Trwają prace nad wdrożeniem przez Polskę unijnej dyrektywy w sprawie adekwatnych wynagrodzeń minimalnych w UE. Pojawia się w niej pojęcie orientacyjnej wartości referencyjnej minimalnego wynagrodzenia, która może być równa m.in. 60 proc. mediany wynagrodzeń albo 50 proc. przeciętnego wynagrodzenia.

Jak poinformował resort pracy, w projekcie polskiej ustawy przyjęto, że będzie to 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia. Ministerstwo tłumaczy, że nie oznacza to, iż minimalne wynagrodzenie musi być równe tej wartości. To tylko wartość o charakterze kierunkowym, czyli taka, do której powinniśmy dążyć. Czy polski rząd nie musi ogłaszać minimalnego wynagrodzenia w kwocie, jaką dyktuje wartość referencyjna?
ikona lupy />
Karolina Schiffter partner, adwokat w kancelarii PCS Paruch Chruściel Schiffter Stępień Kanclerz | Littler / Materiały prasowe

Nie jest zobowiązany do tego, aby ustalić wysokość minimalnego wynagrodzenia na poziomie 60 proc. mediany wynagrodzeń czy też 50 proc. przeciętnego wynagrodzenia. Dyrektywa wspomina jedynie o tym, że Polska, podobnie jak inne państwa UE, w swoich kryteriach, na podstawie których ustalana jest wysokość minimalnego wynagrodzenia, musi wziąć pod uwagę: siłę nabywczą minimalnego wynagrodzenia, ogólny poziom wynagrodzeń, stopę wzrostu wynagrodzeń i długoterminowe krajowe poziomy produktywności. Prawdopodobnie w praktyce oznaczać to będzie, że implementacja dyrektywy o adekwatnych wynagrodzeniach w UE w Polsce sprowadzi się do poszerzenia katalogu kryteriów, na podstawie których obecnie ustalana jest wysokość minimalnej płacy, o kryteria wymienione w dyrektywie.

Rozwiązanie zaproponowane przez resort nie do końca odpowiada postanowieniom dyrektywy. Dyrektywa wskazuje, że orientacyjnymi wartościami referencyjnymi może być m.in. 60 proc. mediany wynagrodzeń albo 50 proc. przeciętnego wynagrodzenia. Pojęcia mediany i średniego wynagrodzenia nie są tożsame. Jak wynika z danych GUS, np. w październiku 2022 r. przeciętne miesięczne wynagrodzenie ogółem brutto wyniosło 7001,28 zł i było ono o 22,8 proc. wyższe od mediany. A zatem oparcie orientacyjnej wartości referencyjnej na 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia, zamiast na 60 proc. mediany wynagrodzeń, stanowi kolosalną różnicę.

Pani minister nie sprecyzowała też, z jakiego okresu miałoby być przyjmowane przeciętne wynagrodzenie do obliczania minimalnego. Jeżeli przyjmiemy, że podstawą obliczeń 50 proc. lub 60 proc. byłyby wynagrodzenia z poprzedniego roku, tj. z 2023, to mogłoby się okazać, że nowe regulacje obniżą pensję minimalną, bo byłaby ona równa 3577,74 zł lub 4293,29 zł. Natomiast gdy weźmiemy pod uwagę dane GUS za kwiecień 2024 r. – minimalne wynagrodzenie powinno wynieść 4135,77 zł przy 50 proc. średniego wynagrodzenia lub 4962,92 zł przy 60 proc. średniego wynagrodzenia. Kierowanie się aktualnymi miesięcznymi danymi powodowałoby jednak, że niektórzy pracodawcy musieliby w każdym miesiącu zmieniać wysokość wynagrodzenia.

Czy UE będzie nas mogła ukarać za to, że nie realizujemy jej postanowień?

Państwa członkowskie związane są jedynie celem, jaki stawia dyrektywa. Polska może ponieść konsekwencje wyłącznie w sytuacji, gdy nie zostanie osiągnięty cel co do adekwatnych minimalnych wynagrodzeń w UE. Polski rząd nie jest zobowiązany do tego, aby słowo w słowo implementować postanowienia dyrektywy. Jednak jeżeli nie zrealizujemy jej celów, to UE może nałożyć na Polskę kary pieniężne.

Co to oznacza dla przedsiębiorców? Czy mogą spać spokojnie, jak podkreśliła pani minister?

To zależy od ostatecznego kształtu polskich regulacji. Generalnie wprowadzenie nowego mechanizmu ustalania minimalnego wynagrodzenia obowiązującego we wszystkich państwach UE jest kontrowersyjnym pomysłem. Z pewnością w niektórych krajach będzie to oznaczało dużo szybszy wzrost minimalnego wynagrodzenia i pojawi się pytanie, czy gospodarka jest na to gotowa. Wzrost kosztów pracodawców to poważne zagrożenie, w szczególności dla małych przedsiębiorstw. W wielu przypadkach może oznaczać konieczność redukcji etatów lub zmianę formy zatrudnienia pracowników na umowy cywilnoprawne. Mam nadzieję, że ostatecznie polskie rozwiązania prawne nie doprowadzą do takiej sytuacji u nas. ©℗

Rozmawiała Patrycja Otto