Mianem "bardzo, bardzo niepokojącego" określa minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zapis w jednej z trzech ustaw czekających na decyzję prezydenta Andrzeja Dudy - o wymogu 3/5 głosów koniecznych do wyboru przez Sejm członków KRS-sędziów.

"Nie będę stwarzał wrażenia, że to jest coś, co mnie cieszy. Przeciwnie - powiem, że ta zmiana jest bardzo, bardzo niepokojąca dla mnie i nie ułatwia nam, jeśli ona wejdzie w życie, zadania" - powiedział Ziobro w poniedziałek w TVP1, pytany czy ten zapis, wprowadzony do ustawy o SN z inicjatywy prezydenta Andrzeja Dudy, jest jakąś przeszkodą w całościowej reformie. Prezydent mówił wcześniej, że bez takiej zmiany nie podpisze ustawy o SN.

"To jest poważny problem" - powiedział Ziobro, powołując się na przykład z Włoch, gdzie wymóg kwalifikowanej większości przy wyborze członków tamtejszego Trybunału Konstytucyjnego całkowicie paraliżował taki wybór.

Pytany, czy taka większość jest możliwa do osiągnięcia razem z Kukiz'15 i mniejszymi ugrupowaniami, Ziobro odparł: "To jest ekstremalnie trudne zdanie, ale trzeba w polityce czasami podejmować się zadań ekstremalnie trudnych".

Zdaniem ministra, "znaczenie trzeciorzędne" mają rozbieżne zapisy w ustawie o SN co do liczby kandydatów na I prezesa SN, których Zgromadzenie Ogólne SN ma przedstawić prezydentowi (w jednym artykule ustawy jest mowa o pięciu, a w innym - o trzech - PAP). Dodał, że pojawiły się one "w ferworze pracy w parlamencie".

"Zdarzają się takie w trakcie prac legislacyjnych, zwłaszcza jeżeli jest tego rodzaju presja i opozycja nie pozwala legislatorom (...), których zadaniem jest redagować poprawki" - powiedział minister. "To jest błąd interpretacyjny dający się wyjaśnić; takich błędów jest mnóstwo w różnych ustawach, które zostały przyjęte i podpisane" - oświadczył Ziobro.

"Decyzja należy do pana prezydenta. Mogę tylko powiedzieć jedno co do generalnych założeń: my, w tym również pan prezydent, zobowiązywaliśmy się nie do liftingu jakiegoś, nie jakiejś drobnej korekty, do zasadniczej zmiany" - stwierdził minister. "I to jest właśnie ta zmiana" - mówił o ustawach czekających na decyzje prezydenta.

Ziobro przypomniał, że to właśnie SN wydał uchwały o przedawnieniu niektórych zbrodni komunistycznych; bronił sędziów, którzy orzekali na podstawie dekretu o stanie wojennym, zanim jeszcze zaczął on obowiązywać; podtrzymał uniewinnienie b. posłanki PO Beaty Sawickiej oskarżonej o korupcję; zdecydował też, że swój zawód może nadal wykonywać sędzia Ryszard Milewski, który był gotowy z przedstawicielem ówczesnego premiera uzgadniać skład sędziowski oraz termin posiedzenia w sprawie Amber Gold.

Odnosząc się do demonstracji przeciw zmianom w sądownictwie, minister ocenił, że nie są one tak liczne, jak miało to miejsce podczas manifestacji w obronie TV Trwam za rządów PO. Dodał, że wiele osób chodzi na te protesty wskutek "pewnej narracji, która pojawia się w dominujących mediach". "To są bajki, czy jakieś horrory; sam bym się przestraszył, gdyby to było prawdą" - mówił.

"To pokazuje, że część mediów w Polsce to jest prawdziwa opozycja - nie ta opozycja, która jest w Sejmie, która potrafi tylko krzyczeć, robić sceny, gasić światło nawet, kopać po kostkach czy wyrywać mikrofony" - powiedział Ziobro. Jego zdaniem, "wiele środowisk jest zainteresowanych aby obalić ten rząd; począwszy od środowisk zagranicznych".