Skazany prawomocnie na 2,5 roku pozbawienia wolności były komornik Sebastian Sz. został w czwartek na polecenie sądu zatrzymany przez policję i przymusowo doprowadzony do aresztu śledczego w Działdowie, gdzie będzie odbywał karę.

Informację, że skazany został w czwartek doprowadzony przez policję w celu odbycia kary potwierdził PAP rzecznik prasowy Aresztu Śledczego w Działdowie por. Sławomir Grochowski.

B. komornik z Działdowa Sebastian Sz. został skazany na 2,5 roku bezwzględnego więzienia za przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków przy postępowaniu egzekucyjnym wobec przedsiębiorcy z Nidzicy. Wyrok uprawomocnił się 18 kwietnia.

Początkowo - zgodnie z procedurą - sąd rejonowy w Nidzicy wezwał skazanego do dobrowolnego stawienia się w areszcie do 13 czerwca. Jednak w przeddzień tego terminu obrońca Sebastiana Sz. zawiadomił sąd, że jego klient przebywa w szpitalu.

Jak poinformował PAP rzecznik Sądu Okręgowego w Olsztynie Olgierd Dąbrowski-Żegalski, w czwartek nidzicki sąd dowiedział się, że skazany wyszedł ze szpitala na przepustkę.

"W tej sytuacji sąd uznał, że skazany może celowo opóźniać rozpoczęcie odbywania kary pozbawienia wolności. Dlatego bezzwłocznie wydał nakaz przymusowego doprowadzenia Sebastiana Sz. do aresztu. Jeszcze tego samego dnia został on zatrzymany przez policję w Mławie" - wyjaśnił rzecznik.

Zgodnie z prawomocnym wyrokiem - poza karą 2,5 roku pozbawienia wolności - b. komornik Sebastian Sz. otrzymał też 5-letni zakaz wykonywania zawodu, ma zapłacić 25 tys. zł grzywny i naprawić szkodę na rzecz poszkodowanego w wysokości ok. 200 tys zł. Współpracującego z komornikiem rzeczoznawcę Michała B. - za rażące zaniżenie wycenianego majątku - prawomocnie skazano na 8 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata i trzyletni zakaz pełnienia funkcji biegłego sądowego.

Obaj otrzymali wyroki za nieprawidłowości przy egzekucji komorniczej wobec właściciela warsztatu oponiarskiego z Nidzicy. W ocenie sądu "wręcz ograbili go z majątku". Poszkodowany przedsiębiorca szacował swoje straty na minimum 1 mln zł. Jak oceniała w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Danuta Hryniewicz, "najazd Hunów na Europę był wizytą towarzyską w porównaniu z tym, co działo się na nieruchomościach pokrzywdzonego".

Komornik w krótkim czasie zajął całe wyposażenie warsztatu - m.in. kilka tysięcy opon i samochody stojące na posesji. Wywiózł je, wynajmując firmy przewozowe. Auta i części samochodowe zostały zniszczone podczas załadunku dźwigiem na ciężarówki. Nowe komplety opon zrzucano ze stojaków i mieszano w używanymi. Opony, które składowano na wynajętym placu, były rozkradane. Inne przedmioty trafiły na złomowisko i do magazynów. Ruchomości te komornik sprzedał "z wolnej ręki", mimo że kodeks postępowania cywilnego wymagał przeprowadzenia publicznej licytacji.

Ten sam komornik był już raz prawomocnie skazany w podobnej sprawie w 2014 r. Za zaniżanie wartości sprzętu rolniczego i sprzedanie go umówionemu nabywcy sąd wymierzył mu wtedy karę roku i 4 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata i zakazał wykonywania zawodu przez 5 lat. Ukarał go wówczas również 30 tys. zł grzywny i nakazał zwrócić pokrzywdzonym rolnikom spod Giżycka prawie 60 tys. zł.