Rozmowa z PiS na temat zmian w konstytucji jest jak rozmowa z rabusiem na temat alarmów do domu; oni są skompromitowani w kwestii stanowienia prawa - stwierdziła w czwartek w Sejmie posłanka Nowoczesnej Kamila Gasiuk-Pihowicz odnosząc się do propozycji referendum konstytucyjnego.

W środę podczas uroczystości w 226. rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 maja prezydent Andrzej Duda zapowiedział, że chce, aby w sprawie Konstytucji Rzeczypospolitej odbyło się w przyszłym roku referendum. Prezydent podkreślił, że wierzy, iż to przedsięwzięcie uda się przeprowadzić ponad podziałami.

W czwartek do propozycji tej odniosła się Gasiuk-Pihowicz. "W tym momencie rozmowa z PiS na temat zmian w konstytucji, to jest jak rozmowa z rabusiem na temat alarmów do domu. To jest rozmowa z osobami, które w tym momencie są absolutnie skompromitowane, jeżeli chodzi o rozmowę na temat stanowienia prawa" - stwierdziła.

Nawiązała jednocześnie do założeń projektu konstytucji autorstwa PiS z 2010 r. "Dałoby się je streścić w jednym sformułowaniu: komuno wróć" - oceniła. Powiedziała, że w ówczesnej propozycji nie znalazł się m.in. zapis widniejący w obecnie obowiązującej konstytucji mówiący, że Polska jest państwem prawa. "W tym projekcie likwiduje się także trójpodział władzy, a to otwiera przestrzeń do nadużyć tym wszystkim, którzy w tym momencie tę władzę sprawują" - podkreśliła.

Zdaniem posłanki Nowoczesnej obecna władza powinna skupić się na przestrzeganiu "obecnie obowiązującego prawa, a nie na zmienianiu tych przepisów, które w tym momencie obowiązują". "Prezydent zamiast pokrzykiwać na wiecach i udowadniać, że jest osobą ważną (...) powinien w tym momencie skupić się na wykonywaniu swoich obowiązków" - powiedziała Gasiuk-Pihowicz.

"Zamiast bycia strażnikiem polskiej konstytucji jest w tym momencie grabarzem polskiej konstytucji" - stwierdziła.

Ponadto - jak mówiła - proponowane przez prezydenta Dudę referendum jest kosztowną próbą sprawdzenia poparcia wśród obywateli. "Jest to próba odwrócenia uwagi od spadającego poparcia dla prezydentury Andrzeja Dudy. To próba, która jest bardzo kosztowna" - stwierdziła. Zwróciła tu uwagę na referendum, które odbyło się w 2015 r. z inicjatywy Bronisława Komorowskiego i dotyczyło m.in. jednomandatowych okręgów wyborczych. Koszt tego referendum - jak wskazała - sięgnął 100 mln zł, a udział wzięło w nim zaledwie 7 proc. uprawnionych do głosowania.

Zdaniem Gasiuk-Pihowicz o kwestię, o której mówi prezydent można "spokojnie zapytać w sondażu". "Taki sondaż byłby o wiele bardziej miarodajny, a na pewno o wiele tańszy. Za 100 mln zł lepiej jest ufundować choćby granty dla młodych naukowców" - powiedziała.

W podobnym tonie propozycje prezydenta skomentowała w czwartek rano szefowa klubu Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer, która w TVP Info powiedziała, że ponieważ prezydent ma prawo do inicjatywy referendalnej, więc ona silnie wzywam prezydenta, żeby skorzystał z niego np. w przypadku reformy edukacji.

"Pamiętam, że (prezydent) deklarował zawsze, że będzie ogłaszał referendum, jeżeli będzie silna wola społeczeństwa" - mówiła Lubnauer. Wskazała, że społeczeństwo wyraziło swoją wolę, składając ponad 910 tys. podpisów pod wnioskiem o referendum dot. reformy edukacji.

"Co więcej, jeżeli (prezydent) chciałby powołać się na jakieś sondaże, to 55 proc. Polaków chce tego referendum i chce w nim zagłosować. Pamiętajmy o tym, że to jest sprawa +tu i teraz+, dlatego, że to jest ostatni moment, żeby to referendum zorganizować" - apelowała Lubnauer.

20 kwietnia w Sejmie złożono ponad 910,5 tys. podpisów zebranych pod obywatelskim wnioskiem o przeprowadzenie ogólnokrajowego referendum w sprawie reformy edukacji. Premier Beata Szydło odnosząc się do wniosku o to referendum stwierdziła, że wpłynął on zbyt późno. Jak wskazała wniosek o przeprowadzenie referendum powinien być złożony w odpowiednim momencie, gdyż obecnie jesteśmy w końcowej fazie wdrażania reformy. "Ktoś, kto chce to odwracać, będzie powodował chaos" - mówiła niedawno Szydło.

Pytanie referendalne, pod którym komitet zbierał podpisy, brzmiało: "Czy jest Pani/Pan przeciw reformie edukacji, którą rząd wprowadza od 1 września 2017 roku?".

Z inicjatywą przeprowadzenia referendum wystąpił Związek Nauczycielstwa Polskiego. Pod koniec stycznia zawiązał się komitet referendalny, w skład którego weszli przedstawiciele partii politycznych, stowarzyszeń, organizacji i ruchów społecznych popierających pomysł referendum, m.in. ruchu "Rodzice przeciwko reformie edukacji", koalicji "Nie dla chaosu w szkole", Kongresu Kobiet, Krajowego Porozumienia Rodziców i Rad Rodziców, Społecznego Towarzystwa Oświatowego, Krajowego Forum Oświaty Niepublicznej, OPZZ, PO, Nowoczesnej, PSL, Razem i Inicjatywy Polska.

Uchwałę w sprawie referendum ogólnokrajowego Sejm podejmuje większością głosów, w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów.