Więcej uprawnień dla PIP. Kiedy mają wejść w życie nowe przepisy?

Nowe przepisy mają wejść w życie już w 2026 r. Ich celem jest wzmocnienie kompetencji PIP, co umożliwi skuteczniejsze egzekwowanie przepisów prawa pracy.

Kontrowersje wokół nowych kompetencji dla Państwowej Inspekcji Pracy

Jedną z kluczowych propozycji jest nadanie inspektorom prawa do wydawania decyzji administracyjnych, które umożliwią przekształcenie wadliwych umów cywilnoprawnych w umowy o pracę bez konieczności kierowania sprawy do sądu. To narzędzie ma pozwolić na szybsze reagowanie na przypadki nadużywania śmieciówek.

Zdaniem Pawła Śmigielskigo, dyrektora wydziału prawno-interwencyjnego Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych (OPZZ), to przełomowe narzędzie, które pozwoli oczyścić rynek pracy z patologii. – To rozwiązanie powinno być popierane także przez uczciwych pracodawców, bo walka z nadużyciami to również walka z nieuczciwą konkurencją – podkreśla związkowiec.

– Oczywiście pojawiają się obawy, że uprawnienie to może być nadużywane, ale główny inspektor pracy wielokrotnie podkreślał, że ma być stosowane racjonalnie, tylko w przypadkach ewidentnych nadużyć. Zobaczymy, jak będzie funkcjonować w praktyce, ale dla mnie jest to jedno z najważniejszych narzędzi, jakie inspekcja otrzymała w ostatnich latach – prawdziwa rewolucja w walce z tymi problemami – dodaje.

Poważne zastrzeżenia co do tej propozycji ma prof. Grażyna Spytek-Bandurska, ekspert ds. prawa pracy Federacji Pracodawców Polskich (FPP).

– To zmiana w uprawnieniach inspekcji pracy, która może mieć poważne konsekwencje zarówno dla ochrony pracowników, jak i dla wolności gospodarczej pracodawców – tłumaczy. – Oznacza przekazanie PIP zbyt dużej władzy administracyjnej, bo przecież inspektorzy pracy to nie sądy. Nadanie im takich kompetencji oznacza delegację funkcji orzeczniczej bez gwarancji procesowych. To rodzi ryzyko błędów i uznaniowości. Wzrośnie liczba sporów i odwołań, bo pracodawcy będą zaskarżać decyzje do sądów, co może przeciążyć system – dodaje.

Łukasz Chruściel, radca prawny, partner w kancelarii PCS, zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt związany z tym uprawnieniem. – Rzeczywiście istotne jest, by móc przeciwdziałać nieprawidłowym praktykom zawierania umów cywilnoprawnych zamiast umów o pracę. Jednak to uprawnienie budzi spore wątpliwości, zwłaszcza na tle doświadczeń z ZUS, który ma tożsame uprawnienia – mówi ekspert.

Jak dodaje, obecnie różnica między PIP a ZUS polega na tym, że gdy inspekcja pracy kwestionuje umowę, to zwraca się do sądu, który ostatecznie rozstrzyga, czy ma ona rację. Tymczasem w przypadku ZUS to organ stwierdza, że dana praktyka była niewłaściwa, a przedsiębiorca, jeśli się nie zgadza, może się od tego odwołać i udowodnić, że było inaczej. Jest to tzw. przerzucenie ciężaru dowodu na przedsiębiorcę – ZUS mówi: „Było źle”, a przedsiębiorca musi wykazać, że nie.

– Taki model jest problematyczny, ponieważ przedsiębiorca ponosi koszty procesu sądowego i pomocy prawnej, co może być dużym obciążeniem – podsumowuje Łukasz Chruściel.

Kolejnym ważnym elementem reformy jest umożliwienie wymiany danych między PIP, ZUS a Krajową Administracją Skarbową (KAS). W tej kwestii przedstawiciele pracodawców i pracowników są zgodni.

– Szybka i sprawna wymiana informacji pomiędzy instytucjami jest kluczowa. Inspekcja pracy będzie miała możliwość lepszego wykorzystywania danych, analiz. Szybka wymiana informacji zdecydowanie poprawi komunikację, a w efekcie na pewno skróci procesy kontrolne - komentuje Śmigielski.

Wprowadzenie możliwości prowadzenia zdalnych kontroli budzi natomiast mieszane odczucia. Według Pawła Śmigielskigo to krok w dobrą stronę.

– Zdalne kontrole będą ułatwieniem w sytuacjach, gdy inspektorzy nie mogą fizycznie pojawić się na miejscu lub gdy sprawa dotyczy dokumentów. To także sposób na bardziej efektywne działania, zwłaszcza biorąc pod uwagę ograniczone zasoby inspekcji – podkreśla Śmigielski.

Natomiast ekspertka Federacji Przedsiębiorców podkreśla potrzebę zapewnienia rzetelności takich kontroli.

Podwojenie kar dla pracodawców od Państwowej Inspekcji Pracy

Budzącym największe emocje elementem reformy jest znaczne podwyższenie maksymalnych mandatów nakładanych przez inspektorów pracy. Obecnie sięgają one 2 tys. zł, a w przypadku recydywy 5 tys. zł, co dla wielu dużych przedsiębiorstw jest kwotą symboliczną.

– Obecne kary są za niskie i niewystarczające, by odstraszać nieuczciwych pracodawców, zwłaszcza dużych – podkreśla przedstawiciel OPZZ. – Zwiększenie kar jest niezbędne, by sankcje miały realny wymiar i wymuszały przestrzeganie prawa pracy – podsumowuje.

Z kolei prof. Grażyna Spytek-Bandurska postuluje bardziej wyważone podejście.

– Zamiast prostego podwojenia kar potrzebne jest ich zróżnicowanie uwzględniające wielkość przedsiębiorstwa i charakter naruszenia. Nie można traktować jednakowo mikroprzedsiębiorcy i dużej firmy generującej milionowe obroty – tłumaczy ekspertka.

Łukasz Chruściel wskazuje natomiast na kwestię nieuchronności kar: – Pojawia się pytanie, czy sama wysokość kar wpływa na poprawę przestrzegania prawa, czy raczej istotna jest nieuchronność ich nałożenia. Przykłady pokazują, że zbyt niskie kary nie działają odstraszająco, ale z drugiej strony zdarza się, że inspekcja nadużywa tych uprawnień, stosując wysokie kary wobec przedsiębiorców, którzy potem okazują się niewinni – twierdzi.

Projekt przewiduje także zwiększenie budżetu PIP o 10 proc. w 2026 r., co pozwoli na zatrudnienie nowych inspektorów i rozbudowę zaplecza technicznego. Ma to wspierać efektywność kontroli oraz realizację nowych uprawnień. ©℗

ikona lupy />
Coraz więcej kontroli, coraz więcej mandatów / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe