Pieniądze na służbę zdrowia są w budżecie państwa, tylko rząd źle ustawia priorytety - oceniła w środę rzeczniczka Nowoczesnej Paulina Hennig-Kloska. W jej ocenie, rząd woli przeznaczać środki na propagandę w mediach publicznych, niż na poprawę sytuacji w służbie zdrowia.

Rząd przyjął we wtorek projekt nowelizacji budżetu na 2017 r. oraz ustawy okołobudżetowej. Przewiduje on m.in. przekazanie przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, rekompensaty w wysokości 980 mln zł za utracone w latach 2010-2017 wpływy z opłat abonamentowych z tytułu zwolnień ustawowych. "Środki te zostaną przeznaczone przez KRRiT publicznej radiofonii i telewizji na realizację zadań misji publicznej - w wysokości nieprzekraczającej wydatków poniesionych na jej wykonywanie" - wyjaśniono.

Hennig-Kloska wyliczyła w środę na konferencji prasowej w Sejmie, że gdyby 980 mln zł, o których mowa w projekcie nowelizacji budżetu, przeznaczyć na podwyżki dla rezydentów, to każdy rezydent mógłby otrzymywać miesięcznie ponad 4855 zł brutto. "To pokazuje, że pieniądze na służbę zdrowia w budżecie państwa są, tylko rząd źle ustawia priorytety, woli przeznaczać pieniądze na propagandę w mediach publicznych (...), a nie chce przeznaczać środków na poprawę sytuacji w służbie zdrowia" - podkreśliła posłanka Nowoczesnej.

Poseł Nowoczesnej Marek Ruciński ocenił z kolei, że "dzień bez lekarza", organizowany przez małopolskie OZZL, to eskalacja protestu rezydentów. Jego zdaniem, sytuację wokół strajku lekarzy "eskaluje" również minister zdrowia Konstanty Radziwiłł, m.in. poprzez proponowanie systemu stypendialnego dla rezydentów. "Czy to samo rozwiązanie powinno dotyczyć polskich programistów, muzyków, naukowców?" - pytał Ruciński.

Małopolskie OZZL organizuje w środę "dzień bez lekarza", w ramach wsparcia protestujących rezydentów. Akcja ma polegać na tym, że wielu lekarzy nie przyjdzie w środę do pracy. Okręgowa Rada Lekarska w Krakowie poparła protest, ale nie zgadza się z jego formą; zaapelowała, by poparcie akcji nie kolidowało z obowiązkami wobec pacjenta.

Radziwiłł w poniedziałkowym wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" podał, że "rozważana jest opcja - żeby wynagrodzenia na rezydentury były wypłacane w formie stypendium, ale byłby jeden warunek - lekarze musieliby potem pracować w Polsce". "Jeżeli chcieliby wyjechać, musieliby zwrócić stypendium" – powiedział minister.

Protest głodowy medyków trwa od 2 października. Obecnie jest prowadzony w szpitalach w Warszawie, Szczecinie, Lesznie, Łodzi, Gdańsku, Krakowie, Wrocławiu i Płocku. Protestujący domagają się wzrostu nakładów na ochronę zdrowia w szybszym tempie niż proponuje rząd. Chcą także powołania zespołu, który zająłby się analizą i renegocjacją przepisów ustawy regulującej minimalne wynagrodzenia pracowników ochrony zdrowia oraz podwyższenia wynagrodzeń do 1,05 średniej krajowej.

We wtorek Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy stopniowo zwiększający wzrost nakładów na ochronę zdrowia do 6 proc. PKB w 2025 r.