Lekarz orzecznik nie będzie musiał mieć specjalizacji ani być zatrudniony przez ZUS na etacie. Złagodzenie kryteriów i kontrakty mają zachęcić medyków do pracy dla zakładu ubezpieczeń, który ma problem z wakatami.

Szykuje się rewolucja w systemie orzecznictwa lekarskiego w ZUS. Tak wynika z informacji zamieszczonych w wykazie prac legislacyjnych rządu. Resort pracy zamierza znowelizować ustawę o systemie ubezpieczeń społecznych.

Uzasadnieniem dla zmian jest m.in. to, że system orzecznictwa lekarskiego został ukształtowany na przełomie XX i XXI w., w innych realiach społecznych, gospodarczych, organizacyjnych i prawnych. Projekt przewiduje kompleksową reformę i wprowadza rozwiązania zapewniające sprawne i efektywne wydawanie orzeczeń i kontrolę zaświadczeń lekarskich – zapowiadają urzędnicy Ministerstwa Pracy, Rodziny i Polityki Społecznej w opisie założeń nowelizacji. I przedstawiają cztery filary reformy.

Ma być szybciej

Pierwszy to uporządkowanie przepisów dotyczących zasad i trybu wydawania orzeczeń uprawniających do świadczeń z ubezpieczeń społecznych oraz kontroli orzecznictwa o czasowej niezdolności do pracy. Dziś regulują je ustawa o systemie ubezpieczeń społecznych (t.j. Dz.U. z 2024 r. poz. 497), ustawa o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (FUS) (t.j. Dz.U. z 2023 r. poz. 1251 ze zm.), rozporządzenie ministra polityki społecznej ws. orzekania o niezdolności do pracy (Dz.U. z 2004 r., nr 273 poz. 2711 ze zm.) i ponad 20 innych aktów normatywnych, które w dużej części powtarzają przepisy ustawy o emeryturach i rentach z FUS i rozporządzenia ws. orzekania o niezdolności do pracy.

– Teraz zasady te mają zostać unormowane kompleksowo w ustawie o systemie ubezpieczeń społecznych oraz rozporządzeniach wydanych na jej podstawie. W ocenie ministerstwa konieczne jest pełne uregulowanie uprawnień i obowiązków podmiotów biorących udział w postępowaniu orzeczniczym, treści orzeczeń, zasad ich doręczeń, środków prawnych od orzeczeń i skutków ich wniesienia, terminów wydawania orzeczeń, a także terminów rozpatrywania środków prawnych od nich oraz środków zwalczania nieterminowości w wydawaniu orzeczeń – tłumaczy Andrzej Radzisław, radca prawny z GPW Legal.

Drugim celem reformy są nowe regulacje postępowania orzeczniczego, gwarantujące szybkie, sprawne i terminowe wydawanie orzeczenia, co dziś kuleje. Przyczyną są nie tylko braki kadrowe w ZUS, lecz także trudności w pozyskaniu dokumentacji medycznej niezbędnej do wydania orzeczenia i brak podstaw do elektronizacji tego postępowania.

Łatanie kadrowych dziur

Trzecim zaś celem reformy jest uzupełnienie braków kadrowych wśród lekarzy orzeczników.

Prezes ZUS Zbigniew Derdziuk mówił w lipcowym wywiadzie dla DGP, że obsada na stanowiskach lekarzy orzeczników wynosi ok. 60 proc., co świadczyłoby nawet o 458 wakatach. Rzecznik ZUS Paweł Żebrowski informuje bowiem, że na koniec I półrocza w oddziałach było zatrudnionych 686 lekarzy, z czego 103 osoby stanowili główni lekarze orzecznicy i ich zastępcy, 471 osób lekarze orzecznicy, a 112 – lekarze członkowie komisji lekarskich, w tym przewodniczący komisji. Co więcej, średnia wieku dzisiejszych orzeczników to 60 lat.

To zaś przekłada się na opóźnienia w wydawaniu orzeczeń. Dziś średni czas oczekiwania na wydanie orzeczenia przez lekarza orzecznika wynosi 21 dni: od 10 dni w oddziale w Białymstoku po aż 77 dni w oddziale w Biłgoraju. Problem jest również z kontrolą zaświadczeń lekarskich przez lekarzy orzeczników, której podlega jedynie ok. 1,5 proc. orzeczeń, a która zyskuje na znaczeniu, biorąc pod uwagę to, że nowelizacja wprowadza zadeklarowaną w umowie koalicyjnej reformę ubezpieczenia chorobowego, która przewiduje wypłacanie przez ZUS zasiłku chorobowego od 1. dnia niezdolności do pracy (dziś przez pierwsze 30 dni wypłaca go pracodawca).

ZUS musi więc pilnie łatać dziury kadrowe, co obecnie jest dużym problemem: – Podobnie jak inne instytucje państwowe mamy problem z pozyskiwaniem lekarzy. To bardzo trudna i wymagająca praca i zdajemy sobie sprawę z tego, że dla części środowiska lekarskiego nie jest to atrakcyjne zajęcie. ZUS jednak robi wszystko, co może, aby przyciągać do siebie lekarzy specjalistów – mówi Paweł Żebrowski.

Mało atrakcyjna dla lekarzy jest jednak nie tyle sama praca, ile wynagrodzenia. „Lekarz specjalista zarabia ok. 10 tys. zł, to więcej niż my możemy płacić lekarzowi orzecznikowi” – mówił w lipcowym wywiadzie dla DGP Zbigniew Derdziuk. Dlatego nowelizacja przewiduje możliwość zatrudniania lekarzy orzeczników także na kontraktach, umowach B2B, umowach zlecenia czy umowach o dzieło.

Niższe wymagania

Kolejną dużą zmianą jest zmiana wymagań wobec orzeczników. Dziś muszą posiadać tytuł specjalisty. Teraz do wydawania orzeczeń będzie można zatrudnić lekarzy w trakcie szkolenia specjalizacyjnego oraz takich, którzy czynnie wykonują zawód co najmniej przez pięć lat. Mają ich nadzorować lekarze bezpośredniego nadzoru czy inspektorzy nadzoru orzeczniczego. Orzecznicy będą też mogli zasięgać opinii lekarzy konsultantów ze specjalizacją w danej dziedzinie medycyny. Natomiast w przypadku odwołania od decyzji orzecznika bez specjalizacji do wydania orzeczenia zostanie wyznaczony lekarz orzecznik z tytułem specjalisty.

Największe kontrowersje budzi jednak możliwość wydawania orzeczeń w określonych rodzajach spraw przez specjalistów wykonujących samodzielne zawody medyczne. W sprawach o rehabilitację leczniczą w ramach prewencji rentowej w zakresie profilu narządu ruchu orzeczenia miałyby być wydawane przez fizjoterapeutów, a w sprawach, w których ustala się niezdolność do samodzielnej egzystencji, przez pielęgniarki i pielęgniarzy. O skierowaniu sprawy do przedstawicieli innych zawodów medycznych zdecyduje jednak główny lekarz orzecznik, który będzie sprawował nadzór nad ich orzeczeniami. Podobnie jak w przypadku lekarzy bez specjalizacji w razie odwołania decyzje podejmie lekarz z tytułem specjalisty.

Czwartym punktem reformy jest usprawnienie pracy w ZUS. Orzecznicy mieliby korzystać z pomocy asystentów medycznych, którzy zdjęliby z lekarzy obowiązki biurowo-administracyjne i obsługi komputera, w której nie wszyscy są jednakowo biegli. To szczególnie istotne, zwłaszcza że orzecznicy mają zyskać dostęp do elektronicznej dokumentacji medycznej pacjenta. Jak mówił w rozmowie z DGP prezes Zbigniew Derdziuk, orzecznicy mieliby także korzystać z pomocy sztucznej inteligencji. ©℗

OPINIA

Fizjoterapeuta nie zastąpi lekarza

ikona lupy />
Jakub Kosikowski, lekarz, rzecznik prasowy Naczelnej Izby Lekarskiej / Materiały prasowe

Problemem nie jest brak lekarzy chcących pracować jako orzecznicy, lecz stawki wynagrodzeń, jakie proponuje urząd. Tymczasem zamiast zaproponować lepsze warunki finansowe, które na pewno przyciągną chętnych lekarzy, ustawodawca chce sztucznie nadawać uprawnienia orzeczników zawodom, które nie są do tego przygotowane. Nie próbujemy podważać kompetencji innych zawodów medycznych, ale zwracamy uwagę, że fizjoterapeuci kształceni są w zakresie schorzeń narządu ruchu, a przecież nie wszystkie orzeczenia są z nim związane. Podobnie jak pielęgniarki, w toku studiów nie skupiają się na nauce o konkretnych chorobach, ich przebiegu i rokowaniach. Zwracamy też uwagę, że pielęgniarek już dziś brakuje w publicznym systemie ochrony zdrowia i nie ma sensu wyciągać z niego kolejnych. Podobnie z fizjoterapeutami – ZUS nie przyciągnie tych, którzy pracują w systemie prywatnym, lecz tych zajmujących się pacjentami w ramach kontraktu z NFZ.

Orzekanie o stanie zdrowia to świetna praca dla starszych lekarzy, którzy już nie mogą dyżurować, a mają za sobą lata praktyki, ogromną wiedzę, doświadczenie i są w stanie ocenić stan zdrowia pacjenta. Podoba nam się natomiast rozwiązanie pozwalające orzecznikowi na wgląd w pełną dokumentację medyczną pacjenta, a nie tylko tę, którą chory przyniesie na komisję orzeczniczą. Nie będzie obawy, że zaświadczenia będą upiększane.