Od kilku lat samorządy sukcesywnie likwidują izby wytrzeźwień, argumentując to faktem, że prawo nie przewiduje obowiązku ich tworzenia i utrzymywania. Zgodnie z ustawą z 26 października 1982 r. o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi (t.j. Dz.U. 2023 r. poz. 2151), organy samorządu w miastach powyżej 50 tys. mogą (ale nie muszą) organizować i prowadzić taką placówkę.
Funkcjonowanie izb jest kosztowne, stawka za pobyt (maksymalnie 453,57 zł) nie pokrywa kosztów, a w większości przypadków jest nie do wyegzekwowania i kończy się wieloletnimi procesami. Miasta muszą dopłacać, a coraz więcej z nich nie chce tego robić, skoro nie musi.
Izby wytrzeźwień znikają
O ile w 2019 roku w Polsce działało 36 izb wytrzeźwień, w 2022 r. było ich 32, a obecnie zostało tylko 28. Pod koniec grudnia zniknie kolejna – w Chorzowie. Są województwa, np. świętokrzyskie, gdzie nie ma żadnej takiej placówki. Ich likwidacja sprawia, że problem osób nietrzeźwych przenosi się na SOR-y i powoduje ich przeciążenie. Po tym, jak w 2023 r. samorząd zamknął izbę wytrzeźwień w Nowym Sączu, jedyna tego typu placówka w województwie działa obecnie w Rzeszowie, ale jest niewydolna, bo przewożone są tam teraz osoby w stanie upojenia alkoholowego z całego regionu.
– Nie wyobrażam sobie jej likwidacji. Już teraz osoby pod wpływem alkoholu stanowią ogromny problem, zaburzają pracę SOR. Często agresywne, absorbujące znaczną część personelu medycznego, stanowią zagrożenie dla obsługi i innych pacjentów. Często po zaopatrzeniu błahych obrażeń wzywana jest policja. SOR to nie jest miejsce do trzeźwienia – podkreśla lek. Andrzej Włodyka, podkarpacki konsultant ds. medycyny ratunkowej.
Brak izby wytrzeźwień powoduje też, że duża część takich osób trafia do policyjnych pomieszczeń dla osób zatrzymanych, które także nie są przeznaczone do trzeźwienia, bo nie ma tam zapewnionej stałej opieki medycznej. Dlatego wraca pomysł, aby zobligować miasta do prowadzenia izb wytrzeźwień. Zwolennikiem takiej regulacji jest Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. Podczas niedawnej dyskusji w Sejmie na podkomisji ds. zdrowia publicznego Mariusz Cichomski, zastępca dyrektora departamentu porządku publicznego w MSWiA postulował, by wprowadzić obowiązek prowadzenia izb wytrzeźwień w miastach powyżej 50 tys. mieszkańców oraz jasne zasady finansowania takich placówek. – Z naszych analiz wynika, że takie rozwiązanie byłoby najbardziej racjonalne. Nie każde miasto ma zasoby, by samodzielnie prowadzić izbę, ale można tworzyć rozwiązania powiatowe lub międzygminne, współfinansowane przez samorządy – podkreślił Mariusz Cichomski.
Samorządy w sprawie izb wytrzeźwień są sceptyczne
– Jeżeli ktoś wpadł na taki pomysł, to musi zabezpieczyć potężne pieniądze w budżecie na ten cel. W przeciwnym razie pomysł trzeba uznać za nierealny – uważa Marek Wójcik, ekspert Unii Miast Polskich.Głównym problemem, z którym mierzą się samorządowcy, jest niemożność zapewnienia obowiązkowej obsady medycznej w tego typu placówkach. Rozporządzenie ministra zdrowia z 8 grudnia 2014 r. w sprawie izb wytrzeźwień i placówek wskazanych lub utworzonych przez jednostkę samorządu terytorialnego (Dz.U. 2014 r. poz. 1850), stanowi, że w skład personelu musi wchodzić lekarz. Samorządy nie mogą znaleźć chętnych do pracy, ponieważ nie są w stanie zaoferować medykom stawek zbliżonych do tych, jakie otrzymują w SOR-ach lub w ZOZ-ach, co powoduje ich odpływ do innych placówek.
– W ostatnio zamkniętej izbie w Gorzowie Wielkopolskim pracowali lekarze w wieku emerytalnym i mieli stawkę 20 zł za godzinę, następny, który miał być tam zatrudniony, zażądał 250 zł za godzinę. To jest szaleństwo. Samorządu nie stać na to, żeby przy stawce 200 zł za godzinę wydać rocznie ponad 1,7 mln zł tylko na jeden etat lekarza. To połowa wszystkich kosztów utrzymania takiej placówki – podkreśla Marek Wójcik. Dlatego samorządy apelują o zniesienie obowiązku zatrudniania lekarzy i zastąpienie ich ratownikami medycznymi albo pielęgniarzami. – Oni wystarczą w tym miejscu, a jeżeli jest jakiś problem medyczny, wtedy karetka zabiera osobę nietrzeźwą do szpitala – uważa Marek Wójcik.
Kwestia ta została zgłoszona ostatnio w interpelacji poselskiej. Grupa posłów argumentowała, że w izbach wytrzeźwień można byłoby wprowadzić analogiczne rozwiązanie do procedury triażu w SOR-ach, gdzie najczęściej pielęgniarka, pielęgniarz lub ratownik medyczny klasyfikuje stan zdrowia pacjenta, a w uzasadnionych przypadkach personel kierowałby osobę nietrzeźwą na badania do SOR-u. W opinii Ministerstwa Zdrowia utrzymanie, a nawet przywrócenie większej liczby izb wytrzeźwień jest jak najbardziej zasadne. Jednak z odpowiedzi na interpelację udzielonej przez Katarzynę Kęcką, podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia, wynika, że resort zdrowia nie pracuje nad takim rozwiązaniem.
– Wymiana stanowisk podczas spotkania m.in. z konsultantami krajowymi, które zorganizowano celem rewizji dotychczasowego stanowiska Ministerstwa Zdrowia w tej sprawie oraz przedyskutowania możliwości, prowadzi do konkluzji, że utrzymanie obsady lekarskiej w pełnym zakresie jest niezbędne i ze wszech miar uzasadnione. Obecnie zmiany w przedmiotowym zakresie nie są planowane przez Ministerstwo Zdrowia – poinformowała Katarzyna Kęcka.