Czeska Izba Poselska uchwaliła w środę zakaz prowadzenia ferm hodowlanych zwierząt futerkowych, które mają zostać zamknięte do stycznia 2019 roku. Starania części posłów, by termin ten przedłużono do końca 2022 roku, nie powiodły się.

Według posłów w Czechach jest dziewięć ferm zwierząt futerkowych, hodujących głównie norki i lisy. Corocznie uśmierca się tam gazem około 20 tys. zwierząt.

Nowela ustawy o ochronie zwierząt przed dręczeniem, którą musi jeszcze zatwierdzić Senat, zakazuje "hodowli i uśmiercania zwierząt wyłącznie lub głównie w celu uzyskania futer". Nie dotyczy zatem na przykład hodowli nutrii czy królików.

Pod projektem nowelizacji podpisało się 50 deputowanych do Izby Poselskiej czyli dokładnie jedna czwarta łącznej ich liczby. Argumentowali oni, że nawet jeśli fermy spełniają wyznaczone standardy, to nie odpowiadają potrzebom dzikich zwierząt. W środowym głosowaniu nowelizację wsparło 132 ze 161 obecnych posłów.

Przeciwnicy zakazu obawiają się między innymi, iż likwidacja ferm spowoduje pojawienie się hodowli nielegalnej, bez kontroli państwowych służb weterynaryjnych. Argumentowali również, że hodowla przesunie się do Polski i Norwegii, gdzie według nich coroczny odchów zwierząt futerkowych liczony jest w milionach sztuk - pisze agencja CTK.

W razie zatwierdzenia nowelizacji przez Senat i prezydenta właściciele ferm będą się mogli domagać rekompensat od państwa. Mają im one przysługiwać tylko w przypadku, gdy hodowlę podjęli przed końcem czerwca ubiegłego roku. Szczegóły ustali odpowiednie rozporządzenie ministerstwa rolnictwa, ale ewentualne świadczenia i tak nie przekroczą rocznego czystego zysku z hodowli liczonego na podstawie wyników z ostatnich pięciu lat.