Gdybym był człowiekiem małej wiary, to już dawno spasowałbym w kwestii nie tylko emerytur stażowych, ale też pomostowych. Wprowadzenie pomostówek też trwało kilkanaście lat. Emerytury stażowe są jednym z postulatów sierpniowych z 1980 r., a okazuje się, że ich wprowadzenie idzie jak po grudzie. Niestety nie udało się przekonać do nich Zjednoczonej Prawicy. Musieliśmy sięgnąć po projekt obywatelski i złożyliśmy go jeszcze w poprzedniej kadencji Sejmu, ale przeczekał on w zamrażarce, bo taka była decyzja polityczna poprzedniego rządu. Na początku lutego odbyło się drugie I czytanie, a pan marszałek Szymon Hołownia złożył deklarację, że nie będzie tego projektu mrozić. Na każdym posiedzeniu plenarnym Rady Dialogu Społecznego zadawałem pytanie pani minister Agnieszce Dziemianowicz-Bąk o jego przyszłość. Ostatnio usłyszałem w odpowiedzi, że to właśnie pan marszałek jest gospodarzem tego projektu i nie zwrócił się do Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej o opinię.
Niedawno otrzymaliśmy jednak e-maila o ubiegłotygodniowym posiedzeniu sejmowej komisji polityki społecznej i rodziny, na którym miało zostać przedstawione stanowisko rządu ws. emerytur stażowych. Przedstawiono co prawda przychylne stanowisko Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, choć zabrakło opinii Ministerstwa Finansów. Mam przecieki z konsultacji międzyresortowych, z których wynika, że stanowisko ministra finansów nie jest dla nas zadowalające, ale obym się mylił. Przede wszystkim nadal nie poznaliśmy stanowiska rządu w tej sprawie, a sam projekt, nie wiem, dlaczego, nie jest merytorycznie procedowany. Wiem natomiast jedno – my będziemy walczyć o emerytury stażowe do końca.
To taka sama sytuacja jak z przywróceniem niższego wieku emerytalnego. Mówimy tak, jak wówczas: dajmy pracownikom wybór. Zakładam, że zdolni do pracy będą chcieli zarabiać jak najdłużej. Jednak jeżeli ktoś jest na rynku pracy od ponad 40 lat, ma uzbierany odpowiedni kapitał, a jego sytuacja rodzinna czy zdrowotna nie pozwala mu już pracować, to niech ma możliwość przejścia na emeryturę. Nie może być tak, że taka osoba może pobierać wyłącznie rentę. Wszyscy wiemy zresztą, jakie są dzisiaj kwoty takich świadczeń. Argumenty rządu są takie, że jest ciężka sytuacja na rynku pracy, że szczególnie potrzebni są na nim pracownicy doświadczeni, ale my uważamy, że jeżeli dana osoba jest już wyeksploatowana przez pracę zawodową, to trzeba jej dać możliwość wyboru.
Wszędzie zdarzają się patologie. Nie zwracałbym jednak na to większej uwagi, bo to są pojedyncze przypadki. Większość firm przestrzega prawa, a „pseudopracodawcy”, bo tak ich trzeba nazywać, w każdym elemencie znajdą lukę, która pozwoli im wypychać pracowników na emerytury. Natomiast zwrócę uwagę na odwrotny problem. W tej chwili wiele dużych firm zapowiada zwolnienia grupowe. Można tutaj przywołać przykłady PKP Cargo czy Walcowni Rur „Andrzej”. Dla zwalnianych rozwiązaniem mogłyby być właśnie emerytury stażowe, bo bardzo wiele osób pracujących w obu tych firmach ma już odpowiedni okres składkowy. A za chwilę się okaże, że będą musieli pobierać nawet nie pomostówkę, lecz zasiłek dla bezrobotnych lub świadczenie przedemerytalne, które nie zapewni im emerytury w pełnej wysokości wynikającej z kapitału uzbieranego na ich koncie w ZUS.
Dla Komisji Krajowej najważniejszym dokumentem jest uchwała programowa przyjmowana na Krajowym Zjeździe Delegatów. W dokumencie przyjętym w Spale w październiku 2023 r. zapisana jest m.in. kwestia implementacji unijnej dyrektywy o tzw. adekwatnych minimalnych wynagrodzeniach i rokowaniach zbiorowych. Ona jest dzieckiem Solidarności. Walczyliśmy o nią przez kilkanaście lat w Europejskiej Konfederacji Związków Zawodowych, a później na forum Komisji Europejskiej. Dyrektywa zakłada, że w państwach UE minimalna stawka godzinowa lub minimalne wynagrodzenie muszą być na poziomie przynajmniej 50 proc. przeciętnego wynagrodzenia. Do 15 listopada rząd musi przygotować jej implementację, zresztą toczą się już prace w tym zakresie w zespołach RDS.
Przygotowujemy także decyzję prezydium Komisji Krajowej ws. opinii do ustawy o układach zbiorowych pracy i porozumieniach zbiorowych. Niestety, w tej bardzo ważnej dla nas sprawie spotykamy się z pasywną postawą pracodawców. Niektórzy z nich sądzą, że podpisanie przez nich w zakładzie pracy układu zbiorowego ze związkami zawodowymi to jest ich porażka. Ja uważam odwrotnie i moim marzeniem jest to, aby w ciągu pięciu lat w Polsce 80 proc. pracowników zostało objętych układami zbiorowymi, tak jak jest we Francji. Zależy nam na tym, żeby funkcjonowały też ponadnarodowe rokowania i układy, które obejmowałyby globalne korporacje. Po to weszliśmy do Unii Europejskiej, żeby wzbogacać się nie tylko gospodarczo, ale mieć też wyższe wynagrodzenia. A układy zbiorowe pracy są najlepszym sposobem na to, by pracownicy polscy dogonili tych z Europy Zachodniej, którzy zarabiają więcej, choć pracują w tej samej korporacji.
Toczą się różne rozmowy, jeżeli chodzi o zakres i wymiar urlopu, a także – czterodniowy tydzień pracy. Podchodzimy do tych pomysłów spokojnie. Jak pojawią się konkretne projekty, to będziemy się nad nimi zastanawiać. Z końcem października Solidarność przejmuje przewodnictwo w RDS, będzie to już moja druga kadencja jako przewodniczącego rady. Na pewno będę nakreślać wspólnie z prezydium RDS kierunki prac i podejmować tematy, którymi chcielibyśmy się zająć w pierwszej kolejności.
Związek zawodowy Solidarność i jego przewodniczący Piotr Duda będą prowadzić dialog z każdym rządem, który chce rozmawiać ze stroną społeczną. Od momentu, kiedy zostałem przewodniczącym Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność” w 2010 r., wiele razy spotykałem się z panem premierem Donaldem Tuskiem. Znamy się osobiście. Ówczesny rząd jednak nie chciał współpracować ani prowadzić dialogu społecznego, czego najlepszym przykładem była decyzja dotycząca podniesienia wieku emerytalnego wbrew temu, czego chciało społeczeństwo. Prawie 80 proc. obywateli naszego kraju było przeciwne tej decyzji, dlatego zbieraliśmy podpisy pod referendum w tej sprawie. Wyzywano nas wtedy od „pętaków” itd. A i tak kilka lat później doprowadziliśmy do tego, że wiek emerytalny został obniżony.
Ale nie ma co do tego wracać. Jeśli rząd chce dzisiaj współpracować ze stroną społeczną, to jestem do dyspozycji. Ja łaski nie robię, jestem przewodniczącym związku zawodowego i na nikogo gniewać się nie mogę.
W każdym regionie związkowcy Solidarności rozmawiają z przedstawicielami władz. Bez względu na to, która partia akurat rządzi – czy PiS, czy PO, czy PSL – jesteśmy od tego, by prowadzić dialog z wojewodami i marszałkami województw. Na poziomie centralnym jest RDS, jestem w radzie wiceprzewodniczącym, od października będę przewodniczącym. Współpracujemy na jej posiedzeniach z panią minister Dziemianowicz-Bąk. Oczywiście ta współpraca mogłaby być lepsza, ale jeśli są jakiekolwiek problemy, to zgłaszamy je na RDS; są też spotkania indywidualne. Jest więc przestrzeń na dialog.
Jeśli ta nowelizacja zostanie przyjęta i trafi na biurko prezydenta, to mam zapewnienie, że zostanie ona zawetowana. Pan prezydent Andrzej Duda potwierdził mi, że dopóki będzie prezydentem, to żadna ustawa osłabiająca prawa pracowników nie wejdzie w życie. Zresztą powiem szczerze, że to jest hipokryzja ze strony rządzących. Z jednej strony proponują, aby w Sejmie była możliwość przyprowadzania dzieci, których posłanki będące matkami nie mają gdzie zostawić, a z drugiej – nie myślą o tym, co mają w niedzielę zrobić matki pracujące w dużych dyskontach i też mające malutkie dzieci. A stanowiska kasjerek czy pracownic obsługi sklepów to nie są zajęcia wykonywane w ramach zawodów „pierwszej potrzeby”, jakimi są zawody związane z systemem ochrony zdrowia, pracą w policji czy straży pożarnej. Poza tym Polacy już przyzwyczaili się do tego, że w niedziele sklepy są zamknięte, co zresztą wynika z badań. Po co zatem zmieniać coś, co się przyjęło i dobrze funkcjonuje?
Przede wszystkim kandydat obozu rządzącego musi najpierw wygrać wybory, a do tego droga jeszcze daleka. Nie ma co aż tak wybiegać w przyszłość. W polityce rok to wieczność. Może się okazać, że w przyszłym roku obecna koalicja rządowa nie będzie już sprawowała władzy.
Dobrze idzie, z czego bardzo się cieszę. Przede wszystkim ludzie są zainteresowani merytorycznymi aspektami problemu. Podchodzą nie tylko po to, by się podpisać pod wnioskiem, ale siadają też przy stolikach, zadają pytania. Interesują ich np. podwyżki związane z wdrażaniem Zielonego Ładu. Poza tym pierwszy raz spotykamy się z sytuacją, że ludzie, gdy przychodzą zbierać podpisy, są już bardzo dobrze poinformowani o sytuacji. Czyli nasze działania związane z informowaniem obywateli są skuteczne. Będziemy jeszcze się zastanawiać, do kiedy zbierać podpisy. Teraz i tak na sierpień zaplanowane są wakacje sejmowe, więc nic by się nie wydarzyło w Sejmie z naszym projektem. Mamy czas.
Jeśli taka będzie decyzja i strategia Komisji Krajowej, to na pewno tak. Jesteśmy do tego przygotowani na każdym etapie. ©℗
Rozmawiał Krystian Rosiński