W zeszłym roku polskie urzędy przyjęły 553 tys. wniosków o pobyt czasowy. Liczba rokrocznie rośnie – rok wcześniej było to 487 tys., a w 2019 r. – 230 tys. Jak poinformował nas Urząd do Spraw Cudzoziemców, tylko do końca kwietnia w tym roku wpłynęło już 160 tys. aplikacji o pobyt czasowy, czyli prawie tyle, ile przez cały 2017 r.
Za prawie 75 proc. zgłoszeń odpowiadają obywatele trzech krajów – Ukrainy, Białorusi i Gruzji. Od 2019 r. liczba wniosków z tych kierunków wzrosła prawie czterokrotnie. Polska administracja nie była na to gotowa, co skutkuje zapychaniem się systemu. Poszkodowani są m.in. pracownicy wysokiego szczebla firm z USA, Japonii czy Korei Południowej.
Bolesne konsekwencje
– Widzę korelację między trudnościami w uzyskaniu pozwoleń na pracę dla osób odpowiadających za unikalne dla danej firmy procesy czy technologie, a chęcią do dalszej obecności takiej firmy w Polsce – mówi Mateusz Żydek, ekspert międzynarodowej agencji pracy Randstad, dodając, że firmy te należy postrzegać jako kluczowe dla polskiej gospodarki, bo nie tylko generują miejsca pracy, ale przynoszą też nowe technologie.
Na koniec 2021 r. w Polsce działało ponad 1,5 tys. firm z udziałem kapitału amerykańskiego, których aktywa sięgały 60 mld dol. i które zatrudniały 327 tys. osób. Jak szacuje Amerykańska Izba Handlowa w Polsce AmCham, tylko w latach 2018–2021 firmy z USA zainwestowały w Polsce ponad 100 mld dol.
W rozmowie z DGP Jacek Tomczak, wiceszef Ministerstwa Rozwoju i Technologii, które odpowiada za pozyskiwanie bezpośrednich inwestycji zagranicznych, zaznacza, że przedsiębiorstwa zgłaszały do resortu problemy związane z terminami uzyskania zezwoleń na pobyt czasowy, jakie napotykają u wojewodów. Jak wskazuje, sprawa ma charakter systemowy i nie ogranicza się do konkretnego urzędu wojewódzkiego.
Jak informuje nas polskie przedstawicielstwo japońskiej agencji rządowej JETRO, problem dotyka wszystkich 111 japońskich firm zrzeszonych w Związku Pracodawców Shokokai w Polsce, a czas oczekiwania na wydanie zezwolenia wynosi od kilku miesięcy do ponad roku, przy czym „da się zaobserwować tendencję do dalszego wydłużania się tego czasu”.
– Od przedstawicieli firm wiemy, że wydłużony okres wydawania zezwoleń na pobyt czasowy jest dla nich dużym problemem. W zależności od województwa okres oczekiwania na wydanie zezwolenia, a następnie otrzymania karty pobytu, może się różnić, ale przekracza terminy ustawowe – mówi Renata Wódkowska z JETRO.
– Procedura ta w przypadku obecnego dyrektora generalnego JETRO w Polsce trwała ponad 9 miesięcy, co spowodowało, że przez jakiś czas nie mógł wyjeżdżać z Polski do innych krajów obszaru Schengen ani w celach służbowych, ani prywatnych – dodaje Wódkowska.
Również Amerykańska Izba Handlowa w Polsce AmCham wskazała, że komplikacje dotyczą także pracowników z USA, a ubieganie się o legalizację pobytu i wydanie pozwoleń na pracę w Polsce jest dla nich „wyzwaniem”.
Systemowych rozwiązań brak
Zainteresowane firmy nie chcą oficjalnie komentować sytuacji, aby – jak tłumaczą – nie utrudniać sobie relacji z administracją publiczną. – Mamy jednak nadzieję, że powszechnie znana sytuacja zostanie rozwiązana w sposób systemowy, co korzystnie wpłynie na działalność strategicznych i kluczowych inwestorów w Polsce oraz innych obywateli – mówi nam Klaudia Piątek z koreańskiego koncernu LG.
W ocenie Mateusza Żydka z Randstad nierozwiązanie problemu może Polskę dużo kosztować w obliczu rosnącej konkurencji o zagraniczne inwestycje i kapitał. Część korporacji może przenieść się do krajów sąsiednich, choć nawet pozostanie w Polsce – jak wskazuje Żydek – może spowolnić lub zmniejszyć skalę ich działalności.
– Z informacji uzyskanych przez nas wynika, że w krajach takich jak Czechy czy Niemcy jest możliwość uzyskania tzw. wizy pomostowej, wydawanej w przypadku wygaśnięcia ważności poprzedniego zezwolenia na pobyt, a zanim wniosek na zezwolenie został rozpatrzony. Pozwala ona na podróżowanie po Europie – podaje przykład Wódczyńska z JETRO, zaznaczając, że dla inwestorów z Japonii skrócenie czasu wydawania zezwoleń na pobyt czasowy „jest niezwykle ważną kwestią”. – Opóźnienia te mogą powodować problemy z planowym i systematycznym oddelegowywaniem pracowników do oddziałów w Polsce oraz uniemożliwiają im swobodne przemieszczanie się w celach zawodowych po krajach strefy Schengen. To z kolei może prowadzić do utrudnień w zarządzaniu biznesem w Polsce – wskazuje przedstawicielka japońskich firm w Polsce.
Dolny Śląsk na czele stawki
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że szczególnie trudna sytuacja dotyczy pozwoleń wydawanych przez Dolnośląski Urząd Wojewódzki, o co pytamy MRiT.
– Województwo dolnośląskie wraz z działającymi tam strefami ekonomicznymi to jedno z największych zagłębi bezpośrednich inwestycji zagranicznych w Polsce, w związku z tym Dolnośląski Urząd Wojewódzki był jednym z tych, który pojawił się w rozmowach z inwestorami – mówi nam wiceminister Tomczak.
Jak wynika z informacji DGP, nowe kierownictwo Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego zdecydowało o zniesieniu od 1 kwietnia w Wydziale Spraw Obywatelskich i Cudzoziemców (WSOiC) szybkiej ścieżki, z której korzystała kadra zarządzająca wybranych firm spoza UE. Mechanizm ten polegał na wygospodarowaniu jednego dnia w tygodniu do załatwiania spraw tylko przez przedstawicieli dużych inwestorów zagranicznych, kosztem m.in. obywateli Ukrainy, Gruzji czy krajów azjatyckich. Szybka ścieżka w DUW obowiązywała od 2016 r., dzięki czemu średni czas oczekiwania na wydanie decyzji ws. pobytu czasowego wynosił ok. czterech miesięcy.
DUW w komentarzu przesłanym DGP zaprzecza, by kiedykolwiek istniała szybka ścieżka. Co innego wynika jednak z pisma, jakie w marcu Joanna Bober, która w styczniu 2024 r. objęła stanowisko dyrektor Wydziału Spraw Obywatelskich i Cudzoziemców, skierowała do ówczesnego wicewojewody dolnośląskiego Jacka Protasiewicza. Bober wskazała w dokumencie, że „mając wybór pomiędzy spotkaniami z różnymi podmiotami, które zainteresowane są tylko zabezpieczeniem swoich partykularnych interesów, wybiera pracę na rzecz wszystkich klientów WSOiC”, co świadczy, że priorytetowe traktowanie niektórych interesantów – np. istotnych z punktu widzenia interesów gospodarczych Polski – faktycznie miało wcześniej miejsce.
Podobne wnioski płyną z pisma, jakie do Protasiewicza skierował obecny wojewoda dolnośląski Maciej Awiżeń, tłumacząc, że pogorszenie jakości obsługi cudzoziemców w urzędzie „oznacza koniec uprzywilejowania pewnych podmiotów oraz ich pracowników i ich obsługi poza obowiązującym w DUW systemie kolejkowym”. Awiżeń uzasadniał, że konstytucyjnym obowiązkiem urzędników jest równe podejście do wszystkich petentów, bo wszyscy są równi wobec prawa.
Dolnośląski Urząd Wojewódzki, pytany przez DGP, czy w interesie gospodarczym państwa nie leży priorytetowe traktowanie dużych inwestorów, odpowiada, że w województwie dolnośląskim żaden z pracodawców nie wycofał się z toczących się postępowań pobytowych czy postępowań o wydanie zezwoleń na pracę, a ryzyko utraty inwestorów zagranicznych spoza UE „nie istnieje”.
DUW poinformował nas również, że problem długiego oczekiwania na wydanie pozwoleń dla pracowników największych zagranicznych koncernów jest władzom województwa znany. Do urzędu wpływają pisma, w których pracodawcy wyrażają swoje niezadowolenie z terminów załatwiania spraw i oczekują wydawania rozstrzygnięć administracyjnych w dwa miesiące oraz indywidualnego traktowania. „Tempo procedowania spraw jest wynikiem liczby spraw, które jednocześnie procedują pracownicy” – tłumaczy urząd, dodając, że od dwóch miesięcy funkcjonują zmiany w organizacji pracy wydziału. Powstały nowe podmioty realizujące sprawy m.in. z zakresu zezwoleń na pobyt czasowy. W wydziale ma powstać też 50 nowych etatów, które mają być przypisane do oddziałów zajmujących się legalizacją pobytu cudzoziemców.
W marcu DUW wyszedł z inicjatywą zorganizowania spotkania z przedstawicielami największych firm spoza UE działających na Dolnym Śląsku, w tym z Korei, USA i Japonii. Do tej pory do takiego spotkania nie doszło. „Obecnie czekamy na potwierdzenie terminu spotkania z wojewodą dolnośląskim, który, po zapoznaniu się naszym stanowiskiem, otwarcie zadeklarował gotowość do spotkania z nami i rozmowy na ten temat” – poinformowała nas Amerykańska Izba Handlowa w Polsce AmCham.
Dolnośląski Urząd Wojewódzki przekazał nam w odpowiedzi, że spotkanie planowane jest na 7 czerwca. „Najpierw musieliśmy dokończyć zmiany wewnętrzne i uporządkować nasze sprawy wewnątrz WSOiC; teraz możemy podjąć rozmowę o zmianach, które faktycznie się dokonały, dokonać pierwszych ocen tych zmian i podjąć rozmowę o ewentualnych dalszych zmianach” – tłumaczy urząd.
Działania naprawcze wdrażane są także na poziomie centralnym. – Wsłuchujemy się w głosy kluczowych inwestorów, organizacji przedsiębiorców czy izb gospodarczych, co pozwala nam przedstawiać ich problemy na forum międzyresortowych dyskusji – mówi DGP Jacek Tomczak, wiceminister rozwoju i technologii. – Mieliśmy również kontakt z urzędami wojewódzkimi, które deklarują pełne wsparcie dla inwestorów strategicznych. Ustaliliśmy wspólną strategię działania dla stworzenia przepisów i zapewnienia środków, aby praca urzędów wojewódzkich została udrożniona – dodaje.
We wrześniu 2023 r. wybuchła afera wizowa, gdy ujawniono, że urzędnicy MSZ oraz pośrednicy wizowi byli zaangażowani w nielegalne procedery ułatwiające wydawanie wiz Schengen obywatelom krajów azjatyckich i afrykańskich w zamian za łapówki. Skandal doprowadził do dymisji wiceministra spraw zagranicznych Piotra Wawrzyka, a także wszczęcia postępowań śledczych.
W połowie maja MSZ opublikował białą księgę zawierająca propozycje mające wyeliminować nieprawidłowości w systemie wizowym. Ministerstwo rekomenduje wprowadzenie łącznie kilkudziesięciu zmian legislacyjnych oraz 12 propozycji zmian, które pozwoliłyby na „odzyskanie kontroli nad systemem wizowym”, ale równocześnie pozwoliłyby zaspokoić potrzeby polskiego rynku pracy oraz możliwości kształcenia cudzoziemców na polskich uczelniach.
– Jedną z konkluzji białej księgi dotyczącej wyeliminowania nieprawidłowości w procesie wydawania wiz jest konieczność udrożnienia pracy urzędów wojewódzkich – za tym idą konkretne przepisy, które są opracowywane międzyresortowo – zapewnia Tomczak. ©℗
rozmowa
Opinia o niestabilności nam nie służy
Wśród inwestorów zagranicznych obecnych w Polsce problem najmocniej dotyka kadrę zarządzającą oraz wysoko wykwalifikowanych specjalistów, np. inżynierów. To konkretne osoby, które powinny być delegowane do Polski z kraju pochodzenia inwestora, a których nie da się zastąpić innymi osobami, np. pracownikami z krajów UE. To osoby, które znają procesy w firmach, są doświadczone, i – z punktu widzenia zarządu korporacji – kluczowe dla funkcjonowania ich biznesu w Polsce.
W mniejszym stopniu problem dotyczy pracowników na niższych szczeblach, którzy, po pierwsze, mogą być łatwiej zastępowani przez tych, którzy pozwolenia na pracę w Polsce już mają, a po drugie, część z nich przyjeżdża do Polski – nie zawsze legalnie – korzystając z systemów migracyjnych np. Litwy czy Chorwacji.
Można je podzielić na utrudnienia w sferze zawodowej oraz w sferze prywatnej. Często firmy z Azji czy USA w Polsce umieszczają oddziały swoich firm, które odpowiadają za cały region Europy Środkowej. Kadra zarządzająca odpowiada więc też za oddziały w krajach sąsiednich, ale w praktyce – bez prawa poruszania się po strefie Schengen – nie może ich odwiedzać. Są oczywiście możliwości komunikacji zdalnej, ale to nigdy nie zastąpi fizycznej obecności w siedzibie danego oddziału. Drugi obszar dotyczy sfery prywatnej, czyli możliwości wyjechania na urlop do krajów np. do Europy Zachodniej czy Południowej. Problem jest tym poważniejszy, że niewydolne procedury legalizacyjne dotyczą także członków rodzin pracowników.
Problemy z pozwoleniami na pobyt czasowy i z wizami nasiliły się od momentu wybuchu afery wizowej. Z jednej strony trzeba więc zrozumieć administrację publiczną i wziąć pod uwagę to, że Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz Ministerstwo Spraw Zagranicznych zostały postawione w bardzo trudnej sytuacji. Po poprzedniej ekipie zastały kompletny bałagan, nie było żadnej kontroli, kto i z jakich powodów był do Polski wpuszczany. Natomiast z drugiej strony całkowite przyblokowanie procesów wydawania pozwoleń i wiz jest niewłaściwe. Sprawy należy porządkować stopniowo, jednocześnie nie zamykając się na pracowników zagranicznych, a niestety dziś w polityce migracyjnej mamy tamę na ich wpuszczanie. MSWiA tłumaczy, że znają sprawę i pracują nad dostosowaniem przepisów, ale inwestorzy i pracodawcy słusznie alarmują, że ci pracownicy potrzebni są na już. Nasz rząd musi zrozumieć, że Polska gospodarka nie może sobie pozwolić na czekanie rok czy dwa lata na uporządkowanie procedur polityki migracyjnej.
Jakość administracji publicznej i łatwość prowadzenia biznesu mają ogromne znaczenie przy podejmowaniu decyzji o miejscu lokowania inwestycji. Tego typu problemy na pewno obniżają zaufanie do Polski ze strony inwestorów i pracowników, których przecież polska gospodarka potrzebuje. Tłumaczenia, że to sytuacja tymczasowa, nie trafiają do przedsiębiorców. Ich przeświadczenie o niestabilności polityki migracyjnej może więc się odbić na chęci do lokowania inwestycji w Polsce. ©℗
Procedury są jasne
Zgodnie z przepisami cudzoziemiec, który zamierza przebywać i pracować w Polsce dłużej niż trzy miesiące, musi wnioskować u wojewody o zezwolenia na pobyt czasowy i pracę. Procedura jest zezwoleniem jednolitym, co oznacza, że wszystkie formalności legalizujące pobyt i zatrudnienie odbywają się w ramach jednego postępowania administracyjnego – pracownik nie musi się odrębnie ubiegać o zezwolenie na pobyt (np. o wizę), a pracodawca – o zezwolenie na pracę. Decyzja powinno zostać wydana w ciągu miesiąca od dnia wszczęcia postępowania. Pobyt cudzoziemca w Polsce jest legalny od dnia złożenia wniosku do dnia, w którym decyzja w sprawie udzielenia zezwolenia na pobyt czasowy stanie się ostateczna (w przypadku odmownej przysługuje prawo odwołania). Złożenie wniosku w Polsce nie uprawnia jednak cudzoziemca do podróżowania po terytorium innych państw obszaru Schengen. ©℗