecnych na sali europosłów za rezolucją opowiedziało się 422, przeciw było 147, a 48 wstrzymało się od głosu.

Z Brukseli Łukasz Osiński (PAP)