NATO pozostanie sojuszem obronnym - powiedział w środę w Brukseli sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg. Jego zdaniem wzrost wydatków na obronę i zwiększenie obecności wojskowej w Europie to tylko proporcjonalna reakcja na zagrożenia, m.in. ze strony Rosji.

"To, co robimy, jest proporcjonalne i wyważone - zapewnił w środę szef NATO, otwierając dwudniową naradę ministrów obrony Sojuszu Północnoatlantyckiego. - Nie chcemy nowej zimnej wojny, nie chcemy nowego wyścigu zbrojeń".

Stoltenberg przypomniał, że przez wiele lat po zakończeniu zimnej wojny państwa członkowskie NATO zmniejszały wydatki na obronność i ograniczały swoje zdolności wojskowe, próbując nawiązać stosunki partnerskie z Rosją.

"Ale od 2014 roku, a zwłaszcza nielegalnej aneksji Krymu, a następnie działań destabilizacyjnych na wschodzie Ukrainy, zauważamy powtarzające się działania, wskazujące na coraz większą asertywność Rosji oraz działania, w których Rosja jest odpowiedzialna za naruszanie prawa międzynarodowego" - dodał.

Zdaniem Stoltenberga zwiększenie obecności wojskowej na wschodniej flance Sojuszu jest reakcją obronną i proporcjonalną. Przypomniał, że nie przekreśla ono prób nawiązania z Rosją "lepszych stosunków".

"Stosujemy wobec Rosji podejście dwutorowe: z jednej strony obronę, z drugiej - dialog. Musimy wykazywać się stanowczością, musimy być przewidywalni, ale jednocześnie będziemy pracować na rzecz wypracowania lepszych reakcji i nawiązania dialogu z Rosją" - wyjaśniał.

Oprócz stosunków z Rosją ministrowie obrony państw NATO będą omawiać nową strukturę dowodzenia Sojuszu, w tym utworzenie dwóch nowych dowództw, uruchomienie misji stabilizacyjnej w Iraku oraz współpracę obronną z Unią Europejską. (PAP)