Młode osoby nie chcą pracować w systemie ochrony zdrowia, szczególnie w szpitalach. Wybierają prywatne placówki albo w ogóle nie podejmują pracy. Tylko ok. 60 proc. absolwentów pielęgniarstwa pracuje w zawodzie – mówi Dorota Ronek, wiceprzewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.
Wynagrodzenia pielęgniarek są wypłacane w zależności od zaszeregowania ich do danej grupy, która jest powiązana z wykształceniem (patrz: ramka). Przede wszystkim różnica pomiędzy II, V i VI grupą zależną od posiadanych kwalifikacji będzie bardziej sprawiedliwa, bo będzie wynosiła około 500–600 zł, a nie jak obecnie od 2 tys. do 3 tys. zł.
Kolejna sprawa to uznawanie kwalifikacji. Niektórzy pracodawcy chcą zaoszczędzić i mówią, że nie ma potrzeby, żeby pielęgniarki posiadały w danym podmiocie tak wysokie, a zatem i odpowiednio lepiej opłacane kwalifikacje. A przecież pielęgniarki posiadają te kwalifikacje i je wykorzystują. Pacjent ma prawo mieć udzielone świadczenie na najwyższym poziomie, zgodnie z aktualnym stanem wiedzy, a pielęgniarka ma obowiązek udzielić świadczenia zgodnie ze swoją wiedzą. Tymczasem pracodawca mówi, że te kwalifikacje są mu niepotrzebne, i przyporządkowuje pielęgniarki i położne do niższych grup zaszeregowania.
Dzięki zmianom poprawi się sytuacja i pielęgniarek po szkołach policealnych, i liceach medycznych, i po licencjacie, czyli posiadających to podstawowe wykształcenie, z tytułem specjalisty lub magistra. Nowelizacja zakłada wprowadzenie zapisu „kwalifikacje posiadane”, dzięki temu pielęgniarki będą otrzymywać wynagrodzenie zgodnie z posiadanym wykształceniem – pracodawca nie będzie mógł go nie uznawać, szeregując ją do niższej grupy, twierdząc, że wyższe kwalifikacje nie są mu potrzebne. Poprawi się sytuację osób z najwyższymi kwalifikacjami – tytułem magistra i specjalizacją, bo tu jest największy problem z uzyskaniem adekwatnego wynagrodzenia. Chciałam przy tym podkreślić, że osób o tych najwyższych kwalifikacjach nie jest dużo – to około 10–12 proc. w skali kraju. Obecnie tylko połowa osób o najwyższych kwalifikacjach jest zaliczana przez pracodawców do najwyższej grupy, więc nie zarabiają one tak, jak powinny.
Jest dużo spraw zakończonych w pierwszej instancji, ale pracodawcy najczęściej się odwołują. Są jednak już rozstrzygnięcia w drugiej instancji, w których uznano rację pielęgniarek. Są to sprawy dotyczące nieuznawania kwalifikacji pielęgniarek, nierównego traktowania z uwagi na duże różnice płacowe pomiędzy poszczególnymi grupami. W tym miesiącu sąd orzekł o nieskuteczności wypowiedzeń zmieniających, którymi pracodawca w Jastrzębiu-Zdroju chciał obniżyć pielęgniarkom grupę zaszeregowania i tym samym wypłacać niższe wynagrodzenie.
Tak, są miejsca, gdzie już pracodawca wypłacił pieniądze, bo wyrok otrzymał klauzulę natychmiastowej wykonalności. Ale są takie zakłady, w których pracodawca nie chce wypłacać pieniędzy pomimo prawomocnego wyroku.
Pielęgniarka czy położna jest równoprawnym członkiem zespołu terapeutycznego i jest to samodzielny zawód, ale faktycznie mentalność niektórych osób tego nie przyjmuje. Bardzo ważnym dokumentem byłoby określenie przez Ministerstwo Zdrowia kompetencji pielęgniarki i położnej w zależności od ukończonego etapu kształcenia. Teraz często pracodawcy nie znają możliwości działań pielęgniarki czy położnej i nie wykorzystują w pełni potencjału personelu. Przykładem jest porada pielęgniarska. To opłacane przez NFZ nielimitowane świadczenie, które jest w skali kraju wykorzystywane bardzo marginalnie, mimo że jest to jedna z kompetencji pielęgniarki specjalistki.
Nie tylko. Również w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej pielęgniarka mogłaby wykorzystywać swoje umiejętności. Ta porada jest dostępna w zakresie kardiologii, chirurgii, diabetologii i ginekologii. Pracodawcy jednak nie wykorzystują tego narzędzia i możliwości pozyskiwania środków z NFZ.
Ministerstwo zobowiązało się, że do końca czerwca powstanie taki dokument, który jasno określi kompetencje. Ale póki co jest cisza. Z tego, co wiem, ma się ukazać zestawienie z anestezjologii, ale to tylko wąski wycinek świadczeń.
Wprowadzenie norm zatrudnienia we wszystkich obszarach, w których wskazane będzie, ile pielęgniarek ma przypadać na tzw. jedno łóżko. W wielu zakresach są one nieokreślone albo określone na niewystarczającym poziomie. Potem pracodawcy spełniają tylko te minimalne normy, często bez wsparcia ze strony personelu pomocniczego, którego bardzo brakuje szczególnie w szpitalach. To prosta droga do zmęczenia i wypalenia zawodowego. Patologią jest też sposób obliczania norm: często dolicza się pielęgniarki, które zajmują kierownicze stanowiska, a nie pracują bezpośrednio z pacjentem, czy osoby przebywające na długotrwałych zwolnieniach.
Grupa zaszeregowania pielęgniarek | Kwalifikacje | Obecne przepisy (współczynniki i kwoty) | Propozycja zmian (współczynniki i kwoty) |
II | Magister pielęgniarstwa lub położnictwa + specjalizacja | 1,298186,53 zł | 1,298186,53 zł |
V | Magister pielęgniarstwa lub położnictwaLicencjat pielęgniarstwa lub położnictwa + specjalizacjaPołożna lub pielęgniarka ze średnim wykształceniem + specjalizacja | 1,026473,07 zł | 1,197551,92 zł |
VI | Licencjat pielęgniarstwa lub położnictwaPołożna lub pielęgniarka ze średnim wykształceniem | 0,945965,38 zł | 1,096917,30 zł |
Problemem jest także delegowanie pielęgniarek na różne oddziały, których specyfiki nie znają. Zdarzają się sytuacje, że pielęgniarka w ciągu jednego dyżuru jest na kilku różnych oddziałach.
I kolejna sprawa: praca zmianowa. To nie tylko męczące, lecz także predysponujące do nowotworów hormonozależnych. W krajach skandynawskich takie nowotwory są uznawane za chorobę zawodową pielęgniarek. W Polsce ciągle jeszcze brakuje takich regulacji.
Młode osoby rzeczywiście nie chcą pracować w systemie ochrony zdrowia, szczególnie w szpitalach. Wybierają prywatną ochronę zdrowia albo w ogóle nie podejmują pracy. Tylko ok. 60 proc. absolwentów pielęgniarstwa podejmuje pracę w zawodzie.
Młodzi ludzie patrzą na osoby, które już pracują w systemie. Jeżeli one będą dobrze wynagradzane, wypoczęte i zadowolone z warunków pracy, to zaprocentuje. Teraz często po kilku dyżurach młode pielęgniarki już wiedzą, że nie chcą pracować w publicznym szpitalu.
Często praktykantami zajmują się pielęgniarki, które są w trakcie dyżuru. Nie mają zatem czasu i możliwości, żeby zająć się tym studentem tak, jak to powinno być. Za zajmowanie się studentami pielęgniarki często nie otrzymują wynagrodzenia albo jest ono symboliczne.
Przede wszystkim wynagrodzenia. Przepisy muszą być jasne, a nie zależeć od uznaniowych decyzji pracodawców. To będzie motywowało i do podejmowania tej ścieżki kariery, i do dalszego doskonalenia zawodowego. Niektórzy chcą mieć tylko licencjat i świetnie pracują z takim wykształceniem, ale doceńmy tych, którzy zdobyli, kosztem swojego czasu wolnego i często z własnych pieniędzy, wyższe kwalifikacje. Nie może być takiej niepewności jak teraz, czy otrzymają wyższe wynagrodzenie po podniesieniu kwalifikacji.
Kolejna sprawa to normy zatrudnienia oraz urlopy szkoleniowe, które trudno wyegzekwować również z powodu zatrudniania niedostatecznej liczby pielęgniarek. Jako związek będziemy też się starać o urlopy na poratowanie zdrowia dla pielęgniarek. Niewątpliwie argumentem jest wielochorobowość i średnia długość życia pielęgniarki, która już przed pandemią wynosiła 61–62 lata. Także pielęgniarki są bardzo schorowaną grupą zawodową, warunki pracy niekorzystnie wpływają na nasze zdrowie. Ale walczymy o zmiany. ©℗