Za zbrodnie dokonywane dziś w Syrii odpowiedzialność ponosi społeczność międzynarodowa - przekonywali w czwartek goszczący w Warszawie laureaci pokojowej nagrody Nobla Tawakkul Karman i Abdessattar Ben Moussa.

Karman, jemeńska aktywistka i dziennikarka, laureatka pokojowego Nobla z 2011 r., i Ben Moussa, tunezyjski działacz na rzecz praw człowieka, który dostał pokojową nagrodę Nobla w 2015 r., byli pytani o ocenę sytuacji w Syrii podczas konferencji prasowej w trakcie 5. edycji Warszawskiego Dialogu na rzecz Demokracji.

Jemeńska noblistka przekonywała, że w obliczu sytuacji w Aleppo świat powinien jednoznacznie potępić dokonywane na terenie Syrii zbrodnie Baszara al-Asada oraz wspierających go Iranu i Rosji.

Przypomniała, że społeczność międzynarodowa była bierna, kiedy Asad "codziennie zabijał, gnębił i torturował niewinnych ludzi" pokojowo przeciwstawiających się jego władzy od 2010 r. "Oczywiście były głosy potępienia z różnych krajów, gniew, ale jednak słowa to słowa a czyny to coś innego" - podkreśliła Karman.

Jemeńska działaczka dodała, że wobec ludobójstwa, jakie jej zdaniem ma obecnie miejsce w Syrii, społeczność międzynarodowa powinna "zainterweniować wszelkimi dostępnymi narzędziami".

"Do dziś Baszar al-Asad nie doczekał się oskarżeń ani procesu, chociażby w Międzynarodowym Trybunale Sprawiedliwości (w Hadze). Jest tak wiele możliwości prawnych (...), aby podjąć działania" - przekonywała.

Z Karman zgodził się Ben Moussa. "Społeczność międzynarodowa ponosi tu odpowiedzialność, za zbrodnie w Syrii odpowiedzialne jest przede wszystkim ONZ" - powiedział.